Cel przed Ricardo Monizem w Lechii? Oddzielić ziarno od plew (KOMENTARZ)

jac
Na zdjęciach z pierwszej konferencji prasowej w Lechii Gdańsk Ricardo Moniz, przyodziany w długą kurtkę z kożuchem, wygląda jak lider latynoskiego zespołu muzycznego. Ale czy w klubie wszyscy zatańczą tak, jak im nowy trener zaśpiewa?

Moniza na spotkaniu z mediami komplementował dyrektor sportowy klubu Andrzej Juskowiak, który w słodzeniu posunął się nawet do wysunięcia brawurowej tezy, że dotąd nie było w lidze szkoleniowca z takim CV. Wbrew pozorom Holender - poza mistrzostwem i wicemistrzostwem Austrii z Red Bullem Salzburg – jeszcze niczego wielkiego nie osiągnął. Owszem, miał okazję pracować w uznanych szatniach (angielski Tottenham Hotspur, niemieckie HSV Hamburg), jednak nie w roli menedżera, tylko podrzędnego trenera. Lechia będzie dla niego tak naprawdę trzecim poważnym sprawdzianem w dwudziestoletniej karierze szkoleniowej. Poza samodzielną pracą w Austrii był także pierwszym trenerem węgierskiego Ferencvarosu, gdzie zaskarbił sobie sympatię kibiców. W pamięci Węgrów wciąż jest żywy, bo ci wyrazy wdzięczności przekazali nawet na oficjalnym fanpage’u Lechii na Facebooku (królują komentarze o trenerskiej pasji i wierze Holendra).

Nie sposób wymagać od Moniza awansu z Lechią do czołowej ósemki, bowiem z drużyną poznał się na trzy kolejki przed podziałem ligi na grupy. W trzy tygodnie może zmienić personalia i podreperować taktykę, ale nie zmieni nawyków piłkarzy i nie podniesie im umiejętności. Jeśli jednak już na starcie odniesie sukces, bo za taki w Gdańsku uważa się teraz awans do najlepszej ósemki, to tym lepiej dla niego. W Lechii parcie na wyniki jest duże, choć zdobycze punktowe poprzednich trenerów każą sugerować, że oczekiwania są niewspółmierne do rzeczywistości. Żaden z pięciu ostatnich szkoleniowców nie wywindował zespołu wyżej niż na ósme miejsce.

Moniz ma trzy miesiące komfortu pracy. Przez ten czas powinien zrobić kadrowy przesiew. W drużynie jest zbyt wielu słabych zawodników. Zwolniony w środę Michał Probierz w 31 meczach skorzystał aż z 31 piłkarzy, choć nie wszyscy ze względów czysto sportowych zasługiwali nawet na ławkę rezerwowych. Moniz ma teraz czas, by oddzielić ziarno od plew. A to jest nieuniknione, bo przed nowym sezonem trzeba zrobić miejsce dla lepszych, których m.in. z Benfiki Lizbona spróbuje ściągnąć dyrektor Juskowiak.

Piłkarską dewizą poprzednika Moniza, Michała Probierza była ciężka, sumienna praca. Samym bieganiem i walką Lechia jednak ligi nie zawojowała. Nowy opiekun biało-zielonych powinien więc wypracować styl, który będzie odróżniać gdańszczan od reszty i który pozwoli przyciągnąć więcej widzów na PGE Arenę. Z pierwszych słów Moniza wynika, że ma tę świadomość i wie jak to zrobić. - Stawiam na piłkę ofensywną ze sporą dozą ryzyka. Kibiców interesuje widowisko, czyli gra nastawiona na atak z dużą liczbą sytuacji bramkowych, strzałów i goli. Taki stadion zasługuje, aby odbywały się na nim efektowne mecze. Wierzę, że uda mi się z Lechią sporo osiągnąć – przekonywał wczoraj Moniz. Zapowiedzi brzmią pięknie i krzepiąco, lecz jak zawsze zweryfikuje je boisko.

Lechia Gdańsk

LECHIA GDAŃSK - serwis specjalny Ekstraklasa.net

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24