Z tym transferem od początku wiązano duże nadzieje. Do Górnika przybył bowiem zawodnik grający w klubie z Ekstraklasy, mający w swoim piłkarskim CV pobyt w Legii Warszawa, GKS Katowice, czy ŁKS, któremu pomógł awansować do krajowej elity w 2019 roku. Wbrew oczekiwaniom, wejście Kalinkowskiego do drużyny z Łęcznej było zaskakująco złe. W trakcie rundy wiosennej poprzedniego sezonu 26-latek wystąpił tylko w sześciu spotkaniach, w tym czterech przegranych. W dwóch z nich strzelił w dodatku bramki samobójcze, a w dwóch pozostałych opuszczał boisko z czerwoną kartką.
Nieudany początek pobytu w Górniku sprawił, że wychowanek Juniora Radom rozpoczynał sezon 2020/21 jako rezerwowy. Z czasem jednak otrzymywał coraz więcej szans od sztabu szkoleniowego, by w ostatnich dwóch kolejkach znaleźć się w wyjściowej jedenastce. W minioną niedzielę popularny "Kali" odwdzięczył się trenerowi za zaufanie i zdobył gola przeciwko GKS-owi Tychy, w meczu zakończonym remisem 1:1. To było jego drugie trafienie w bieżących rozgrywkach.
- Czujemy delikatny niedosyt - powiedział Kalinkowski po spotkaniu w rozmowie z klubową telewizją. - Mieliśmy sytuacje bramkowe i gdybyśmy je wykorzystali, to zgarnęlibyśmy trzy punkty. Trzeba też docenić klasę rywala i fakt, że on również miał swoje szanse. Na pewno znowu potrafiliśmy utrzymywać się przy piłce, konstruować akcje, ale mam wrażenie, że brakowało nam w ostatnich momentach trochę spokoju i więcej wyrachowania. Mecz ogólnie był wyrównany i myślę, że remis do końca nie krzywdzi żadnej z drużyn - dodał zawodnik.
Co ciekawe, piłkarz pochodzący z Warszawy otrzymał na boisku nową rolę i sprawdził się w niej, zarówno pod względem gry obronnej, jak i ofensywnej. - Grałem na pozycji numer 10. Większość życia spędziłem minimum "piętro" niżej, więc mam inne zachowania defensywne niż klasyczne "dziesiątki". Staramy się bronić całym zespołem. Wiadomo, że by skutecznie grać w obronie, to pressing, czy nawet podejście do rywala musi się zaczynać od dwóch najwyżej ustawionych zawodników, więc również ja wraz z najbardziej wysuniętym Bartkiem Śpiączką mamy pracę w defensywie do wykonania - tłumaczy pomocnik zielono-czarnych.
Czy zdaniem klubowych działaczy Kalinkowski prezentuje wreszcie taką formę, jakiej oczekiwano od niego w Górniku od samego początku? - Cała drużyna prezentuje się dobrze i cieszę się, gdy każdy z zawodników dokłada cegiełkę do korzystnych wyników - mówi Piotr Sadczuk, prezes Górnika. - Cierpliwie czekaliśmy na dobrą formę Bartka i teraz wygląda to bardzo fajnie. Oby tak było jak najdłużej. Nie zapominajmy jednak, że to jeden z puzzli, które składają się na zespół, więc chcielibyśmy, żeby wszyscy w składzie prezentowali równą dyspozycję przez cały czas - dodaje sternik zielono-czarnych.
Po 11 rozegranych meczach "Górnicy" zajmują trzecie miejsce w pierwszoligowej tabeli z dorobkiem 24 punktów. Bilans siedmiu zwycięstw, trzech remisów i jednej porażki należy uznać za bardzo dobry, zwłaszcza mając na uwadze fakt, że łęcznianie są beniaminkiem rozgrywek. - Wszystkie mecze w I lidze są wyrównane. Każdy trzeba wybiegać i wywalczyć. Drużyna to robi i zasłużenie zgarnia punkty. Mamy u siebie w zespole wielu doświadczonych zawodników i trenera, który zawsze powtarza, że musimy grać do końca i starać się przekładać wszystko na konkrety - podkreślał Kalinkowski w rozmowach z klubową telewizją.
ZOBACZ TAKŻE:
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?