Bartosz Ślusarski – napastnik, który skutecznością nigdy nie błyszczał

Wojciech Maćczak
Bartosz Ślusarski
Bartosz Ślusarski Marek Zakrzewski
Jego największym osiągnięciem w karierze jest zdobycie dziesięciu bramek w jednym sezonie. Skutecznością nie błyszczał nigdy, ale dla Lecha jest gotowy zostawić serce na boisku. Gdyby wykorzystywał wszystkie stuprocentowe sytuacje, spokojnie zdobyłby koronę króla strzelców Ekstraklasy. A tak musi walczyć z falą krytyki, która bardzo często spada na jego głowę.

Latem Bartosz Ślusarski dość nieoczekiwanie został podstawowym napastnikiem Lecha. Gdy Poznań opuszczał Artjom Rudniew wydawało się, że kwestią czasu jest znalezienie dla niego następcy, tym bardziej, że w klubie powstała dość obszerna lista kandydatów. Tyle że ci wykruszali się jeden po drugim i do końca sierpnia „Kolejorz” nie zdołał zakontraktować napastnika. Co prawda umowę podpisał Piotr Reiss, ale to nie on miał być następcą Łotysza.

Los uśmiechnął się więc do Ślusarskiego. Napastnik, który półtora roku temu wrócił do stolicy Wielkopolski po siedmiu latach, otrzymał chyba już ostatnią w karierze szansę, by zaistnieć w czołowym klubie Ekstraklasy. Tym bardziej, że za konkurencję miał słabo spisującego się na początku rozgrywek Vojo Ubiparipa oraz młodych graczy: Patryka Wolskiego i Bartosza Bereszyńskiego. Efekt był taki, że 31-letni napastnik bez problemu wywalczył miejsce w podstawowym składzie.

Ślusarski trafił do siatki rywala już w pierwszym meczu ligowym z Ruchem Chorzów, a później jeszcze kilkakrotnie wpisał się na listę strzelców. W ośmiu spotkaniach zdobył cztery bramki – szału nie ma, ale tragedii również nie. Tyle że gdyby Bartosz wykorzystywał wszystkie sytuacje stuprocentowe, to tych goli powinno być znacznie więcej. Kibice Lecha na długo zapamiętają mecz z Pogonią Szczecin, gdy najpierw zdobył bramkę, a później, przy stanie 1:1 przegrał pojedynek sam na sam z… pustą bramką. – Myślałem, że w życiu pewne są trzy rzeczy: śmierć, podatki, oraz to, że Ślusarski gola nogą nie strzeli – stwierdził komentator meczu Lecha z Piastem (bodajże Tomasz Wieszczycki), gdy Bartosz właśnie w ten sposób pokonał Dariusza Trelę.

Lech Poznań

LECH POZNAŃ - serwis specjalny Ekstraklasa.net

Zresztą opinię tą po części podziela… sam Ślusarski. – Nie byłbym sobą, gdybym czegoś nie zepsuł – wypalił po spotkaniu z Piastem, w którym zdobył bramkę, ale później zmarnował sytuację sam na sam. A na pytanie dziennikarzy, czy zamierza włączyć się do walki o koronę króla strzelców, rzucił: - Panowie, dajcie spokój. To dopiero siódma kolejka. Nie wygłupiajmy się i nie liczmy, kto i ile goli strzela dla Lecha.

Ślusarski nie obraża się na krytykę, jak twierdzi, mobilizuje go do jeszcze bardziej wytężonej pracy. Sam zresztą często ma do siebie pretensje o zmarnowane okazje, bo zdaje sobie sprawę, że powinien je wykorzystywać. Sam mówi jednak, że nigdy nie był typowym snajperem. – Skuteczność nigdy w mojej karierze nie była najlepsza. Gorsze mecze przeplatały się z dobrymi, kiedy pomagałem drużynie, ale bramek za dużo nie strzelałem – stwierdził niedawno w rozmowie dla naszego portalu.

Rzeczywiście, Bartosz nigdy nie był zawodnikiem, który strzelał kilkanaście goli w sezonie. Karierę rozpoczynał w Huraganie Pobiedziska, skąd na początku 2000. roku przeniósł się do Lecha. W Ekstraklasie zadebiutował 5 marca, grając przez trzy minuty w wygranym 2:0 meczu z Zagłębiem Lubin. W kolejnych dwóch meczach Ślusarski dostał od ówczesnego szkoleniowca poznaniaków Mariana Kurowskiego nieco więcej czasu i odpłacił się dwoma trafieniami, w tym dającą zwycięstwo 2:1 bramką z Amicą Wronki. W tamtym meczu Bartosz wszedł na boisko w 60. minucie, a po 25 kolejnych musiał opuścić boisko, gdyż został ukarany dwoma żółtymi kartkami.

Pierwszą rundę na najwyższym szczeblu 19-letni zawodnik zakończył z dwunastoma występami i dwoma bramkami na koncie. Nieźle jak na młodego gracza, ale zespół „Kolejorza” udanego półrocza nie zaliczył, przez co dwa kolejne sezony spędził na zapleczu Ekstraklasy. Banicja Ślusarskiego w II lidze trwała pół roku krócej – na początku 2002 roku został wypożyczony do łódzkiego Widzewa, gdzie w ośmiu meczach strzelił dwie bramki.

