Andrzej Iwan - Spalony [RECENZJA]

Filip Błajet
Andrzej Iwan - Spalony
Andrzej Iwan - Spalony materiały prasowe
Anglicy mieli autobiografię Paula Mersona, a my mamy książkę autorstwa Andrzeja Iwana. Równie mocną, ociekającą lejącym się strumieniami alkoholem i fruwającym w powietrzu tytoniowym dymem. Były piłkarz, a obecnie wzięty komentator, zdecydowanie mógłby wykładać w polskich szkołach na temat „jak nie zostać profesjonalnym piłkarzem”.

Historia Iwana jest bardzo podobna do perypetii Mersona, więc skojarzenia nasuwają się same. Obaj od najmłodszych lat uważani byli za niebywały talent, za swoją grę dostawali niebywałe pieniądze, z którymi nie mieli co robić. Autor „Spalonego” przyznaje, że chował pieniądze do kredensu, bo nie wiedział, jak mógłby je wykorzystać w okresie PRL-u. Młody wiek i duże ilości pieniędzy, to główne powody, dlaczego w ich życiu pojawiły się litry wysokoprocentowych napoi czy hazard, co znacząco zastopowało ich karierę.

„Alkoholik nie ma problemów kiedy pije. Alkoholik ma problemy, kiedy przestaje pić. Pije, bo boi się wytrzeźwieć” – takim krótkim stwierdzeniem autor książki podsumował ludzkie problemy z alkoholem. W autobiografii Iwan opisuje swoje przygody i w dużej mierze spowodowane napojami wyskokowymi problemy. Były piłkarz przedstawia każdy, nawet najbardziej kontrowersyjny aspekt swojego życia, nie omijając przy tym opowieści związanych z kolegami z czasów kariery. Tym samym po raz kolejny przekonujemy się, że piłkarze pili, piją i jeszcze pewnie długo będą pić dalej, a kultura alkoholu była nierozerwalnie związana ze środowiskiem futbolowym.

„Spalony” to jednak nie tylko przekrój pijackich imprez, ale także piłkarskiej kariery. W końcu Iwan był kilkukrotnym mistrzem kraju i brązowym medalistą Mistrzostw Świata, więc historii związanych z futbolem także nie mogło zabraknąć. Chociażby z samego Mundialu w Hiszpanii, który zawodnik skończył z poważnym urazem mięśnia dwugłowego. Jak wyglądało leczenie?
„- Przejdzie! Witaminki weźmiesz i przejdzie!
– Panie doktorze, zawieźcie nas do szpitala.
– Najbliższy jest w Barcelonie.
– To przecież niedaleko.
– 50 kilometrów.
– To przecież niedaleko!!!
– Ja pierdolę, niedaleko! Chodzić nie mogę, Janek sika krwią.
– Mogę Wam dać witaminki.”
Niezaleczona kontuzja mięśnia miała duży wpływ na późniejszą karierę Iwana, który już nigdy nie był tym samym piłkarzem.

O ile Merson w swojej autobiografii często śmieszył, o tyle książka Iwana jest o wiele bardziej gorzka i czyta się ją ciężko. Żółć i ból Spalonego wręcz wypływa z kolejnych stron. W samej książce, co widać zresztą po powyższym cytacie, nie brakuje przekleństw i wulgarnych stwierdzeń. Opis wydarzeń często jest bardzo mocny, a autor zdecydowanie nie przebiera w słowach. Muszę przyznać, że czytało mi się ją z trudem i sama lektura zajęła mi sporo czasu.

Jeśli miałbym określić tę książkę jednym słowem, to byłby to „ekshibicjonizm”. Iwan pokazuje nam siebie całego, nie ukrywa nic, a na niektóre sprawy rzuca światło po raz pierwszy. Tak jest chociażby w przypadku jego prób samobójczych, o których do tej pory wiedzieli tylko jego najbliżsi. W książce znajdujemy dokładnie opis, tego jak i dlaczego chciał sobie odebrać życie, a o tym do tej pory nie wiedziała nawet jego rodzina.

Gorzka, brudna i dająca do myślenia – taka właśnie jest autobiografia Iwana. Wielkiego piłkarza, który byłbym jeszcze większym, gdyby nie przegrał z alkoholem i hazardem, ale jego historia może dać wiele do myślenia. Choć w czasach, kiedy „Dzień świra” czy „Pod upadłym aniołem” niektórzy uważają za komedie, „Spalony” może nie zrobić żadnego wrażenia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24