W przypadku Stali Rzeszów gra obronna zaczyna mocno irytować. Zespół Janusza Niedźwiedzia traci bowiem łatwe bramki i na nic się zdaje całkiem niezła gra do przodu. Tak dokładnie było w Bytowie, gdzie może rzeszowianie nie zagrali wielkiego spotkania, ale na pewno mogli wrócić z jakąś zdobyczą punktową. Tak się jednak nie stało, bo biało-niebiescy znów dali sobie wbić gole, których spokojnie można było uniknąć.
Goście szybko wyszli na prowadzenie, ale ich radość trwała zaledwie trzy minuty. Nie zbiło ich to jednak z pantałyku i cały czas to oni prowadzili grę, ale mieli spore problemy ze sforsowaniem defensywy Bytovii. Jakieś okazje były, ale na pewno nie z gatunku „stuprocentowych”. Miejscowi natomiast postawili na bardzo proste środki, a najgroźniejsi byli po rzutach wolnych bitych przez Daniela Ferugę z okolic linii środkowej.
Po zmianie stron obraz gry uległ zmianie. Bytovia zaczęła bardzo odważnie i dwukrotnie w opałach był Wiktor Kaczorowski, ale w obu przypadkach pokazał klasę.
Nie popisał się za to przy golu na 2:2, kiedy przepuścił piłkę między nogami. Znów więc rzeszowianie z prowadzenia cieszyli się bardzo krótko, a dał im je Artur Pląskowski. Ponownie wszystko zaczynało się od nowa, ale teraz Stal już nie potrafiła znaleźć właściwego rytmu. Gra drużyny Janusza Niedźwiedzia była bardzo szarpana i Paweł Kapsa nie musiał wykazywać się umiejętnościami.
Groźniejsi byli miejscowi, lecz minimalnie chybił Feruga. Nie pomylił się za to Piotr Giel, który po długim podaniu wyszedł sam na sam z rzeszowskim bramkarzem. Po chwili Kaczorowski znów musiał się wykazać, kiedy uderzał Adrian Liberacki. W doliczonym czasie wygrał natomiast pojedynek oko w oko z Norbertem Hołtynem.
Wyrównaniem zapachniało tylko w 79. minucie, ale Pląskowski uderzył tuż obok słupka.
Skończyło się więc na drugiej porażce z rzędu i trzeba przyznać to otwarcie - w grze Stali coś się zacięło, a błędy, po których traci gole zaczynają wołać o pomstę do nieba.
- To jakieś kuriozum, że znów zdobyte bramki źle na nas zadziałały. Popełniliśmy kilka błędów, które nie mają prawa przytrafiać się takiej drużynie, jak nasza - powiedział Janusz Niedźwiedź, trener Stali Rzeszów.
- Dobrze zaczęliśmy i nawet stracony gol na 1:1 tego nie zmienił. W drugą połowę źle jednak weszliśmy, ale wróciliśmy do równowagi. Po golu na 2:2 wdaliśmy się w chaotyczną grę i nie byliśmy konsekwentni - dodał.
Bytovia Bytów - Stal Rzeszów 3:2 (1:1)
Bramki: 0:1 Goncerz 9, 1:1 Liberacki 12-głową, 1:2 Pląskowski 50-głową, 2:2 Feruga 55, 3:2 Giel 72.
Bytovia: Kapsa – Deleu ż, Kawula, Bąk ż, Rutkowski ż – Janik (90+3 Szmidke), Feruga, Lech ż, Liberacki ż (85 Stanczew) – Szela ż (78 Lengiewicz), Giel (90 Hołtyn). Trener Adrian Stawski.
Stal: Kaczorowski 7 – Sierant 4, Kostkowski 5, Szeliga 5, Głowacki 6 (76 Mozler) – Plewka 4 (90 Szczepanek), Ligienza 6 (87 Jarecki), Reiman 5, Chromiński 5 (76 Nawrot ż) – Goncerz 6, Pląskowski 6. Trener Janusz Niedźwiedź.
Sędziował Horożaniecki (Żary).
Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?