Po powrocie Lecha na najwyższy szczebel rozgrywkowy do Poznania wrócił Ślusarski. W niebiesko-białych barwach występował przez następne pół roku, będąc podstawowym zawodnikiem drużyny. W sezonie 2002/03 ośmiokrotnie wpisał się na listę strzelców, co było najlepszym wynikiem w zespole.

Na początku 2004 roku Ślusarski przeniósł się do Grodziska Wielkopolskiego. W zespole Groclinu miał zastąpić Grzegorza Rasiaka, który nie chciał przedłużyć umowy i nosił się z odejściem do zagranicznego klubu. Wtedy do wielkopolskiego miasteczka trafił również Adrian Sikora, z którym piłkarz Lecha miał tworzyć duet podobny do tego, jaki wykreowali wcześniej Rasiak wraz z Andrzejem Niedzielanem. Przez pierwsze pół roku Bartosz strzelił trzy bramki, ale w kolejnych sezonach było lepiej – dziesięć trafień w rozgrywkach 2004/05 i siedem w sezonie 2005/06. W 2005 roku zdołał również zadebiutować w reprezentacji Polski, w której rozegrał dwa spotkania.

Latem 2006 roku został wypożyczony do portugalskiego UD Leiria. Był to szczytowy okres kariery Ślusarskiego. Przez kolejny rok w 24 meczach strzelił siedem bramek, co dało mu pozycję najlepszego strzelca w drużynie i tytuł klubowego gracza roku. Po sezonie Portugalczycy nie zdecydowali się na wykupienie zawodnika, w związku z czym Bartosz wrócił do Dyskobolii. Ale tylko na chwilę.

W 2007 roku został przeniósł się na wyspy brytyjskie do West Bromwich Albion. Zawodnikiem tego klubu pozostawał przez następne półtora roku, w międzyczasie wypożyczany był do Blackpool FC oraz dwukrotnie do Sheffield Wednesday FC. Ligi angielskiej jednak nie podbił, przez cały ten okres zdołał strzelić tylko trzy gole. Na początku 2009 roku wrócił do Polski.

Został zawodnikiem Cracovii, gdzie miał być gwiazdą zespołu. Wyszło przeciętnie – w ciągu dwóch lat strzelił osiem goli, co z pewnością nie było spełnieniem pokładanych w nim oczekiwań. Na pewno przeszkodziła mu nieco kontuzja, której odniósł podczas pobytu w Krakowie, co nie zmienia faktu, że nie był to ten sam Ślusarski, który kilka lat wcześniej zdobywał bramki w Portugalii czy w brawach Dyskobolii.

W przerwie zimowej sezonu 2010/11 Cracovia zrezygnowała z usług zawodnika, który dość nieoczekiwanie wrócił do Poznania. Transfer był o tyle zaskakujący, że aspirujący do walki o najwyższe pozycje w lidze Lech sprowadzał do siebie zawodnika, którego nie chcieli walczący o utrzymanie krakowianie. Przez pierwsze pół roku zdobył w niebiesko-białych barwach dwa gole. Całkowitą klapą okazał się natomiast sezon ubiegły, w którym ani razu nie zdołał pokonać bramkarza rywali. Grywał w ataku, próbował na skrzydle, ale efekt i tu i tu był mizerny.

Dlatego konsternację wśród kibiców Lecha wywołał fakt, że to Ślusarski zastąpi w „Kolejorzu” Rudniewa. Na szczęście dla nich obecne rozgrywki są dla Bartosza bardziej udane niż zeszły sezon. Strzelił cztery gole, ale dużo bardziej pamięta mu się sytuacje, których nie wykorzystał. Zresztą jest to zawodnik dość nietypowy, skuteczny w grze głową, ale bardzo rzadko strzelający gole nogami. Kolejną dość dziwną właściwością Ślusarskiego jest łatwość wykorzystywania bardzo trudnych sytuacji, przy jednoczesnym marnowaniu tych najprostszych. Gdy ma piłkę, z której bramki być nie może – to strzela, gdy zaś stoi sam na sam z bramkarzem niemal pewne jest, że przegra ten pojedynek.

Z pewnością kilka goli w tym sezonie Ślusarski jeszcze strzeli. Pytanie tylko, czy jest to napastnik na miarę zespołu, walczącego o mistrzostwo Polski. Gdyby był skuteczniejszy, nie można byłoby mieć do niego żadnych zastrzeżeń, na boisku zawsze daje z siebie wszystko, widać ambicję i wolę walki. Tylko gry trafi się dogodna sytuacja, to jakoś nie widać piłki w siatce.

Bartosz Ślusarski
Urodzony: 11 grudnia 1981 r. w Szamocinie
Kariera piłkarska: Huragan Pobiedziska, Lech Poznań, Widzew Łódź, Lech Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski, UD Leiria (Portugalia), West Bromwich Albion FC, Blackpool FC, Sheffield Wednesday FC (Anglia), Cracovia, Lech
Debiut w Ekstraklasie: 5 marca 2000 r. Lech Poznań - Zagłębie Lubin 2:0 (grał 3 minuty)
Mecze/gole w Ekstraklasie: 178/44 (przed rozpoczęciem sezonu 2012/13)
W Lechu od: wiosna 2000, nieprzerwanie od wiosny 2010.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24