Atletico nokautuje Sevillę. Rojiblancos wygrywają 3:0 na Sanchez Pizjuan

Grzegorz Ignatowski
Atletico Madryt wygrało w hicie Primera Division z Sevillą na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan 3:0. Wynik meczu nie odzwierciedla tego, co działo się na boisku. Przez długi czas spotkanie było wyrównane, a o wygranej gości zdecydowała skuteczność oraz wyśmienita gra Antoine'a Griezmanna.

Zarówno Atletico jak i Sevilla mają w tym sezonie ogromny apetyt na sukces w hiszpańskiej Primera Division. Starcie tych dwóch drużyn już na początku sezonu miało określić, czy te apetyty są uzasadnione, czy są to jedynie pobożne życzenia wiecznie nienasyconego głodomora. Patrząc na grę obu drużyn można było wyciągnąć wnioski, że ten apetyt rzeczywiście został mocno rozbudzony. Od początku meczu mogliśmy się delektować bardzo wysokim tempem gry i licznymi akcjami pod obiema bramkami. Jednak sytuacji, przy których się mówi, że napastnik miał piłkę na widelcu, było stosunkowo niewiele. W 3. minucie Sevilla mogła objąć prowadzenie po strzale z ostrego kąta Vitolo, ale Jan Oblak popisał się kapitalną interwencją. Potem Koke po znakomitym podaniu Antoine'a Griezmanna przetestował refleks Beto, a następnie Francuz sam spróbował zaskoczyć golkipera gospodarzy strzałem zza pola karnego, ale na szczęście dla gospodarzy, pomylił się o kilkadziesiąt centymetrów.

Głód madrytczyków został częściowo zaspokojony w 34. minucie. Wówczas Griezmann powalczył o piłkę w polu karnym i będąc już w pozycji leżącej podał ją do Koke, a ten natychmiast oddał strzał, po którym piłka wpadła do siatki gospodarzy. Atletico schodziło więc do szatni z jednobramkowym prowadzeniem, ale dawało gwarancję, że w drugiej połowie widowisko będzie jeszcze ciekawsze.

I rzeczywiście, od początku drugiej połowy na Estadio Ramon Sanchez Pizjuan było arcyciekawie. Najpierw w polu karnym przewrócił się Griezmann, lecz sędzia nie zdecydował się podyktować rzutu karnego. Potem na bramkę Sevilli strzelał Koke, ale jego uderzenie było zbyt lekkie by zaskoczyć takiego fachowca jak Beto. Następnie madryckich kibiców dwa razy o palpitację serca przysporzył Fernando Llorente, jednak za każdym razem kończyło się tylko na strachu. Emocje sięgały zenitu, a przecież do końca meczu pozostało jeszcze dużo czasu.

Sevilla naciskała coraz mocniej i w pewnym momencie wydawało się, że wyrównanie jest tylko kwestią czasu. Właśnie w takich chwilach zespół trenera Diego Simeone najczęściej zadaje zabójczy cios. I tak też się stało w tym spotkaniu. W 79. minucie Gabi zdecydował się na strzał z dystansu, po którym piłka otarła się jeszcze o plecy Grzegorza Krychowiaka, po czym wylądowała tuż obok słupka bramki gospodarzy. W tym momencie było już po meczu.

Tyle że Atletico wciąż było głodne. A skoro podopieczni Diego Simeone odczuwali głód, to ktoś musiał go zaspokoić. Padło na Jacksona Martineza, który na pięć minut przed końcem zdecydował się na strzał zza pola karnego, widząc źle ustawionego Beto. Bramkarz Sevilli nie miał szans na udaną interwencję, bowiem uderzenie Kolumbijczyka było bardzo precyzyjne. I w taki właśnie sposób Atletico zwyciężyło w meczu wyjazdowym z jedną z silniejszych drużyn La Liga. Czy to znaczy, że "Los Colchoneros" będą walczyć w tym sezonie o najwyższe cele? Tak, zdecydowanie tak. I jak na razie wydaje się, że są w stanie te cele zrealizować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24