Cracovia udowadnia, że utrzymanie wciąż jest możliwe

Jacek Żukowski / Gazeta Krakowska
By myśleć o utrzymaniu, Cracovia potrzebuje zwycięstw u siebie
By myśleć o utrzymaniu, Cracovia potrzebuje zwycięstw u siebie Andrzej Banaś
Sześć - ta cyfra w tej chwili spędza sen z powiek piłkarzom, trenerom i kibicom Cracovii. Tyle punktów wynosi bowiem dystans do miejsca dającego utrzymanie czyli 14., które zajmuje Polonia Bytom. Pięć "oczek" dzieli zaś "Pasy" od 15. w tabeli Arki Gdynia.

Cały czas wszystkich nurtuje pytanie, czy krakowianie będą w stanie odrobić stratę? Od początku tej rundy przybliżają się do celu małymi kroczkami. Okazuje się, że remisy z Legią czy ze Śląskiem mogą być w ostatecznym rozrachunku na wagę złota. Jednak zwycięstwa są ponad wszystko. Wygrana z Lechem stanowi spory krok na tej krętej i wyboistej drodze do celu, czyli uratowania ekstraklasy.

"Musimy wygrywać u siebie" - jak mantrę powtarzali cały czas piłkarze, a jak się uda, to coś "uciułać" na wyjazdach. Na razie realizują ten scenariusz, choć z Legią w Krakowie nie zwyciężyli, ale zdobyli z nią punkt.

Można przyjąć, patrząc na kilka ubiegłych sezonów, że 33 punkty powinny zagwarantować ekstraklasowy byt. Cracovii brakuje do tego jeszcze 20 punktów. Ma 12 meczów przed sobą, z czego sześć na własnym boisku. Zakładając, że wygra z Koroną, Zagłębiem Lubin, Polonią Warszawa i Widzewem Łódź, a z Lechią Gdańsk i Jagiellonią Białystok, jako najmocniejszymi z tych rywali, zremisuje, potrzebnych jej będzie jeszcze 6 punktów z sześciu meczów na terenie rywali. Krakowianie zagrają w Zabrzu, Gdyni, Chorzowie, Bytomiu, z Wisłą i w Bełchatowie. By nie zostawiać kwestii utrzymania do ostatniego meczu, "Pasy" muszą za wszelką cenę wygrać jeden z czterech najbliższych wyjazdów (najlepiej dwa), a trzy (bądź dwa) zremisować. "Magiczne" 33 punkty zostaną osiągnięte pod warunkiem zwycięstw u siebie. W razie jakiejś wpadki - porażki bądź remisu zaistnieje konieczność częstszego wygrywania na wyjazdach, co może być bardzo istotną barierą.

Prezes Cracovii Janusz Filipiak mówi o swej głębokiej wierze w utrzymanie, która była przed rundą i nadal jest duża po kadrowej rewolucji. Z kolei trener Jurij Szatałow jeszcze przed pierwszym wiosennym meczem mówił o ośmiu wygranych spotkaniach, teraz zaś stwierdził, że jeszcze nawet tylko cztery mogą dać utrzymanie. I jest to prawda, pod warunkiem, że w pozostałych meczach Cracovia nie poniesie ani jednej porażki, a to jest bardzo mało realne.

Rację ma mąż opatrznościowy wygranej z Lechem - Mateusz Klich twierdząc, że los Cracovii będzie się decydował w meczach z Arką, Polonią Bytom, Ruchem, może z Zagłębiem Lubin. Na niekorzyść Cracovii działa przede wszystkim fakt, że gra pod ogromną presją, poza tym w bezpośrednich starciach z zagrożonymi zespołami jest na razie lepsza tylko od Arki Gdynia (2:0). W pozostałych spotkaniach przegrywała jedną bramką (z Ruchem 2:3, Polonią Bytom 0:1) na własnym boisku. Może być w dwumeczu lepsza od Widzewa czy Zagłębia Lubin, z którymi remisowała na wyjazdach.

Najważniejsze jest morale zespołu, które wzrasta z każdym meczem. W ostatnich czterech nie przegrała, zdobyła osiem punktów. Jest na fali wznoszącej. Jak utrzymać ten stan rzeczy? To już zmartwienie trenera Szatałowa, który będzie miał spokojniejszy tydzień.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24