Arsenal - Fulham. Kanonierzy wchodzą na derbową ścieżkę, Szczęsny może zagrać

Marek Koktysz
W sobotę o godzinie 16:00 Arsenal podejmie na Emirates Stadium drużynę Fulham. Będą to już kolejne derby stolicy Anglii w tym sezonie. Dla podopiecznych Arsene Wengera weekendowe spotkanie, to jednak tylko przedsmak do Wielkich Derbów Północnego Londynu, które będą miały miejsce po przerwie reprezentacyjnej, dokładnie 27 listopada.

Dla The Gunners będą to już czwarte derby w tym sezonie. W Premier League występuje aż sześć ekip, które mają swoje siedziby w Londynie. Można odnieść wrażenie, że co kolejkę oglądamy jakieś mecze derbowe. Do klubów ze stolicy dochodzą jeszcze pojedynki Manchesterów, Birmingham czy Liverpool’u. Dla porównania, kibic polskiej ekstraklasy przez cały sezon 2012/2013 zobaczy tylko i wyłącznie jedno, prawdziwe spotkanie derbowe – warszawskie.

Brak stabilizacji formy przy Ashburton Grove

Od dłuższego czasu The Gunners nie mogą złapać stałej formy. Występy zespołu z Londynu to prawdziwy futbolowy kalejdoskop. Droga destabilizacji zaczęła się na Carrow Road, gdzie Arsenal w kiepskim stylu pozwolił sobie ukraść punkty ligowemu średniakowi – Norwich City. Nie znaleźli Kanonierzy pocieszenia w spotkaniu Ligi Mistrzów z Schalke, kiedy na własnym obiekcie przegrali 0:2. Delikatna poprawa zaszła w meczu derbowym (derby, derby, wszędzie derby!) przeciwko QPR, gdzie po ciężkim spotkaniu ostatecznie udało się ugrać gospodarzom trzy punkty. Fani zaczęli tracić cierpliwość, zespół nie grał na oczekiwanym poziomie, tracił punkty, a po piłkarzach nie było widać zaangażowania. I nagle BUM! Jak grom z jasnego nieba spada na głowy biednych kibiców mecz z Reading. Arsenal szybko daje sobie wbić cztery gole beniaminkowi Premier League, mniej wytrwali sympatycy Kanonierów opuszczają stadion i wracają do domu. Budzą się nad ranem, jeszcze „dla pewności sprawdzają wynik” a tam 7:5 dla ich drużyny. The Gunners pokazują charakter, wolę walki. Potrafią się podnieść, kiedy mecz wydaje się przegrany i to jeszcze przed tak ważnym spotkaniem jakim jest mecz z Manchesterem United. Rozbudzone nadzieje kibiców szybko gasną. Znowu widzimy wyzuty z zaangażowania zespół, który łatwo daje się ograć Czerwonym Diałbom, 1:2. Potem przychodzi kolejne wyzwanie – zdobyć punkty na Veltnis Arenie z Schalke. Prawie się udało. Arsenal wygrywał 2:0, ale dał się dogonić i w efekcie Londyńczycy musieli zadowolić się jednym punktem, a o awans muszą walczyć do końca.

- Nasza dyspozycja jest bardzo zastanawiająca, ponieważ początek rozgrywek był obiecujący. Niestety, później mieliśmy spadek formy, na dodatek zbiegło się to z trudnym terminarzem. Musimy ją ustabilizować najszybciej jak tylko się da. – mówi Arsene Wenger. I trudno się z nim nie zgodzić. Ligowi rywale będą z kolejki na kolejkę uciekać Arsenalowi coraz bardziej, co sprawi, że mistrzowski wyścig może stać się dla Kanonierów nieosiągalny.

Walcottowi stuknęła "pięćdziesiątka"

Młody Anglik w ostatnim meczu przeciwko Schalke ustrzelił swojego 50. gola w barwach Arsenalu. Wszystkie dotychczasowe trafienia Theo możecie zobaczyć w filmiku poniżej:

Walcott jest najskuteczniejszym piłkarzem Arsenalu w tym sezonie. W sumie, we wszystkich rozgrywkach, strzelił osiem bramek. Choć ostatnio trafił swojego rocznicowego gola, to prezentu od Arsene Wengera nie dostał. Francuz konsekwentnie sadza Anglika na ławce w meczach ligowych (ostatnio był kontuzjowany, ale nawet gdy doszedł do siebie menedżer nie wystawił go od pierwszych minut). O sytuacji Walcotta pisze dziennikarz Daily Mirror – Martin Lipton: Wystawiałbym go do składu w każdym meczu. Wiem, czemu nie gra i uważam, że to niewłaściwe. To szaleństwo, okropna decyzja, którą podjął Wenger.

