Rozstanie było jasne, a 33-latek opuszczał Anfield w przyjacielskich stosunkach z klubem i kibicami. Jego dwa pobyty przyniosły niemal identyczne wyniki, dziewięć goli w około 40 występach za każdym razem, ale drugi sezon Bellamy'ego z the Reds, ten pod wodzą Kenny'ego Dalglisha, był bezspornie tym lepszym.
Za pierwszym razem był u szczytu kariery, ale nie udało mu się sprostać pokładanym w nim oczekiwaniom. Budząc ożywienie i sporo kontrowersji swoimi niestabilnościami i nieobecnościami, Bellamy w sezonie 2006/07 nie znalazł w Liverpoolu swojego rytmu. Rafael Benitez szybko sobie to uświadomił i zarobił na nim sprzedając go do West Ham United, sprowadzając w zamian łamiącego rekordy Fernando Torresa. Jednak pięć lat później, o pięć lat mądrzejszy, Bellamy przybył do Liverpoolu bez transferowych oczekiwań i pod dużo mniejszą presją. Pozyskany za darmo, cokolwiek dał klubowi, było już bonusem.
W sierpniu rok temu Bellamy był propozycją, na której nie można było stracić. Jego wysiłki i wkład w grę w zeszłym sezonie były tym niemniej satysfakcjonujące, a sposób w jaki zainspirował Liverpool do walki z Manchesterem City w półfinałach Carling Cup, udzielił lekcji Brighton & Hove Albion we wcześniejszej rundzie, czy pomógł Liverpoolowi wyjść ze świątecznego kryzysu w meczu przeciwko Newcastle United, był nieoceniony. Im mniej oczekiwaliśmy, tym więcej wydawaliśmy się dostawać od Craiga Bellamy'ego. Ale razem z tym większym doświadczeniem przyszedł strach o jego kolana, które trzeba było otaczać nieustanną troską. Bellamy był na koniec sezonu zawiedziony, że nie odegrał na Anfield większej roli, ale Dalglish stanowczo unikał ryzyka.
I o ile bardzo cieszyliśmy się z podania do Andy'ego Carrolla na Wembley w półfinale FA Cup albo jego bramki przeciwko Wolverhampton, w głębi serca wiedzieliśmy, że to długo nie potrwa. Bellamy zaczynał w wyjściowej jedenastce tylko 18 razy w zeszłym sezonie i kiedy Dalglish został zwolniony przez niesatysfakcjonujące rezultaty w lidze, wiele osób przewidziało taką samą przyszłość dla Bellamy'ego. Nowy menedżer Brendan Rodgers chciał, żeby został, ale Bellamy wolał być blisko swojej rodziny i grać regularny futbol w pierwszej drużynie. Liverpool nie mógł mu tego zapewnić. Zamiast zmuszać piłkarza do pozostania wbrew jego woli, klub zrobił co najlepsze dla niego i Walijczyka. W ten sposób dwa wspólne lata będą wspominane z sentymentem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?