Druga linia Cracovii znowu zagrała w zmienionym składzie w porównaniu z ustawieniem w poprzednich spotkaniach. Chodzi o środek tej formacji, bo na bokach niepodzielnie królują Saidi Ntibazonkiza i Mateusz Bartczak. Jednak gdy dwaj defensywni pomocnicy Sławomir Szeliga i Arkadiusz Radomski muszą grać w obronie, zmienia się środek pola.
Jedno, co się nie zmienia to to, że w roli defensywnego pomocnika występuje Mateusz Bartczak. I choć spełnił swe zadanie, to po meczu nie mógł wraz z kolegami cieszyć się choćby z jednego punktu.
Jako cała drużyna "Pasy" zagrały gorzej niż w Gdańsku, ale mogli też coś ugrać przy większym szczęściu. - Nie zgodzę się, że zagraliśmy słabszy mecz - mówi Mateusz Bartczak. - Próbowaliśmy grać w piłkę, prowadzić grę, ale straciliśmy bardzo głupią bramkę w pierwszej połowie i mecz przestał się już nam układać w tym momencie.
Cracovia nie gra tak źle, jakby wskazywały na to wyniki - trzy porażki i jeden tylko remis w czterech meczach. Ale matematyka jest nieubłagana, "Pasy" zajmują przedostatnie miejsce w tabeli, które teoretycznie mogą nawet jutro stracić, jeśli ŁKS wygra w Gdańsku, co wydaje się jednak bardzo mało prawdopodobne.
Co zrobić, by momentami dobrą grę przekuć w satysfakcjonujące wyniki? - Trzeba zacząć strzelać gole - podkreśla pomocnik krakowian. - Nie możemy tracić głupich bramek. Jagiellonia nie miała aż tylu sytuacji, by ten mecz wygrać, a jednak zwyciężyła 2:0. Indywidualne błędy decydują o tym, że przegrywamy mecze, musimy w swoich głowach poszukać przyczyny tego stanu rzeczy.
Pozytywnym akcentem jest na pewno to, że Cracovia grała do końca i zdobyła bramkę. - Tak, był gol, na 2:1... - stwierdził bez cienia satysfakcji Bartczak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?