„Decyzja”, o której wspomina redaktor dotyczy nowego kontraktu Theo. Mówi się, że Anglik zwleka z podpisaniem nowej umowy. Arsenal nauczony doświadczeniem z Van Persiem zasiadł do rozmów ze swoją gwiazdą odpowiednio wcześniej. Opóźnianie przez Walcotta podpisania nowego kontraktu spotkało się z dezaprobatą Wengera, który ponoć w ramach „kary” nie daje skrzydłowemu regularnie grać. Sam menedżer oczywiście wszystkiemu zaprzecza. Lipton wspomina i o tym: Wygląda to na ukaranie Walcotta dla przykładu - jeśli będziesz zachowywał się w ten sposób, to właśnie tak będziesz traktowany. Wenger nie traktował tak van Persiego, kiedy ten nie chciał podpisać nowego konkraktu. To kompletnie nielogiczne.

Część czytelników może sobie zadać pytanie: „czemu on nie podpisze nowej umowy?”. Odpowiedzi może być wiele, jeśli rzeczywiście prawdą jest, że Anglik zwleka z parafowaniem swojego kontraktu. Jedną z przyczyn może być to, że Theo bardzo chciałby grać na szpicy. Tam z kolei nie widzi go Wenger – no i mamy konflikt.

Biorąc pod uwagę strzelecką formę Walcotta, francuski menedżer powinien rozważyć wystawienie Theo w meczu z Fulham od pierwszych minut. Strzelanie goli wyjątkowo ciężko przychodzi Podolskiemu i Giroud, więc czemu nie postawić na młodego skrzydłowego? Mało prawdopodobnym jest jednak, że Wenger zmieni zdanie i zdecyduje się dać szansę Theo na szpicy – Francuz po prostu nie widzi tam swojego piłkarza i praktycznie nic nie jest w stanie go przekonać do zmiany swojej decyzji.

Szczęsny może zagrać w sobotę

Polak wrócił już do pełnych treningów. Arsene Wenger nie zdecydował się jednak na zmianę w bramce na mecz z United i Schalke. Wojtek ma zagrać w piątek w meczu drużyny Arsenalu U-21. Francuski szkoleniowiec wyznał, że jeśli reprezentant Polski się sprawdzi, to zostanie włączony do kadry na sobotni mecz.

Poza tym sytuacja kadrowa The Gunners wygląda następująco. Przeciwko Fulham na pewno nie zagrają z powodu kontuzji Diaby, Gervinho, Gibbs, Fabiański i Rosicky. Testy sprawnościowe, które zadecydują o grze mają przejść jeszcze Aaron Ramsey i Alex Oxlade-Chamberlain. Za czerwoną kartkę w meczu z Czerwonymi Diabłami pauzować będzie Jack Wilshere.

W zespole Fulham kontuzji praktycznie nie ma. Mahamadou Diarra ma 50% szans na grę przeciwko Arsenalowi. Uraz leczy także Simon Davies, więc jego obecność przy Ashburton Grove też nie jest pewna. Zdrowi i gotowi do gry są na pewno najskuteczniejsi strzelcy Fulham – Dimitar Berbatov, Mladen Petrić, Damien Duff i Steve Sidwell. Ten ostatni był zresztą Kanonierem w latach 1999 – 2003. Co ciekawe zdobył gola w obydwu meczach przeciwko Arsenalowi, jako piłkarz The Cottagers.

Arsenal rozegrał z Fulham dopiero 50 meczów – jak na standardy ligowe nie jest to pokaźna suma, dla porównania z Tottenhamem Kanonierzy rozegrali o sto meczów więcej. Statystyka jest tutaj miażdżąca dla zespołu Martina Jola. Fulham wygrało tylko osiem ligowych pojedynków z Arsenalem, podczas gdy podopieczni Wengera zgarniali trzy punkty 33 razy. Remis odnotowywano dziewięciokrotnie. Ostatni mecz między tymi zespołami zakończył się rezultatem 2:1 dla Fulham.
Sobotni mecz będzie starciem „sąsiedzkim” nie tylko z powodu klubowej lokalizacji. Oba zespoły plasują się bowiem bardzo blisko siebie w ligowej tabeli. Kanonierzy są na ósmej pozycji, a The Cottagers na dziewiątej. Jedni i drudzy mają tyle samo (15) punktów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24