Adam Dźwigała: Czas pokazał, że trener Tomasz Hajto miał rację

Kaja Krasnodębska
Kaja Krasnodębska
Jako junior grał w ataku i środku pomocy. Dopiero pozycja stopera zapewniła Adamowi Dźwigale wyjazd na zgrupowanie reprezentacji.
Jako junior grał w ataku i środku pomocy. Dopiero pozycja stopera zapewniła Adamowi Dźwigale wyjazd na zgrupowanie reprezentacji. Kaja Krasnodębska
Adam Dźwigała to jedno z nowych nazwisk w seniorskiej reprezentacji Polski. Wcześniej przeszedł wszystkie szczeble kadr juniorskich, w których występował na różnych pozycjach.

Kiedy dowiedziałeś się o powołaniu do reprezentacji? Selekcjoner był na Waszym meczu z Legią Warszawa.

Spotkał się z nami, ale nic mi nie powiedział o powołaniu. Telefon otrzymałem na chwilę przed oficjalnym ogłoszeniem, a we wtorek na treningu dostałem też papier z PZPN-u. Dla mnie było to ogromne zaskoczenie, bo wcześniej w ogóle nie miałem najmniejszych sygnałów, że trener Brzęczek jest zainteresowany moimi usługami także w reprezentacji. Nikt się ze mną nie kontaktował w tej sprawie.

Po Twoim powołaniu pojawiło się sporo głosów, że jedziesz na kadrę po znajomości.

Odcinam się od tych komentarzy, nie czytam tego. Wiem na co mnie stać i szanuję to, że trener zaufał mi i daje mi szansę. Jadę na zgrupowanie z podniesioną głową. Będę walczył o debiut.

Nie boisz się, że ze względu na wcześniejszą znajomość z selekcjonerem, presja będzie większa?

Przez cały czas trenujemy i gramy w piłkę, żeby kiedyś znaleźć się w reprezentacji kraju. Udało mi się, więc teraz nie będę zaprzątał sobie głowy komentarzami. Muszę się od tego odciąć, bo to mi pomoże zaprezentować się jak najlepiej. Jadę tam pokazać się z dobrej strony i tylko to mnie interesuje.

Wcześniej poradziłeś sobie z tym, że trenerem w Wiśle został Twój ojciec. W reprezentacji sytuacja jest jednak inna, bo w Płocku to Ty byłeś podstawowym obrońcą, gdy on się pojawił.

W klubie na początku to też nie było łatwe. Na szczęście szatnia dobrze zareagowała i bardzo mi w tym pomogła. Również dzięki niej szybciej sobie z tym poradziłem. Na kadrę nie jadę po znajomości. Podnoszę rękawicę i jadę tam walczyć.

Zaplączą się nogi przed debiutem?

Nie wiadomo czy uda mi się zadebiutować. Będę na niego przygotowany i kiedy nastąpi, nogi raczej nie będą się plątać. Gram w piłkę całe życie, potrafię to robić.

To Twoje pierwsze zgrupowanie, ale z aklimatyzacją nie powinno być problemów. Z wieloma zawodnikami i sztabem już się znasz.

To prawda. Z wieloma tymi zawodnikami grałem już wcześniej. Teraz z Płocka na zgrupowanie jedziemy razem z Damianem Szymańskim, którego poznałem już jakiś czas temu. Jako juniorzy graliśmy przeciwko sobie w wojewódzkich kadrach: ja reprezentowałem Mazowsze, on Lubelszczyznę. W Jagiellonii byłem razem z Przemysławem Frankowskim, Damianem Kądziorem czy Maciejem Makuszewskim, w Górniku Zabrze z Rafałem Kurzawą, z innymi spotkałem się podczas obozów młodzieżowych reprezentacji. Karol Linetty, Piotr Zieliński, Tomasz Kędziora… ze wszystkimi miałem już kontakt, więc to wejście do szatni nie będzie trudne.

Doskonale znasz też sztab szkoleniowy.

A samo zgrupowanie jest w Warszawie, z której pochodzę, więc ten element nowości będzie dla mnie minimalny.

