3 liga. Kamil Kargulewicz, zawodnik Siarki Tarnobrzeg: Chcemy zbudować "Twierdzę Tarnobrzeg" [WYWIAD]

Damian Wiśniewski
Damian Wiśniewski
Kamil Kargulewicz (z lewej) uważa, że celem Siarki jest jest miejsce dające awans
Kamil Kargulewicz (z lewej) uważa, że celem Siarki jest jest miejsce dające awans Marcin Radzimowski
Zawodnik trzecioligowej Siarki Tarnobrzeg, Kamil Kargulewicz, opowiada nam między innymi o grze swojego zespołu, kulisach transferu sprzed dwóch lat i swoich ambicjach. Zapraszamy.

Opadły już emocje po meczu z Cracovią?
Emocje już opadły, ale za nami naprawdę trudny mecz z dużą ilością walki z obu stron. Na szczęście udało nam się wygrać i zgarnąć trzy punkty. To jest najważniejsze, że zostały one w Tarnobrzegu.

Dowiedzieliście się od sędziego dlaczego Mateusz Janeczko wyłapał te dwie żółte kartki?
Nie wnikałem w tę czerwoną kartkę. Wiem na pewno, że była tam jakaś pyskówka ze strony Mateusza, potem sędzia jeszcze coś źle zrozumiał i niestety Mateusz musiał opuścić murawę z powodu kary. Pauzuje w następnym meczu, co jest dla nas osłabieniem.

Wygraliście już trzeci mecz z rzędu u siebie, jak ważne jest do dla drużyny po tym nie najlepszym początku sezonu, kiedy na własnym boisku przegrywaliście albo remisowaliście?
To dla nas bardzo ważne. My tak naprawdę jesteśmy młodą drużyną, średnią wieku mamy bardzo niską i potrzebowaliśmy trochę czasu do tego, by się odpowiednio zgrać. Uważam jednak, że teraz u siebie naprawdę stworzymy „Twierdzę Tarnobrzeg”. Mamy nadzieję, że u siebie będziemy gromadzić zwycięstwa, a drużynom przyjezdnym niezwykle trudno będzie zdobyć jakikolwiek punkt. Jestem szczęśliwy z tego, że w meczach domowych wszystko odpowiednio załapało i idzie to wszystko w dobrym kierunku.

Myślisz, że po tych dobrych meczach kibice są wam nieco bardziej przychylni? Ich oczekiwania pewnie nie są niskie.
Jasne, że nie. W końcu jesteśmy Siarką Tarnobrzeg. Dwa sezony temu spadliśmy z drugiej ligi i kibice na pewno oczekiwali, że szybko do niej wrócimy. Niestety, ale nie udało się. Kibice nas jednak wspierają zarówno po porażkach, jak i po zwycięstwach. Są dla nas niezwykle ważni.

Miałeś chwilę zwątpienia po tym, jak nie poszło wam w kilku kolejnych spotkaniach tego sezonu?
Na pewno jakieś zwątpienie w pewnym momencie było, ale trzeba wziąć pod uwagę, że taka jest piłka nożna. Teraz weszliśmy na dobrą drogę, zdobywamy punkty, wygrywamy mecze, także trzeba myśleć pozytywnie.

Po tym jak przyszedł słaby mecz po wygranej 7:1 z KS Wiązownica to musiało musieliście być na siebie źli.
Na pewno. Myśleliśmy, że po tym spotkaniu będzie nam łatwiej i pójdzie z górki, ale zdarzył się remis w następnej kolejce (1:1 ze Stalą Kraśnik uratowany w ostatniej akcji meczu - przyp. red.). Mieliśmy pecha, niestety, ale pewnych rzeczy nie da się przewidzieć. Straciliśmy punkty. Pozytywem z tych wszystkich meczów, nawet przegranych, jest jednak to, że kiedy nie ulegaliśmy za żadnym razem rywalom wysoko. Przegrywaliśmy maksymalnie jedną bramką.

