Arbiter niemile widziany

Rafał Musioł/Dziennik Zachodni
Sędzia Daniel Stefański
Sędzia Daniel Stefański Sylwester Wojtas (Ekstraklasa.net)
Jeśli Odrze Wodzisław na mecie sezonu zabraknie jednego punktu, żeby utrzymać się w ekstraklasie, część winy spadnie na bydgoskiego sędziego Daniela Stefańskiego.

To właśnie on w sobotnim meczu z Jagiellonią Białystok podyktował dla gości jedenastkę, której odgwizdać nie miał prawa, bo faul miał miejsce kilkadziesiąt centymetrów przed linią pola karnego.

Sam arbiter po spotkaniu - zakończonym remisem 2:2 i w sytuacji, gdy drużyna Marcina Brosza grała w dziewiątkę - przyznał się do błędu, którego głównym autorem był jego asystent Marcin Boniek, sygnalizujący, wbrew odczuciom samego Stefańskiego, rzut karny.

Rozgoryczenie piłkarzy Odry jest więc zrozumiałe, nie dziwi też chęć szefów klubu, by wystąpić do PZPN o niewyznaczanie bydgoskiej trójki sędziowskiej do prowadzenia spotkań z udziałem ekipy z Bogumińskiej.

- Nie dostaliśmy jeszcze oficjalnego pisma w tej sprawie, ale jeśli tylko się pojawi, to na pewno je rozpatrzymy - mówi Mirosław Ryszka z Kolegium Sędziów. - Takich wniosków mamy niewiele, w tym sezonie podobny wpłynął już od Zagłębia i dotyczył arbitra Marcina Szulca, który zdaniem lubinian skrzywdził ich w dwóch meczach.

Apel Odry do związku miałby niewątpliwie duże szanse powodzenia, ale niewykluczone, że nie będzie konieczny.

- Nie ogłaszamy raczej takich decyzji oficjalnie i publicznie, bo nie ma takiej potrzeby, ale często idziemy klubom na rękę. Także dlatego, że ważna jest dla nas również druga strona, czyli sami sędziowie. W przypadku, gdy przyznają się do popełnienia poważnego błędu, na pewno mocno taką sytuację przeżywają i rozpamiętują. Myślę, że w trosce o ich zdrowie psychiczne warto czasem pozwolić im odpocząć od prowadzenie spotkań, w których kolejny błąd skumulowałby na przykład agresję kibiców - dodaje Ryszka.

Oprócz Odry i Zagłębia podobne doświadczenia ma także m.in. Polonia Warszawa. Na jej "liście" znajduje się zabrzański sędzia Robert Małek, który z zawodu jest policjantem. Śląski sędzia podobnych przypadków miał w swojej karierze kilka, ale zdarzyło mu się także przeprosić piłkarzy za pomyłkę, tuż po tym, gdy ci weszli po meczu do szatni. Bywał też adresatem żądań o złożenie przeprosin publicznych.

- Po takich błędach, jakie popełnił w meczu z Legią, powinien nas przeprosić, niestety, nie mamy takiego sygnału - potwierdza Henryk Tomaszewski, wiceprezes GKS Bełchatów. - Nie będziemy jednak występować do PZPN, by już nie prowadził naszych spotkań albo chociażby żeby nie przyjeżdżał do Bełchatowa, bo uważamy, że kluby nie powinny mieć żadnego wpływu na obsadę sędziowską, nawet jeśli mają prawo czuć się skrzywdzone przez tego czy innego arbitra - deklaruje Tomaszewski.

Nie wszystkie kluby widzą zresztą sens wysyłania skarg do PZPN. Głównie dlatego, że w myśl międzynarodowych przepisów wynik i tak nie zostanie zmieniony.
- Jeśli mielibyśmy wciągać sędziów na czarną listę i domagać się ich niewyznaczania, to dla równowagi powinniśmy także prosić o prowadzenie spotkań przez tych, którzy mylili się na naszą korzyść - żartuje prezes Polonii Bytom, Damian Bartyla. - Sam byłem sędzią, wiem, jak wygląda ta praca od wewnątrz. Dopóki FIFA nie podejmie odważnej, ale potrzebnej decyzji o analizie wideo spornych sytuacji, błędy arbitrów będą normą, o czym boleśnie przekonali się Irlandczycy, którzy w taki sposób pożegnali się z marzeniami o udziale w mistrzostwach świata. Zresztą patrząc z perspektywy całego sezonu bilans pomyłek korzystnych i niekorzystnych dla drużyny wychodzi na zero i nie ma w tabeli większego znaczenia - twierdzi Bartyla.

W Kolegium Sędziów o pomyłkach panów biegających z gwizdkami i chorągiewkami dyskutuje się często.

- W rażących przypadkach arbitra można zdegradować lub czasowo zawiesić - przypomina Ryszka.

Klubowi działacze zwracają natomiast uwagę, że błędy mają obecnie inne podłoże.

- Jestem przekonany, że od kilku sezonów w ekstraklasie wreszcie sędziuje się uczciwie. Paradoksalnie przyszło jednak zapłacić za to pewną cenę: rutyniarzy, którzy dotychczas prowadzili spotkania, zastąpili sędziowie młodzi, bez doświadczenia w meczach najwyższych lig, rozgrywanych przy tysiącach widzów. Ta presja często ich paraliżuje, ale z upływem czasu powinno być coraz lepiej - podsumowuje prezes Polonii Bytom.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24