Stal miała więcej z gry, pokazała futbol ładniejszy dla oka, ale lider w I połowie wykorzystał dwie z trzech okazji i ósmy raz w sezonie zaksięgował komplet punktów. Wyższe noty na polu „walorów artystycznych” to pewnie dla stalowców marna pociecha, ale pokazują, że drużyna rozwija się i przy nieco lepszej grze w defensywie ma szansę utrzymać się w czołówce tabeli.
Stalowcy rozpoczęli z animuszem, rozmachem i mieli szansę na to, aby w pół godziny wykorzystać dwie z trzech okazji. Andreja Prokić już w 4. minucie miał sytuację sam na sam, kąt niespecjalnie ostry, ale uderzył lekko nad murawą i to uratowało Chovana. Po paru minutach Szymon Łyczko łatwo zwiódł obrońcę, puścił piłkę wzdłuż 5. metra, jednak Krystianowi Wachowiakowi brakło z pół metra, by trącić futbolówkę. W 27. minucie pan Krystian bił z bliska na dwa razy; raz zablokował go obrońca, przy poprawce fatalnie skiksował.
Nie były to może klasyczne „setki”, ale daleko do tego miana było też sytuacji Kamila Zapolnika, który bił z kąta w 31. minucie. Zdołał jednak zmieścić piłkę między długi słupek a dłoń interweniującego Krzysztofa Bąkowskiego. Zrobił to, choć miał wokół trzech stalowców…
Dwie minuty po stracie Wachowiak posłał piłkę wzdłuż pola bramkowego, ale Łyczko nie zdążył dołożyć nogi. W 38. minucie było już 0:2, co wynikło z siły, skoczności, wzrostu (188 cm) i dobrej pozycji do oddania strzału głową, która trafiała się Morganowi Fassbenderowi. Piłka wisiała w powietrzu w okolicach piątki, Kamil Kościelny czekał z interwencją, aż znajdzie się w jego zasięgu, rozpędzony Amerykanin wyszedł w górę, w tym samym momencie wpadł na plecy stoperowi Stali i trafił w skórę, toteż arbiter uznał gola.
W ostatnich minutach I części Andreja Prokić najpierw strzelił gola ze spalonego, potem sprytnym sytuacyjnym strzałem wycelował w poprzeczkę i obie strony mogły zejść do szatni.
W przerwie trener Marek Zub dokonał dwóch zmian i zaraz po wznowieniu biało-niebiescy z werwą wzięli się do pracy. Kamil Kościelny już w pierwszej akcji zapuścił się pod bramkę gości, ale los nie pozwolił mu się zrehabilitować za udział przy bramce lidera.
Rezerwowy Cesar Pena miał korzystać ze swych „dopalaczy” na połowie przyjezdnych, jednak na zalanej murawie nie było to łatwe. Kolumbijczyk szybko się jednak zasłużył, gdy w 52. minucie uniemożliwił „zamknięcie” meczu Wolskiemu. Po godzinie gry w brodę pluł sobie Sebastien Thill, bo po jego rogalu z rzutu wolnego Chovan wprawdzie źle ocenił sytuację, ale piłka tylko uderzyła o słupek.
Między 60. a 65. minutą deszcz nad stadionem przybrał formę ulewy, w której impet ataków gospodarzy stracił nieco na sile. Finisz przyniósł jednak emocje. Nadzieje na trybunach ożyły, kiedy po rzucie rożnym rezerwowy Tomasz Bała idealnie wyszedł do centry Thilla i głowa wpakował piłkę do siatki.
Dwie minuty po tym rzeszowianie wyszli z kontrą cztery na trzy, ale z miejsca ją zepsuli. W ostatnich minutach Stal musiała już ryzykować w tyłach, raz mogło się to źle skończyć, ale Thill zablokował strzał. Biało-niebiescy szarpali do końca (sędzia doliczył 5 minut), ale nie stworzyli już sytuacji, która mogła im dać punkt.
W sobotni wieczór debiut w Stali zaliczył Marcin Kaczor, który na pozycji stopera zastąpił Michała Synosia (kartki). Spisał się całkiem, całkiem, ale jako nastolatek meczu już nie wygra - 18 września, czyli w środę będzie obchodził 20. urodziny.
Przed meczem minutą ciszy uczczono pamięć zmarłego w poniedziałek Stanisława Kocota, zasłużonego, wieloletniego trenera Stali.
Stal Rzeszów – Bruk-Bet Termalica Nieciecza 1:2 (0:2)
Bramki: 0:1 Zapolnik 31, 0:2 Fassbender 38, 1:2 Bała 82.
Stal: Bąkowski – Warczak, Łysiak, Prokić, Kościelny, Wachowiak (46. Pena), Kądziołka (63. Gaża), Simcak (46. Oleksy), Thill, Kaczor, Łyczko (70. Plichta). Trener: Marek Zub.
Bruk-Bet: Chovan – Kasperkiewicz (46. Farbiszewski), Wolski, Fassbender (64. Trubeha), Dombrowskij (70. Nowakowski), Hilbrycht (58. Zawijskij), Spendlhoffer, Zapolnik, Ambrosiewicz, Isik Barsaumo, Strzałek (58. Mrosek). Trener: Marcin Brosz.
Sędziował: Szczech (Warszawa).
Żółte kartki: Kądziołka, Simcak, Gaża, Plichta – Spendlhoffer, Chovan, Nowakowski.
Widzów 4300
Szeremeta odrzuciła pół miliona
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?