Czas na pisanie historii

Zbyszek Anioł
Edi - najlepszy piłkarz Korony w tym sezonie
Edi - najlepszy piłkarz Korony w tym sezonie Tomasz Łaszcz (Ekstraklasa.net)
Korona po wygranej w Wodzisławiu najbliższe dwa mecze zagra u siebie ze Śląskiem i Piatem, czyli z drużynami, z którym do tej pory w Ekstraklasie nie miała okazji się zmierzyć.

W Kielcach mają nadzieję, że po potyczce z gliwiczanami kielczanie będą mieć na koncie trzy wygrane z rzędu. Śląsk z kolei po remisie przy Łazienkowskiej zagra dwa teoretycznie słabsze mecze z Koroną i Ruchem, gdzie musi zdobyć jakieś punkty, bo potem przyjdzie czas na potyczkę z Wisłą Kraków.

Minimum punkt
Dlatego z Kielc podopieczni Ryszarda Tarasiewicza będą chcieli wywieźć co najmniej jeden punkt. O to łatwo na pewno nie będzie. Arena Kielce to bardzo specyficzny obiekt w polskiej Ekstraklasie skąd zdobycz punktową wywozi się po ciężkiej walce. Nie jest to jednak nie możliwe. W tym sezonie już w drugiej kolejce innym drużynom przykład dał Lech zwyciężając aż 5:0. Trudno jednak sądzić, aby taki wynik udało się powtórzyć wrocławianom. Dlaczego? Po pierwsze Śląsk ma problem z napastnikami. W tej chwili jedynym snajperem stwarzającym zagrożenie jest Tomasz Szewczuk. 31- letni snajper może okazać się największą bronią gości, bo motywacji na pewno mu nie zabraknie. W przeszłości był piłkarzem Korony, ale w Kielcach uznano, że mają lepszych specjalistów od zdobywania goli i podziękowano Szewczukowi. Ten w sobotę będzie chciał udowodnić, że bramki strzelać potrafi. Oprócz Szewczuka w kadrze znaleźli się także Kamil Biliński i Vuk Sotirović. Pierwszy do tej pory udowodnił, że póki co seryjnie może strzelać tylko w Młodej Ekstraklasie. Serb z kolei wrócił dopiero co po kontuzji i nie jest jeszcze w pełni formy. Po drugie Śląsk poza Wrocławiem zdobywa mało punktów. W ostatnich dziesięciu spotkaniach (licząc poprzedni sezon) wygrał tylko z Piastem i Odrą. W obecnych gorsza jest tylko Jagiellonia, która także zgromadziła na boiskach rywali ledwie „oczko”. Po trzecie Korona po wzmocnieniach w końcówce okienka transferowego wydaje się drużyną mocniejszą i bardziej poukładaną niż na początku rozgrywek.

Więcej charakteru
Korona zaszokowała już na początku wygrywając na dzień dobry z Polonią Warszawa aż 4:0. Po tej wygranej nadzieje w Kielcach zostały zbyt bardzo rozbudzone. I dla ekipy Złocisto – krwistych dobrze się stało, że Lech, Jagiellonia i Polonia Bytom sprowadziły kielczan na ziemie. Przyjście Vukovivicia i Mijajlovicia dodało beniaminkowi charakteru i zmotywowało zwłaszcza młodszych graczy do walki. Korona po wygranej w Wodzisławiu będzie teraz chciała podtrzymać dobrą passę. Tym bardziej, że dwa najbliższe mecze grają u siebie. Co może przeszkodzić Koronie w osiągnięciu celu? Na pewno podobnie jak w przypadku Śląsk posucha z przodu. Marek Motyka ma w prawdzie większe pole manewru, ale jego napastnicy są bardzo nieskuteczni. Gajtkowski trafił tylko raz z Polonią, a oprócz niego do siatki piłkę pakował tylko Edi, ale Brazylijczyk nie gra na szpicy. On woli kreować grę i dogrywać piłkę partnerom, którzy powinni kończyć akcje golami, ale Cichos, Konon i Buśkiewicz jak na razie tego nie robią. Koronie nie pomoże również spore zamieszanie w ostatnich dniach okienka transferowego. Dwaj nowi piłkarze Nikola Mijajlović i Aleksandar Vuković wnieśli do szatni doświadczenie i charakter, ale potrzebują kilku meczy, aby zgrać się z resztą drużyny.

Były wady – czas na atuty
Teraz czas by wymienić to co może pomóc obu klubom w odniesieniu sukcesu. I tak gościom z Wrocławia pomoże zgranie podopiecznych Tarasiewicza. W letnim okienku transferowym przybyło tylko dwóch nowych graczy, więc pierwsza jedenastka Śląska nie różni się wiele od tej w poprzednim sezonie. Na korzyść wrocławian przemawia również fakt, że jeśli chcą się liczyć w walce o europejskie puchary to muszą zacząć punktować nie tylko u siebie, ale także na wyjeździe. A czy może być lepsze miejsce niż boisko beniaminka?

Teoretycznie nie, ale w praktyce bywa różnie. Bowiem największym atutem Korony w sobotnim meczu będzie własny stadion, własne boisko i żółto – czerwone trybuny. U siebie kielczanie grają odważnie, ładnie dla oka i ofensywnie, nie bojąc się żadnego rywala. Uskrzydleni dopingiem kilkunastu tysięcy fanów są groźni dla każdego. W ostatnich 18. meczach w Ekstraklasie i pierwszej lidze Korona przegrała przy Ściegiennego dwa razy z Lechem i Zniczem.

Początek nowej historii
Mecz numer cztery siódmej kolejki będzie dla Korony i Śląska niezwykły także z tego względu, że będzie to pierwszy pojedynek obu klubów na poziomie Ekstraklasy. Do tej pory Korona grała w Ekstraklasie trzy sezon i za każdym razem Śląsk grał w niższych ligach. Wydawało się, że do pierwszego meczu pomiędzy tymi drużynami dojdzie w minionym sezonie, ale gdy wrocławianie wywalczyli awans do Ekstraklasy to karnie zdegradowani zostali kielczanie. Teraz nic już nie stoi na drodze do rozpoczęcia pisania nowej karty w historii Korony i Śląska.

Ciekawie
W sobotę w Kielcach powinno być ciekawe, bo do tej pory wszystkie mecze na Arenie Kielce był ciekawe i emocjonujące. Poza tym oba kluby dzieli w tabeli zaledwie jeden punkt, więc można powiedzieć, że jest to spotkanie o „sześć punktów”. Nie powinno zabraknąć bramek, bo ostatni raz bezbramkowy mecz miał miejsce przy Ściegiennego w marcu 2007 roku.

Przypuszczalne składy

Korona- Cierzniak – Kuzera, Hernani, Markiewicz, Mijajlović – Łatka, Vuković, Wilk, Sobolewski – Edi – Konon.

Śląsk - Ivo Vazgeč – Socha, Celeban, Spahić, Pawelec – M. Gancarczyk , Łukasiewicz, Ulatowski, Dudek, J. Gancarczyk – Szewczuk.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24