Brożek: Cel to pokonanie Lecha

Długo musiał Pan czekać na swojego gola. W meczu ze Śląskiem wreszcie się udało.
Wszyscy liczyli mi te mecze bez bramki. W pięciu nie grałem, ale i tak doskwierało mi to już, więc bardzo się cieszę, że wreszcie trafiłem do siatki. Duża zasługa przy tym golu była oczywiście Patryka Małeckiego, który wyłożył mi piłkę jak na tacy. Pozostało mi tylko trafić do pustej bramki. W takiej sytuacji, w jakiej ostatnio byłem, każda bramka cieszy i nie mają znaczenia okoliczności jej zdobycia.

Chyba jednak do końca pewności siebie Pan nie odzyskał po tym golu. Później miał Pan kilka sytuacji, a zamiast strzelać, podawał Pan do kolegów.
Koledzy też zwrócili mi uwagę, żebym więcej strzelał. W następnych meczach będę się starał to poprawić, bo rzeczywiście było w czasie meczu ze Ślaskiem kilka momentów, gdy mogłem uderzyć, a szukałem podania.

Wygraliście ze Śląskiem tylko 1:0, mimo iż mieliście sporo sytuacji do podwyższenia wyniku. Pan również.
Na pewno czułem się lepiej fizycznie niż w poprzednich meczach. Przymusowa przerwa w lidze akurat mnie pozwoliła poczuć się lepiej.

]W sobotę czeka was mecz wiosny. Jeśli pokonacie Lecha, to praktycznie zapewnicie sobie tytuł mistrza Polski.
Zdajemy sobie doskonale sprawę z tego, że trzy punkty w tym spotkaniu załatwią sprawę. Szkoda, że nie będzie mógł zagrać Arek Głowacki. Moim zdaniem sędzia zbyt pochopnie sięgnął po kartkę.

Wielu obserwatorów zachwyca się Lechem. Pojawiają się opinie, że to "Kolejorz" jest najlepszy. Co Pan sądzi o takich opiniach?
Nie mam zamiaru w gazetach z nimi polemizować. W piłce nożnej prawda leży na boisku. Dlatego zobaczymy w sobotę kto zasługuje na tytuł mistrza Polski. Chcemy wygrać i odskoczyć na siedem punktów. To na 90 procent da nam mistrzostwo.

Rozmawiał Bartosz Karcz