Choć najczęściej oglądaliśmy go na boisku w roli środkowego pomocnika, ewentualnie stopera, do dziś w Internecie można znaleźć informacje o tym, jak Copik przez ponad godzinę był … bramkarzem w meczu 1. ligi. Było to w marcu 2011 roku, kiedy akurat reprezentował inny klub z Opolszczyzny - MKS Kluczbork.
Gotowy na wszystko
Między słupki wszedł już w 23. minucie, kiedy to czerwoną kartkę w wyjazdowym starciu z Termalicą Nieciecza otrzymał podstawowy golkiper kluczborczan Krzysztof Stodoła. Akurat wtedy nie miał on nominalnego zastępcy, ponieważ Grzegorz Świtała nie pojechał na spotkanie z powodów osobistych.
- Po wykluczeniu z gry Krzyśka trzeba było szybko reagować. Podszedłem do ławki i po rozmowie z trenerem uzgodniliśmy, że to ja stanę w bramce - wspomina Copik, który w nową rolę wcielił się przy wyniku 0-2. - W dodatku ta sytuacja przydarzyła się w bardzo ważnym meczu, bo Termalica była naszym bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie. I jej gracze długo nie mogli mi strzelić gola, ale w końcówce, goniąc wynik (w międzyczasie to właśnie Copik zdobył dla MKS-u kontaktową bramkę z rzutu karnego - przyp. red.) się odkryliśmy i ostatecznie dałem się dwa razy zaskoczyć. Nie miałem jednak szans, bo rywale kończyli te akcje strzałami praktycznie do pustej bramki.
- Tomek radził sobie w bramce nadspodziewanie dobrze - uzupełnia Rafał Niziołek, wieloletni zawodnik MKS-u, który w pamiętnym boju z Termaliką również brał udział. - Zaraz po czerwonej kartce przeciwnicy mieli rzut wolny z okolic 16. metra, ale go obronił. Przegraliśmy ostatecznie 1-4, ale jak na gracza z pola, to Tomek godnie spisywał się w nietypowej dla siebie roli. Nie zawalił żadnej bramki, a kilkakrotnie popisał się udanymi zagraniami, dzięki czemu długo mieliśmy nadzieję na osiągnięcie korzystnego wyniku.
Wśród znajomych Copika krąży też historia o tym, jak rzekomo przestał on być napastnikiem. Kiedy sam zainteresowany ją słyszy, za każdym razem szeroko się uśmiecha. Opowiada nam swoją wersję zdarzeń.
- Jeszcze w czasach juniorskich był mecz, w którym mój Gwarek Zabrze mierzył się z Odrą Opole. Ja akurat wtedy występowałem w ataku, a w zespole rywali na obronie grał były redaktor sportowy NTO Marcin Sagan - wyjaśnia Copik. - Kiedy się teraz spotykamy, każdy wspomina tą historię ze swojej strony. On zawsze powtarza, że wtedy „nakrył mnie czapką”, a ja, że to było całkiem odwrotnie. Podczas gdy wszyscy schodzili z boiska, jeden zawodnik został na nim dłużej i jeszcze coś robił. Koledzy z Opola musieli czekać z 15-20 minut właśnie na Marcina, bo on dopiero się „odkręcał”. A tak na poważnie, w seniorach nadal zdarzało mi się występować w ataku.
- Poza boiskiem Tomek to przyjazna dusza i bardzo miła osoba. Każdemu był w stanie pomóc - opowiada Marcel Surowiak, który przez kilka lat razem z Copikiem grał w Odrze Opole. - Na boisku jednak wyróżniał się siłą fizyczną. Dobrze grał w powietrzu, a jednym z jego głównych atutów były wślizgi - jego domena w grze defensywnej.
- Z kolegami żartujemy, że gdyby wślizgi były zabronione, to bym w ogóle nie grał w piłkę - śmieje się Copik.
Podczas spotkań zazwyczaj miał on jednak bardzo poważny wyraz twarzy.
- Na murawie był liderem w prawdziwym tego słowa znaczeniu - uzupełnia Niziołek. - Cały czas żył meczem, podpowiadał, ustawiał drużynę. I rzeczywiście potrafił na nią wpłynął, ponieważ młodsi zawodnicy uważnie go słuchali i robili to, co im mówił.
Nauka podania i przyjęcia
Odkąd jednak w 2015 roku Copik zaczął pracę z juniorami Odry, musiał nieco zmienić swoje podejście do pewnych spraw.
- Podczas pracy z młodzieżą stałem się nieco bardziej wyrozumiały - mówi. - Trzeba zdawać sobie sprawę, że w tym wieku zawodnicy jeszcze nie wszystko potrafią. Wiadomo, zawsze oczekuje się dobrego zagrania, ale kiedy ono nie wyjdzie, trzeba piłkarza podbudować. Choć z drugiej strony, jeżeli dany błąd powtarza on nagminnie, również należy odpowiednio zareagować.
Główny bohater tego tekstu stara się jednak w podobnym stylu prowadzić zespół juniorski z Opola, jak i seniorów Orła Źlinice, występujących w klasie okręgowej.
- Pod względem charakterologicznym do obu drużyn podchodzę podobnie - zaznacza Copik. - Podczas meczów i treningów zachowuję się podobnie, jednak oczywiście zajęcia w Odrze i w Orle wyglądają zupełnie inaczej. Moi juniorzy trenują bowiem po pięć razy w tygodniu i grają mecz, a seniorzy czysto amatorsko, po dwa razy plus mecz. W Źlinicach zawodnicy przychodzą na zajęcia dopiero po pracy i oczywiście to też trzeba mieć na uwadze.
Skupiając się jednak przede wszystkim na pracy Copika z młodzieżą, zapytaliśmy go również, na jakie aspekty kładzie przy niej największy nacisk.
- Szczególnie dużą uwagę poświęcamy elementom podania i przyjęcia - podkreśla. - Jeżeli bowiem piłkarze będą wykonywać dobrze te dwa elementy, a w przyszłości dodadzą do tego większą szybkość podejmowania decyzji, będzie im znacznie łatwiej wskoczyć na wyższy poziom. Sporo uwagi poświęcamy też kwestiom taktycznym.
Aktualnie dowodzona przez Copika Odra występuje w Opolskiej Lidze Juniorów. Ma jednak bardzo dużą szansę ku temu, by wiosną występować ponownie w Lidze Makroregionalnej, tworzonej przez przedstawicieli czterech województw: opolskiego, śląskiego, dolnośląskiego i lubuskiego.
- Już zobaczyliśmy, że nie taki diabeł straszny - puentuje Copik. - Jeżeli znów awansujemy do Ligi Makroregionalnej, jesteśmy według mnie w stanie powalczyć nawet o pierwszą „trójkę”.
CENTRALNA LIGA JUNIORÓW w SPORTOWY24.PL
20240417_Dawid_Wygas_Wizualizacja_stadionu_Rakowa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?