Po świetnym początku obecnych rozgrywek ligowych Siarka Tarnobrzeg zanotowała pierwszą wpadkę. W pierwszych dziesięciu spotkaniach tarnobrzeżanie zanotowali siedem zwycięstw i trzy remisy, a w Sandomierzu doznali pierwszej porażki i to mierząc się z walczącą o utrzymanie Wisłą.
- Co można powiedzieć po meczu, w którym przegrywa się z ostatnim zespołem w tabeli. Czujemy ogromny niedosyt i takie "piłkarskie wkurzenie", ponieważ liczyliśmy na dużo więcej, ale wydarzenia na boisku potoczyły się nie po naszej myśli - powiedział po niedzielnym spotkaniu Sławomir Majak w rozmowie z nadwislą24.pl.
Pierwszego gola w tym meczu Siarka straciła już w jedenastej minucie meczu, a po kolejnych dwunastu minutach doznała pierwszego osłabienia - za czerwoną kartkę z boiska zejść musiał Mateusz Janeczko. Trener tarnobrzeskiego zespołu uważa, że decyzja jaką podjął arbiter tego spotkania, Mateusz Czerwień z Krakowa, popełnił błąd.
- Myślę, że pierwsze 20 minut zadecydowało o całym meczu. Najpierw była stracona bramka, a potem czerwona kartka, której moim zdaniem być nie powinno. To była zbyt pochopna decyzja sędziego, szkoda że nie ma var-u. Podsumowując wszystko na pewno liczyliśmy na dużo więcej. Porażka oczywiście boli, ale to pierwsza nasza przegrana w jedenastu kolejkach, więc posypujemy głowę popiołem, ale musimy wyciągnąć wnioski, bo za sześć dni czeka nas niewątpliwie ciężkie spotkanie u siebie - dodał trener Majak.
Jego drużyna nawet grając najpierw w dziesiątkę, a następnie w dziewiątkę (w drugiej połowie czerwoną kartkę dostał Michał Bierzało), starała się atakować i odwrócić losy tego spotkania. Ostatecznie jednak przegrała 2:3.
- Liczy się to co w sieci - gospodarze zdobyli trzy bramki, my dwie, więc rachunek jest prosty. Matematyka nikogo nie okłamuje. Szkoda, że tak się stało, bo z gry, stwarzanych sytuacji na boisku, byliśmy zespołem zdecydowanie lepszym, ale byliśmy o bramkę gorsi - mówił dalej trener Majak.
Według szkoleniowca Siarki Tarnobrzeg porażka w Sandomierzu może podziałać na jego zespół pozytywie i przyniesie to zimny prysznic po serii udanych spotkań.
- Nam wszystkim się to przyda, bo na pierwsze 20 minut wyszliśmy bardzo ospali. Utrzymywaliśmy się przy piłce, ale pierwsze symptomy były już na początku meczu i potem się to zemściło. Wiemy, że zawiedliśmy dzisiaj nie tylko siebie, ale i kibiców, którzy bardzo tłumnie przyjechali na ten mecz i nas dopingowali. Wierzymy, że w kolejnym meczu będzie zupełnie inne oblicze zespołu nie tyle w grze, ale w koncentracji na boisku - dodał Sławomir Majak.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?