Trener Opaliński mocno na ciebie teraz stawia. Czujesz, że faktycznie nadszedł teraz twój czas?
Tak, trener teraz na mnie stawia i jestem mu za to zaufanie wdzięczny. W tym momencie czuje się bardzo dobrze na boisku, choć brakuje mi trochę liczb. Mam nadzieję na więcej bramek i asyst, co będzie podkreśleniem mojej dobrej formy.

Przygotowywaliście się do tego sezonu w zasadzie od marca, bo wtedy zagraliście ostatni mecz z Jutrzenką. Jak w twoim przypadku wyglądał ten okres „lockdownu”?
To był dość dziwny i trudny czas dla nas. Trenowanie indywidualnie i z drużyną to dwie całkiem inne rzeczy. Ja, tak mi się wydaje, wykorzystałem to w dobry sposób. Nie odpuszczałem sobie, cały czas pracowałem. Początkowo miałem nadzieję, że tamten ubiegły sezon zostanie wznowiony i dlatego cały czas trenowałem. Myślę, że w jakimś stopniu to procentuje także teraz. Czuje się dobrze fizycznie, na pewno nie przespałem okresu koronawirusa.

Jak wasza praca z trenerem wyglądała od strony technicznej?
Codziennie trener Opaliński wysyłał nam rozpiski i za pomocą gps musieliśmy je realizować, a potem wysyłać wyniki treningi.

Późniejsze wspólne przygotowania były dla was trudne? Wasz trener też wspominał, że pracowaliście naprawdę mocno.
Można powiedzieć, że tak. Nigdy wcześniej nie przygotowywałem się do sezonu przez ponad pół roku. Później oczywiście to siedziało w nogach. Okres przygotowawczy dla piłkarzy nie jest łatwym czasem, ponieważ jest to po prostu harówka. Trenuje się po dwa razy dziennie, siłownia, bieganie, boisko - można było to faktycznie odczuć później w nogach. Myślę jednak, że jest to nasz atut. Pod względem przygotowania fizycznego jesteśmy jedną z lepszych drużyn w całej lidze.

Fizycznie faktycznie czujesz się teraz mocniejszy niż na przykład rok temu?
Tak, zdecydowanie. Muszę przyznać, że fizycznie czuje się dużo lepiej niż w poprzednim sezonie. To w dużej mierze zaprocentowało tym, że teraz dobrze się czuję na boisko.

Jak wysoko mierzycie w tym sezonie? Myślisz, że uda wam się włączyć do walki o awans?
Bardzo bym chciał, żebyśmy się do niej włączyli. Zobaczymy jednak, jak to będzie. Na razie skupiamy się na bieżących rzeczach. Czeka nas mecz ze Stalą Stalowa Wola, który będzie bardzo ważny dla kibiców i dla nas. Chcemy w nim zdobyć trzy punkty.

Współpracujesz już w sumie z trzecim trenerem w Siarce. Opowiedz proszę o pracy z trenerami Włodzimierzem Gąsiorem i Ryszardem Komornickim.
Z trenerem Gąsiorem pracowałem, kiedy graliśmy jeszcze w drugiej lidze i mieliśmy wtedy mocny zespół, co pokazał początek tamtych rozgrywek, przez jakiś czas byliśmy nawet liderem tabeli. To bardzo doświadczony szkoleniowiec, z którym mi dobrze się współpracowało. Może nie dostawałem od niego wielu minut do gry na boisku, ale uważam, że wiele od niego wyciągnąłem z treningów. Ich poziom był naprawdę wysoki.

A jakim trenerem był Ryszard Komornicki? Widać było po nim, że to człowiek trochę z innej bajki? Kilkukrotny mistrz Polski, reprezentant kraju, jako piłkarz grał także na zachodzie.
Tak, trener Komornicki starał się nam przekazywać wiele wskazówek i mówić o tym, jak funkcjonują pewne rzeczy na zachodzie. To jak, z jego relacji piłkarze pracują w Szwajcarii było dla nas trochę właśnie taką inną bajką. To także świetny były piłkarz, od którego również można było nauczyć się bardzo wiele.

