Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Austria – Polska. Pojawił się Piątek i załatwił Polakom wiedeńską wiktorię

Bartosz Karcz
Bartosz Karcz
Od zwycięstwa rozpoczęła Polska rywalizację w eliminacjach do mistrzostw Europy 2020. Spotkanie w Wiedniu poziomiem może nie zachwyciło, ale emocji nie brakowało. Zwycięstwo „Biało-Czerwonym” zapewnił Krzysztof Piątek, który w ostatnim czasie jest w wyjątkowej formie. W czwartek zaczął co prawda na ławce rezerwowych, ale gdy się już z niej podniósł, to poprowadził Polaków do wiktorii.

Mecz Austria – Polska choć cieszył się w Wiedniu dużym zainteresowaniem, to nie aż takim, żeby trybuny Stadionu im. Ernsta Happela wypełniły się w całości. Wiele na nich było wolnych miejsc, choć bilety były sprzedawane jeszcze przed samym spotkaniem. Smakiem musieli się obejść amatorzy łatwego zarobku na wejściówkach. Koniki, których pod stadionem nie brakowało, nie mieli zbyt wielu chętnych na wejściówki. Na trybunach znaczną część stanowili polscy kibice, którzy zajęli miejsca w sektorach nie tylko dla gości. Trudno się dziwić, bo w samym Wiedniu mieszka mnóstwo Polaków, z których wielu zdecydowało się wybrać na stadion.

Trener Jerzy Brzęczek jeszcze na środowej konferencji prasowej nie chciał zdradzać, czy Polska w meczu z Austrią zagra dwójką napastników, czy tylko jednym. Mówił jedynie o dwóch ustawieniach, które kadra szlifowała pod jego kierunkiem we wcześniejszych spotkaniach. Ostatecznie zdecydował się na grę dwójką w pierwszej linii, a miejsce obok kapitana „Biało-Czerwonych” Roberta Lewandowskiego zajął Arkadiusz Milik.

Pierwsze minuty to było wzajemne badanie sił. Najpierw groźnie zaatakowali Austriacy, gdy w 8 min strzelał Marcel Sabitzer. Wojciech Szczęsny w bramce był zasłonięty, ale poradził sobie ostatecznie z tym mocnym uderzeniem.

Ta sytuacja to był dowód na to, że gospodarze z każdą minutą zaczynają uzyskiwać przewagę. W 14 min mieli zresztą kolejną dobrą okazję na uzyskanie prowadzenia, ale strzał Marko Arnautovicia został zablokowany. Polska obrona musiała uwijać się jak w ukropie, bo Austriacy nabierali rozpędu. „Biało-Czerwonym” nie wychodziły natomiast próby kontrataków. Brakowało w tym wszystkim dokładności, momentami podopieczni Jerzego Brzęczka wychodzili do przodu zbyt małą liczbą zawodników, żeby rozmontować dobrze zorganizowaną defensywę Austrii.

Dopiero w 19 min udało się nieco zamieszać w polu karnym gospodarzy, ale Arkadiusz Milik w końcowej fazie akcji źle podawał i szansa na gola przepadła.

Powoli jednak Polacy zaczęli przejmować inicjatywę. Po rzucie rożnym głową strzelał Kamil Glik, chwilę później z dystansu potężnie wypalił Kamil Grosicki. W obu przypadkach na miejscu był Heinz Lindner. Końcówka pierwszej połowy toczyła się już pod dyktando Polaków, którzy częściej przebywali na połowie Austriaków. Brakowało tylko kropki nad „i” w postaci groźniejszego strzału, o bramce nie wspominając.

Na drugą połowę Polacy wyszli z jedną zmianę w składzie. Trener Jerzy Brzęczek zdecydował się wpuścić w miejsce Arkadiusza Milika Przemysława Frankowskiego, który miał swoją szybkością miał wspomóc ataki „Biało-Czerwonych”. Przede wszystkim jednak zaostrzyła się gra. Obie strony nie przebierały już w środkach, obie strony wyraźnie też chciały to spotkanie wygrać. Austriacy przez kilka minut przycisnęli, ale po kwadransie Jerzy Brzęczek posłał na boisko Krzysztofa Piątka i efekt był niemal natychmiastowy, bo to właśnie on zagrał w polu karnym do nadbiegającego Kamila Grosickiego. Ten nie trafił czysto w piłkę, a na nic zdały się protesty Polaków, którzy domagali się rzutu karnego. Grecki sędzia okazał się nieugięty.

Za to po chwili wiedeński stadion przeszył jęk zawodu, gdy po strzale Marko Arnautovicia z rzutu wolnego piłka minimalnie minęła słupek bramki Wojciecha Szczęsnego. To srodze zemściło się na Austriakach. W 68 min Polacy wykonywali rzut rożny. Piłka trafiła do Tomasza Kędziory, który uderzył z woleja. Jego strzał odbił jeszcze Heinz Lindner, ale przed bramką już stał specjalista od wykańczania takich sytuacji, czyli Krzysztof Piątek, który głową dał prowadzenie gościom i wprowadził w stan prawdziwej ekstazy kibiców zasiadających w polskich sektorach.

W 75 min powinny one eksplodować ponownie, bo po świetnym podaniu Roberta Lewandowskiego, Krzysztof Piątek miał przed sobą tylko bramkarza. Przestrzelił jednak minimalnie.

W końcówce meczu obie strony miały jeszcze okazje na gole, ale wynik nie uległ już zmianie. W niedzielę Polacy grają z Łotwą w Warszawie.

Austria – Polska 0:1 (0:0)
Bramka: 0:1 Piątek 69.
Austria: Lindner – Lainer, Dragović, Hinteregger, Wober – Grillitsch (84 Onisiwo), Baumgartlinger – Lazaro (81 Janko), Sabitzer, Alaba – Arnautović.
Polska: Szczęsny – Kędziora, Glik, Bednarek, Bereszyński – Grosicki (90+2 Pazdan), Krychowiak, Klich, Zieliński (59 Piątek) – Lewandowski, Milik (46 Frankowski).
Sędziował: Anastasios Sidiropoulos (Grecja). Żółte kartki: Dragović, Alaba – Bereszyński. Widzów: 40 400.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Austria – Polska. Pojawił się Piątek i załatwił Polakom wiedeńską wiktorię - Gazeta Krakowska

Wróć na gol24.pl Gol 24