Gospodarze, którzy zagrali ostatni raz na swym stadionie (wkrótce rusza budowa nowego obiektu) zaliczyli czwarty remis z rzędu i trzeci raz z kolei ich mecz kończy się wynikiem 0:0. "Portowcy" przerwali passę wyjazdowych porażek.
Gliwiczanie już raz oficjalnie żegnali się ze swym obiektem, gdy 30 października ubiegłego roku przegrali 0:2 z Lechią Gdańsk. Tym razem chcieli opuścić "stare śmieci", w lepszych humorach, jednak nie udało im się pokonać Pogoni.
Drugi raz na trybunach (choć bardzo blisko ławki rezerwowych) mecz swych podopiecznych musiał oglądać trener Marcin Brosz, ukarany za swe zachowanie w czasie spotkania z KSZO Ostrowiec. Teoretycznie drużynę prowadził więc Dariusz Dudek, choć... - Taktykę ustalaliśmy wspólnie i trener Brosz jest najważniejszy - podkreślał brat bramkarza Realu Madryt, który w czasie meczu podchodził do Brosza, aby usłyszeć rady i wskazówki.
Wskazówką dla Pogoni, że po pierwszych minutach należy zagrać odważniej był strzał Olgierda Moskalewicza odbity przez Jakuba Szmatułę. Najbardziej aktywny w drużynie Piasta Jakub Smektała odpowiedział uderzeniem z 30 metrów, gdy piłka trafiła w słupek. Po drugiej stronie boiska w ogromnym zamieszaniu piłkę głową sprzed linii bramkowej wybił Jarosław Kaszowski (sędzia wskazał spalonego), a później Szmatuła obronił strzał Roberta Kolendowicza.
Zmiany dokonane przez gospodarzy w przerwie dały efekt w postaci przewagi Piasta. Radosław Janukiewicz poradził sobie jednak z uderzeniami Smektały i Romana Maciejaka. W 75. minucie dwukrotnie w opałach był Szmatuła. Bramkarz Piasta efektownie wybił piłkę na róg, po rzucie wolnym Piotra Petasza. Chwilę potem wykazał się refleksem, gdy strzelał Bartosz Ława.
- Byłem zasłonięty, piłka dostała jeszcze poślizgu, ale udało mi się sparować ją na słupek. Cieszy to, że zagraliśmy z tyłu na zero, ale ciągle słabo jest z naszą skutecznością. Ciężko trenujemy, więc muszą przyjść wreszcie efekty - mówił po meczu Szmatuła, oglądany z trybun przez byłego golkipera "Piastunek" Grzegorza Kasprzika i Sebastiana Olszara, który również wpadł pożegnać stary obiekt przy Okrzei.
W doliczonym czasie Piast mógł pokusić się o całą punktową premię. Piłkę w pole karne z rzutu wolnego posłał Tomasz Podgórski, a Adrian Klepczyński z czterech metrów trafił w poprzeczkę! Dariusz Dudek aż złapał się za głowę. - Chcieliśmy wygrać, ale bez goli się nie da. Potrzebujemy typowego łowcy bramek. Mam nadzieję, że w Ząbkach zagra już Brazylijczyk Maycon - mówił drugi trener Piasta.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?