A od takiej strony czysto technicznej, z nim jako trenerem też dobrze ci się pracowało?
Tak. Trener Komornicki stawiał na typowo piłkarskie treningi z piłką, nie było dużo biegania, ale można było się poprawić technicznie i taktycznie.

Kiedy spadaliście z ligi, to miałeś z tyłu głowy myśli, że może lepiej było zostać w Koronie i liczyć na przebicie się do pierwszego składu?
Zawsze mam to gdzieś z tyłu głowy. Gdybym został, to może byłbym dzisiaj mistrzem Polski (Korona wygrała Centralną Ligę Juniorów w 2019 roku - przyp. red.). Teraz jednak nie ma co gdybać. Podjąłem taką, a nie inną decyzję, chciał spróbować szybciej seniorskiej piłki, ponieważ wielu trenerów powtarzało mi, że lepiej grać w dorosłej, a nie juniorskiej drużynie. Przeszedłem do Siarki i myślę, że rozwinąłem się tutaj, dorosłem do piłki seniorskiej i czuję się tutaj bardzo dobrze. Jest różnica między seniorską i piłką i zawsze będę to podkreślał.

Odszedłeś z Kielc bardziej dlatego, że Siarka dała ci dobrą propozycję, czy nie widziałeś dla siebie perspektyw w Kielcach?
Zrobiłem to ze względu na propozycję z Siarki. Najpierw przyjechał do Tarnobrzega na kilkudniowe testy, pokazałem się z dobrej strony trener był mną zainteresowany, prezes również i to on się potem ze mną kontaktował. Transfer trochę się opóźnił, bo zostałem zgłoszony od trzeciej kolejki, ale już wtedy zadebiutowałem w pierwszej drużynie.

Gdzie w Świętokrzyskiem czułeś się najlepiej? Grałeś także w Staszowie i Ostrowcu Świętokrzyskim.
Pobyt w każdym miejscu generalnie wspominam dobrze. W Ostrowcu byłem pod wodzą trenera Marcina Wróbla i to on mi jako pierwszy dał szansę rozwoju. W Staszowie jednak miałem swój przełomowy okres, ponieważ w wieku 16 lat grałem dla Pogoni w czwartej lidze. Muszę tutaj podkreślić pracę trenera Pawła Czai, u którego zrobiłem bardzo duży krok do przodu. Jestem mu za to bardzo wdzięczny.

Trener Czaja teraz prowadzi juniorów Korony. Macie ze sobą jakiś kontakt?
Tak, do tej pory często rozmawiamy często przez telefon.

Myślisz, że swoją grą w obecnym sezonie możesz sobie zapracować na transfer do mocniejszej ligi?
Szczerze mówiąc nie myślę o tym zupełnie. Zachowuje czystą głowę, chcę skupić się na tym, by mieć jak najlepsze liczby i swoją grą pomóc zespołowi, by piął się w górę tabeli. Chcę się skupić tylko na tym, co jest teraz, myślenie o transferze mogłoby mnie rozkojarzyć. Chcę być skupiony na meczach.

Masz 20 lat, przed tobą jeszcze cała kariera. Jak wysoko sięgają twoje ambicje?
Przede wszystkim chciałbym kiedyś zadebiutować w ekstraklasie. Niektórzy zawodnicy robili to w jeszcze późniejszym wieku i mam nadzieję, że dojdzie do tego w moim przypadku. Chciałbym kiedyś spełnić to marzenie

Jaki dorobek asyst i goi by cię satysfakcjonował w tym sezonie?
Myślałem na razie o celach na pierwszą rundę. Pięć goli i cztery asysty na pewno to jest coś, z czego byłbym zadowolony, gdybym osiągnął w pierwszej części sezonu.

No to na koniec dokończ zdanie: Siarka Tarnobrzeg na koniec sezonu zajmie miejsce…
Takie, które da awans do drugiej ligi.

Rozmawiał Damian Wiśniewski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: 3 liga. Kamil Kargulewicz, zawodnik Siarki Tarnobrzeg: Chcemy zbudować "Twierdzę Tarnobrzeg" [WYWIAD] - Echo Dnia Podkarpackie

Wróć na gol24.pl Gol 24