Ekstraklasa.net: Jak wygląda sytuacja z Pana zdrowiem?
Błażej Augustyn: Na razie nie wygląda to wszystko najlepiej, bo dwa dni temu przeszedłem drugą operację.
W najbardziej optymistycznej wersji kiedy wróci Pan na włoskie boiska?
W tej najbardziej optymistycznej jest szansa na powrót do gry w styczniu.
Gdyby nie pech i kontuzja kto wie, być może grałby Pan już w kadrze Franciszka Smudy. Póki co selekcjoner ma duże problemy z zestawieniem linii obrony.
Nie chcę teraz rozmawiać o kadrze, bo dla mnie to bardzo odległy temat. W tej chwili mam swoje zmartwienia i bardziej zależy mi na zdrowiu niż na czymkolwiek innym.
W Serie A do momentu zerwania więzadeł krzyżowych radził Pan sobie bardzo dobrze. Ale dużo gorzej było podczas pierwszego zagranicznego wyjazdu do Boltonu. Dlaczego nie udało się dłużej zostać w Premiership?
Nie wiem czy gorzej. Trzeba wziąć pod uwagę, że miałem wtedy osiemnaście lat i już zasiadałem na ławce w Premierleague. Mogłem oczywiście spokojnie zostać tam na dużej - jak już mówiłem, a nie lubię się powtarzać, że chcieli przedłużyć ze mną kontrakt na kolejne dwa. Ale zdecydowałem się na powrót do Polski i grę w Legii ze względu na częstsze występy. Tak się jednak nie stało i wszystko potoczyło się inaczej. Jak widać jestem w Seri A, więc niczego nie żałuję i na nic nie narzekam oprócz mojego kolana na daną chwilę.
Na pewno Pan nie żałuje, że jednak nie został w kraju i nie zaczekał jeszcze z wyjazdem na zachód?
Nie, bo nie boję się wyjazdów na zachód tak jak niektórzy piłkarze, którzy wolą siedzieć w Polsce. Gdyby spróbowali to spokojnie mogliby robić karierę za granica. Ja niczego co w życiu zrobiłem nie żałuję.
Śledzi Pan rozgrywki polskiej Ekstraklasy?
Tak, śledzę kiedy tylko mam czas. Oglądam swoich kolegów z kadry, bądź byłej drużyny.
Jakie największe różnice dostrzega Pan w funkcjonowaniu Legii Warszawa i Catanii?
Nie będę się wypowiadał na ten temat, bo nie jestem ekspertem i nie zajmuje się porównywaniem. A do tego jak widać wszystko w Polsce się rozwija i miejmy nadzieje, że idzie w dobrym kierunku.
W kadrze Catanii jest bardzo liczny obóz argentyński złożony aż z dwunastu graczy z tego kraju. Nie ma konfliktów z obozem włoskim?
Czasami bywa, że jak w każdej drużynie są zgrzyty, ale szybko je eliminujemy. Tak naprawdę jesteśmy zgraną i fajną paczką, która się rozumie. Poważniejsze konflikty raczej się nie zdarzają.
A kto jest Pana najlepszym kumplem z drużyny?
Mam dwóch - trzech kolegów jak Richiutti i Biaganti , z którymi trzymam się naprawdę blisko.
Spotkał się Pan już z Arturem Borucem, który latem trafił do innego włoskiego klubu – Fiorentiny?
Mieliśmy okazję ostatnio by chwilę pogadać przed i po meczu Catanii z Fiorentiną. Życzę mu wszystkiego dobrego. Dostanie teraz swoją w bramce, bo jak wiemy po kontuzji Freya wskoczy na miejsce Francuza. I wiem, że pokaże klasę.
Jak we Włoszech postrzegają polski futbol?
Różnie to bywa, raczej nie znają polskich piłkarzy, ani drużyn z naszego kraju. Ale jak już pytają to im mówię, że zdziwiliby się, bo mamy naprawdę super grajków.
Sportowe marzenie Błażeja Augustyna to...
W tej chwili moim jedynym marzeniem jest wrócić na boisko, bo kontuzja ciągnie się od kwietnia. Tak więc nie jest to nic przyjemnego, a czeka mnie jeszcze sporo czasu zanim się z tym uporam.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?