2. liga. Żelazna forma Stali. Drugie zwycięstwo w ciągu kilku dni

Kaja Krasnodębska
Waldemar Wylegalski / Polska Press
Sobotnim popołudniem w Stalowej Woli zmierzyły się dwa zespoły którym do utrzymania na poziomie drugiej ligi brakuje już bardzo niewiele. Po zaciętym spotkaniu zasłużenie zwycięzcy okazali się gospodarze, dzięki czemu przeskoczyli rybniczan w tabeli. Na listę strzelców wpisali się Adrian Dziubiński oraz Adrian Gębalski.

Do sobotniego spotkania w Stalowej Woli obie ekipy stawały nie tylko w wybornych nastrojach, ale również z ogromną dozą pewności siebie. Zarówno jedni jak i drudzy w środę opuszczali boisko zwycięzcy. I to po jakich spotkaniach. Rybniczanie bardzo wysoko, bo aż 5-1 pokonali plasującą się wyżej w tabeli Legionovię, natomiast Stal niespodziewanie zwyciężyła na wyjeździe z pretendującym wówczas do awansu Raków Częstochowa. Trzy punkty niezmiernie ważne były dla obu ekip, bowiem ani jedni ani drudzy nie mogą być jeszcze pewni awansu. Przed premierowym gwizdkiem sobotniego spotkania podopieczni Piotra Piekarczyka mieli zaledwie pięć punktów przewagi nad strefą spadkową, a ich rywale o dwa mniej. Ewentualne zwycięstwo byłoby więc dla obu zespołów kolejnym krokiem ku utrzymaniu. Stawka tego spotkania, jak zresztą każdego kolejnego do końca aktualnego sezonu, była więc niezwykle wysoka.

To można było zobaczyć w składach zarówno gospodarzy jak i gości. Obaj szkoleniowcy wytoczyli swoje najcięższe działa. Od pierwszej minuty można było zobaczyć środowych strzelców. Każdy z nich w to ciepłe majowe popołudnie ponownie chciał ukłuć przeciwnika. Ogromny głód goli wraz z pierwszym gwizdkiem zaczęli pokazywać gospodarze, którzy już w ciągu kilku premierowych minut zdołali stworzyć sobie kilka naprawdę dobrych sytuacji. Świetnie spisującego się jak dotąd w bramce rybniczan Kacpra Rosę dwukrotnie zaskoczyć próbował Adrian Gębalski. Napastnik wykazywał się dużą aktywnością, lecz długo po prostu brakowało mu celności i szczęścia.

Pierwszy kwadrans zdecydowanie należał do podopiecznych Janusza Białka. Rywalom nie pozwalali na wiele, zamykając ich na własnej połowie. Kolejne minuty przyniosły nieśmiałe akcje rybniczan, lecz jedyne uderzenia padały po stałych fragmentach gry. Z tych jak wiemy ROW co prawda słynie, ale to zdecydowanie nie był ten dzień. W pierwszej części tego spotkania Bartosz Koncki poważniej interweniować musiał tylko raz. Gościom z pewnością nie można było odmówić chęci, lecz tym razem nie wszystko szło po ich myśli. Szczęścia do przerwy zresztą brakowało i po drugiej stronie barykady. Najgroźniejsza sytuacja w końcówce pierwszej połowy nalezała do Bartłomieja Wasiluka. Potężne uderzenie z problemami przed siebie wybił Rosa. Na jego szczęście w polu karnym nie było nikogo, kto mógłby dobić ten strzał.

Początek drugiej części gry do złudzenia przypominał tę pierwszą. Stal mocno weszła w tę połowę i już po chwili zdołała stworzyć kilka groźniejszych sytuacji. W bramce cuda wyczyniał jednak Kacper Rosa. Jego pewność pozwoliła partnerom na zamieszanie nieco po drugiej stronie boiska. Fajną wrzutką w pole karne zespołu ze Stalowej Woli popisał się Mariusz Zganiacz, lecz piłkarze gospodarzy okazali się zbyt sprytnymi, aby dać się zaskoczyć. Następne ofensywniejsze próby podopiecznych Piotra Piekarczyka sprokurowały luki w linii defensywy. Wykorzystał do Adrian Dziubiński. Zawodnik Stali wykorzystał średne dośrodkowanie Adriana Gębalskiego, by bez skrupułów wpakować piłkę do siatki.

Po zdobyciu gola gospodarze nieco się cofnęli. Ciężko powiedzieć czy powodem tego był satysfakcjonujący rezultat czy może kolejne roszady w drużynie ROW-u. Nieco przygaszeni wcześniej rybniczanie, teraz częściej pojawiali się na połowie przeciwnika i co ważniejsze zdołali stworzyć sobie kilka obiecujących sytuacji. To jednak nie oni cieszyli się z gola w samej końcówce spotkania. Adrian Gębalski wykorzystał superszybki kontratak swojego zespołu, uciekł defensorów, by znaleźć się w sytuacji sam na sam z Kacprem Rosą. Golkiper gości po raz pierwszy w barwach swego zespołu zmuszony był po raz drugi w jednym meczu wyciągać piłkę z siatki.

Tym samym rybniczanie przegrali na wyjeździe w Stalowej Woli 0-2. Wciąż nie mogą być więc pewni utrzymania w 2. lidze. Matematyczne szanse niżej plasujących się w tabeli rywali nie działają na ich korzyść.

Stal Stalowa Wola – ROW 1964 Rybnik 2:0 (0:0)

Gole: 1-0 Adrian Dziubiński (66 min.)
2-0 Adrian Gębalski (90 min.)

Stal Stalowa Wola: Bartosz Koncki - Adam Waszkiewicz, Szymon Jarosz, Mateusz Kolbusz, Konrad Korczyński - Adrian Dziubiński, Bruno Żołądź, Bartłomiej Wasiluk, Przemysław Stelmach (82. Michał Mokrzycki), Kamil Jonkisz - Adrian Gębalski

ROW 1964 Rybnik: Kacper Rosa - Jan Janik (80. Dawid Drozdowski), Dawid Bober, Szymon Jary, Dawid Gojny - Dominik Budzik, Kamil Spratek, Mariusz Zganiacz (69. Mariusz Muszalik), Sebastian Musiolik, Paweł Jaroszewski (58. Damian Koleczko) - Przemysław Brychlik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24