Przed Tobą debiut w seniorskiej kadrze, ale z orzełkiem na piersi już grałeś. Jesteś dowodem na to, że system szkolenia PZPN działa: przeszedłeś przez wszystkie szczeble młodzieżowych kadr.
Nie byłem na wszystkich zgrupowaniach, ale rzeczywiście zaliczyłem każdy rocznik. W każdej kategorii wiekowej rozegrałem przynajmniej jedno spotkanie. Niestety ominąłem mistrzostwa Europy U-21, zresztą odkąd reprezentacja Marcina Dorny zrobiła się zapleczem tej seniorskiej, wystąpiłem tam zaledwie kilka razy.

Patrząc na Twoją karierę idziesz trochę śladem Jana Bednarka: wypożyczenie do Górnika Łęczna, tam niewiele rozegranych minut, zmiana klubu, udany sezon w nowych barwach i powołanie. Następnym krokiem wyjazd za granicę?

Bardzo bym chciał, jednak w tej chwili zupełnie o tym nie myślę. Staram się nie odbiegać myślami daleko w przyszłość. Jak pokazało moje powołanie do reprezentacji, w piłce może zdarzyć się wszystko. Jeszcze kilka dni temu nie przypuszczałem, że po meczu z Jagiellonią będę pakował się na zgrupowanie reprezentacji. To dla mnie spore zaskoczenie i dowód na to, że ciężką pracą można osiągnąć naprawdę wiele.

Po przyjściu do Górnika Łęczna występowałeś w pomocy, dopiero Franciszek Smuda wiosną ustawił Cię na stoperze.

Już wcześniej grałem na środku obrony. Moje pierwsze mecze na tej pozycji były jeszcze w Jagiellonii Białystok, u trenera Hajty. To on mi ją wymyślił. Jako stoper zresztą debiutowałem w ekstraklasie i tak rozegrałem bodajże czternaście meczów. Wcześniej w juniorach oraz III-ligowym Mazurze Karczew występowałem jako napastnik. Po drodze, m.in. w Młodej Ekstraklasie i reprezentacji U-21, miałem też epizod w środku pomocy. Tych pozycji było więc sporo, ale jak pokazał czas, rację miał trener Hajto, który widział we mnie obrońcę.

Na swoją aktualną pozycję wróciłeś trochę z przymusu. Wiosną 2017 w Górniku nominalnego stopera po prostu nie było.

Gdy przychodziłem do klubu, szkoleniowcem był Andrzej Rybarski. On wystawiał mnie w pomocy, tam też zagrałem w debiucie Franciszka Smudy. Dopiero później, gdy zimą odeszli z klubu Łukasz Bogusławski i Radosław Pruchnik, a Maciej Szmatiuk, Aleksander Komor czy Gerson odnieśli kontuzję, trener zaczął szukać nowych rozwiązań. Najpierw na stoperze zaczął grać Przemysław Pitry, potem jedno spotkanie zagraliśmy we dwójkę w parze środkowych obrońców, a gdy i jego dosięgnął uraz, skończyłem sezon u boku właśnie Gersona.

W Wiśle też na początku zacząłeś od środka pola, ale gdy w listopadzie wskoczyłeś do obrony, nie ominąłeś już żadnego meczu.

Rzeczywiście. Od tamtej pory gram wszystko. Tylko lekki uraz w starciu z Zagłębiem sprawił, że raz zszedłem z boiska przed czasem.

Przy tak dużej ilości spotkań, dostajesz mało kartek. Z czego to wynika?

Nie wiem czy tak mało - w tym sezonie w sześciu meczach, zobaczyłem już dwie. Biorąc pod uwagę, że w poprzednim zebrałem zaledwie trzy, to teraz mam ich wręcz dużo. Cieszę się, że już dawno nie musiałem pauzować. Staram się grać z głową i głupio nie faulować. Chociaż są różne boiskowe sytuacje i czasem po prostu trzeba.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Adam Dźwigała: Czas pokazał, że trener Tomasz Hajto miał rację - Portal i.pl

Wróć na gol24.pl Gol 24