Aleksander Ślęzak z ŁKS po meczu z Wartą: Postawiliśmy wszystko na jedną kartę

Monika W.
Aleksander Ślęzak tuż przed końcem pierwszej połowy przywrócił nadzieje na zdobycie punktów w meczu z Wartą Działoszyn, wykorzystując nieodpowiedzialne zachowanie rywala i strzelając kontaktową bramkę.
Aleksander Ślęzak tuż przed końcem pierwszej połowy przywrócił nadzieje na zdobycie punktów w meczu z Wartą Działoszyn, wykorzystując nieodpowiedzialne zachowanie rywala i strzelając kontaktową bramkę. Jareczek
Po zremisowanym w ostatnich sekundach spotkaniu z Wartą Działoszyn, zawodnicy Łódzkiego Klubu Sportowego schodzili z boiska z nietęgimi minami. Aleksander Ślęzak, strzelec kontaktowej bramki dla ŁKS przyznał, że nie udało się zrealizować tego, co było zakładane przed meczem.

Aleksander, jak podsumujesz spotkanie z Wartą Działoszyn?
Można powiedzieć, że to co zakładaliśmy sobie przed meczem nie zostało zrealizowane w stu procentach. Popełniliśmy dwa trzy błędy, których konsekwencją były stracone przez nas bramki i później nadrabiać stratę. Wynik na pewno nie jest dla nas satysfakcjonujący i na pewno boli, zwłaszcza przed własną publicznością. No, ale głowa do góry i skupiamy się na następnym meczu.

Skuteczność Was dzisiaj zawiodła. Pierwszym celnym uderzeniem było dopiero to, dzięki któremu zdobyłeś bramkę...
Mieliśmy dogodne sytuacje, które mogliśmy zakończyć strzałem, ale tego nie robiliśmy i przez to też nie udało się nam zwyciężyć.

Czym jest spowodowana Wasza słaba postawa? Presja kibiców...?
Moim zdaniem to jest kwestia młodego składu. Niektórzy z zawodników pierwszy raz grają w seniorskiej piłce. Każdy z nas nad sobą pracuje, chce robić postępy, wyjść na boisko, dać z siebie sto procent i nie zwracać uwagi, gdy publiczność krzyczy swoje, nazwijmy to, "nieprzyjemne przyśpiewki". Powinniśmy stworzyć sobie więcej sytuacji i je wykorzystać, ale też nie jest łatwo, gdy drużyna, tracąc jednego zawodnika i prowadząc 2:1, całym zespołem broni się we własnym polu karnym. Wybijają piłkę, po którą my musimy biec i ponownie atakować, na co tracimy sporo siły.

Podjęliście ryzyko w ostatnich sekundach i się opłaciło.
Jak najbardziej, zaryzykowaliśmy, zostaliśmy z tyłu tylko dwójką obrońców. Myślę, że pod koniec spotkania zasłużyliśmy na remis, przycisnęliśmy rywala, wyszliśmy wyżej i postawiliśmy wszystko na jedną kartę.

Dowiedz się także, co do powiedzenia po niedzielnym meczu miał Grzegorz Bodnar, trener Warty: Możemy wracać do siebie z podniesioną głową

Notowała: Monika W.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24