Bałtyk - Lechia 3:0

Tradycji stało się zadość. Podobnie, jak dwukrotnie w ubiegłym sezonie, tak i w środę piłkarze II-ligowego Bałtyku Gdynia nie mieli litości dla Lechii Zielona Góra, gromiąc gości na Narodowym Stadionie Rugby 3:0 (1:0). A mogło być jeszcze wyżej, gdyby na kilka minut przed zakończeniem spotkania Bartłomiej Granosik przymierzył nieco dokładniej. Piłka po jego atomowym strzale z około 30 m odbiła się bowiem od poprzeczki. Wcześniej dobrych sytuacji nie wykorzystali też Michał Michałek, Karol Szostek i Michał Drzymała.

Bałtyk w minionym sezonie II ligi pokonał Lechię u siebie 4:0 i 3:0 na wyjeździe, ale pierwsze minuty wczorajszego meczu wcale nie wskazywały, aby tak efektowny wynik mógł się powtórzyć. Gospodarze zagrażali bramce zielonogórzan właściwie tylko ze stałych fragmentów gry, mnożyły się niedokładne podania. Pod koniec pierwszej połowy Bałtyk jednak ożywił się i niewiele brakowało, aby już w 35 min. Łukasz Kowalski z Kacprem Rakowskim rozmontowali defensywę gości. W końcu nadeszła 43 min. i fantastycznym strzałem z 30 m popisał się Wojciech Trochim. Bramkarz Lechii Rafał Dobroliński miał nikłe szanse na obronę tego uderzenia, gdyż piłka wylądowała w samym okienku jego bramki.

Druga część gry to już kompletna dominacja bałtykowców, którzy zepchnęli Lechię do głębokiej obrony. Kibice szybko zorientowali się, że kolejne gole są tylko kwestią czasu, wzmógł się doping. Drugą bramkę wbił w końcu gościom w 71 min. Drzymała, wykorzystując fakt zbyt krótkiego wybicia futbolówki przez defensorów z Zielonej Góry. Wynik ustalił w 82 min. Kowalski, który niczym urodzony snajper wykorzystał sytuację sam na sam z Dobrolińskim, przerzucając piłkę nad wychodzącym z bramki golkiperem.

Bałtyk dzięki wygranej po czterech pierwszych meczach tego sezonu ma w dorobku pokaźną ilość dziewięciu punktów. Jeśli biało-niebiescy będą grać tak dalej, realnie mogą myśleć o włączeniu się do walki o awans do I ligi.