Szymon Marciniak, który prowadził sobotni mecz w Białymstoku, regularnie udowadnia, że nie nadaje się do pracy w ekstraklasie, bo nie radzi sobie z presją. W pierwszych trzech kolejkach podyktował sześć rzutów karnych, co zauważyły media. Gdy zaczęto pisać, że Marciniak to specjalista od karnych, płocki sędzia postanowił, że będzie dyktował ich mniej. I od tego czasu w kilku ewidentnych sytuacjach jego gwizdek milczał. Tak, jak choćby w sobotę, gdy Kamil Kosowski został sfaulowany przez Rafała Grzyba, a sędzia stał trzy metry od akcji. W najlepszej dla niego wersji, czyli w takiej, że faulu po prostu nie zauważył, powinien zostać odsunięty od sędziowania i skierowany na badania okulistyczne.
Przerażające jest, że niektórzy piłkarze Jagiellonii, jej kibice, a nawet dziennikarze usprawiedliwiają błędy arbitra... poprzednią kolejką. Wówczas w Krakowie sędzia Adam Lyczmański skrzywdził Jagiellonię, mocno przyczyniając się do porażki białostockiej drużyny. - Wtedy sędzia nas skrzywdził, więc teraz nam oddał - komentowano na trybunach uznanie bramki ze spalonego Tomasza Frankowskiego. Wszystko fajnie, tylko dlaczego wynagrodził Jagiellonię kosztem Bełchatowa...?
Jeśli PZPN nie zawiesi sędziego Marciniaka, pokaże, że są drużyny równe i równiejsze. Ten człowiek psuje nam ligę!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?