Aleksander Ślęzak dał ŁKS zwycięstwo. Łodzianie przywożą z Siedlec komplet punktów [ZDJĘCIA]

Monika W.
Łódzki Klub Sportowy wywiózł z Sieldec komplet punktów po bramce zdobytej przez Aleksandra Ślęzaka. Tym samym nie powiększył straty do lidera stawki, Radomiaka Radom.
Łódzki Klub Sportowy wywiózł z Sieldec komplet punktów po bramce zdobytej przez Aleksandra Ślęzaka. Tym samym nie powiększył straty do lidera stawki, Radomiaka Radom. Jareczek Photography
Łódzki Klub Sportowy po dwóch remisach z kolei znów zwycięża i tym samym nie powiększa strat do lidera stawki. Pomimo dużych niedociągnięć w grze i presji rywali, podopieczni Andrzeja Kretka dzięki bramce zdobytej przez Aleksandra Ślęzaka zdołali dopisać do swojego konta komplet punktów. Przy golu nie obyło się bez pomocy jednego z rywali, który... asystował pomocnikowi biało-czerwono-białych.

Zespół z al. Unii Lubelskiej, zapowiadający przed rozpoczęciem sezonu walkę o awans do drugiej ligi, nie mógł w sobotę pozwolić sobie na żaden inny wynik, niż wygrana nad rezerwami Pogoni Siedlce. Chociaż już teraz wydaje się, że nadrobienie dużej, aż trzynastopunktowej straty do lidera, Radomiaka Radom, przy jego rewelacyjnej postawie jest niemożliwe, to walczyć trzeba do samego końca. Remis zaś lub porażka oznaczałaby dla łodzian zwiększenie dystansu do prowadzących radomian. Cel udało się zrealizować i podopieczni Andrzeja Kretka wrócili do Łodzi zwycięscy. Sam przebieg tego tak naprawdę trochę nudnego meczu pozostawiał jednak wiele do życzenia.

Biało-czerwono-biali rozpoczęli spotkanie dość dobrze i już w pierwszych chwilach próbowali pokazać rywalom, że walczą tylko o komplet punktów. Na prawym skrzydle wysunął się Kamil Cupriak i posłał piłkę w pole karne, ale niezależnie, czy była to próba strzału, czy dośrodkowanie, skutecznie rozprawił się z tym bramkarz gospodarzy. Skuteczności zabrakło też Robertowi Sierantowi i Arkadiuszowi Mysonie, którzy nie potrafili dobrze wycelować i futbolówka przelatywała nad poprzeczką. Zwłaszcza ten drugi znalazł się na dobrej pozycji w końcówce pierwszej połowy, ale niepilnowany przez rywali znów uderzył za mocno. Niewykorzystane okazje tym razem jednak się nie mściły, bo gospodarze również nie byli w stanie dobrze wykończyć rzadko konstruowanych akcji i choć gra przenosiła się z jednego końca boiska na drugi, przed przerwą nie doczekaliśmy się zmiany rezultatu dzięki żadnej ze stron.

Musiały upłynąć dwie trzecie meczu, by wreszcie zaczęło się coś dziać. Chociaż to gospodarze lepiej prezentowali się po rozpoczynającym drugą połowę gwizdku i ścisnęli łodzian na ich własnej połowie, sprawiając problemy rywalom, to właśnie goście mogli cieszyć się z prowadzenia. Adrian Filipiak daleko wyrzucił piłkę z autu prosto w pole karne, gdzie ta zahaczyła o głowę Marcina Zimonia i spadła w kierunku jednego z Siedlczan. Odbiła się pochylonemu zawodnikowi od klatki piersiowej i wylądowała pod nogami Aleksandra Ślęzaka, a ten z kilku metrów skierował ją prosto do siatki przeciwników.

Strzelony przez biało-czerwono-białych gol sprawił, że podopieczni Marcina Tomaszewskiego musieli zrobić wszystko, by nadrobić straty, jeżeli chcieli cieszyć się chociaż z jednego punktu. Defensywa i bramkarz zespołu z al. Unii Lubelskiej spisywali się jednak na tyle dobrze, by skutecznie to udaremnić. Choć Łukasz Wójcik bliski był sukcesu kierując piłkę tuż pod poprzeczkę, to Szymon Gąsiński popisał się rewelacyjną interwencją i przerzucił ją ponad bramkę, nie pozwalając mu na doprowadzenie do wyrównania. Ich starania mogły skończyć się nawet odwrotnie, niż tego oczekiwali, bo na chwilę przed końcem łodzianie mogli jeszcze utwierdzić swoje zwycięstwo, ale jeden z napastników gości nie uderzył czysto w futbolówkę i ta przeleciała obok słupka. Ostatecznie to chybienie nie miało jednak znaczenia i siedlczanom nie udało się już zmienić korzystnego dla przyjezdnych wyniku.

Podopiecznych Andrzeja Kretka, jak i zresztą wszystkie trzecioligowe drużyny, czeka teraz dwutygodniowa przerwa, zanim znów zmierzą się o punkty. W związku z tym prawdopodobnie w piątek rozegranie zostanie sparing, mający pozwolić łódzkim zawodnikom na ogranie się, choć nie znamy jeszcze dokładnych szczegółów. Taki trochę luźniejszy mecz przyda się biało-czerwono-białym, którzy jak zauważył po sobotnim spotkaniu ich szkoleniowiec, mieli duże problemy, zwłaszcza w drugiej połowie, z utrzymaniem się przy piłce. Tracili ją już po trzech-czterech podaniach, co nie pozwalało na stworzenie zbyt wielu sytuacji.

Czytaj także: ŁKS z Politechniką Łódzką popracują nad poprawą wizerunku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24