Czy Lech zrobił wszystko, by zatrzymać Gollę?

Maciej Lehmann, Hubert Maćkowiak/Głos Wielkopolski
Wojciech Golla  grał w Młodej Ekstraklasie. Strzelił w tym zespole pięć bramek
Wojciech Golla grał w Młodej Ekstraklasie. Strzelił w tym zespole pięć bramek Waldemar Wylegalski
Wojciech Golla, 19-letni pomocnik Lecha, który był o krok od debiutu w ekstraklasie, tydzień temu podpisał 3,5-letni kontrakt z Pogonią Szczecin. - Skorzystał z opcji, jaką miał zapisaną w kontrakcie, ale nie chcę mówić o szczegółach - twierdzi dyrektor sportowy Andrzej Dawidziuk.

Dlaczego młodzieżowy reprezentant Polski wybrał grę w pierwszej lidze? Czy Kolejorz dobrowolnie zrezygnował ze swojego utalentowanego zawodnika? - zastanawiali się kibice. Przecież poznański klub miał w tym sezonie stawiać na własnych wychowanków. Odejście Golli jest więc dużym zaskoczeniem.

- Nie ukrywam, że jestem tym faktem zdegustowany. Wojtek był o krok od debiutu w pierwszym zespole, wiosną mógł odegrać ważną rolę. Tymczasem sam dobrowolnie zrezygnował, mimo że jego rozwój przebiegał harmonijnie - mówi nam Andrzej Dawidziuk, dyrektor sportowy Lecha Poznań.

Golla 12 stycznia skończy 20 lat. Pierwsze piłkarskie kroki stawiał w Sparcie Złotów, gdzie wypatrzyli go skauci Lecha i zaproponowali przenosiny do Poznania. Uczył się w Szkole Mistrzostwa Sportowego, a od roku trenował z pierwszym zespołem.

- Jeszcze w czasie letniej przerwy między rozgrywkami rozmawiałem z zawodnikiem i był zadowolony z tego, że jest w Lechu. Ostatnio jednak to się zmieniło. Po ostatnim treningu agent Golli przekazał mi, że zawodnik chce odejść. To dla mnie dziwna wiadomość, bo Wojtek ciężko pracował kilka lat, jego rozwój przebiegał według planu. Nagle z tego zrezygnował i ogłosił, że chciałby zmienić klub - opisuje całą sytuację Andrzej Dawidziuk, dziwiąc się, bo przecież Golla mógł czuć się pełnoprawnym członkiem pierwszego zespołu. Był z Lechem na zgrupowaniach: letnim i zimowym.

Dawidziuk podkreśla, że rozmawiał z Wojciechem Gollą nie tylko o nowym kontrakcie, ale także o możliwości wypożyczenia go do innego klubu. Zawodnik jednak uparł się, że chce definitywnie odejść.
- Podawałem przykłady: Bartosza Bereszyńskiego w Warcie, Jarosława Ratajczaka z Olimpii Grudziądz. Ci zawodnicy grają w innych klubach, ale są cały czas przez nas obserwowani i jeśli będą dobrze się spisywać, to wrócą na Bułgarską z wypożyczenia. To nie przekonało piłkarza - zaznacza dyrektor sportowy Lecha.

Jego zdaniem Lech właściwie zrobił wszystko, co mógł, żeby zatrzymać młodego pomocnika. - Także trener Bakero rozmawiał z Wojtkiem, chwalił go za postępy na jednej z konferencji prasowych. Golla doskonale wiedział o pochwałach ze strony szkoleniowca. Wiosną zadebiutowałby w pierwszej drużynie w meczu ekstraklasy - tłumaczy Dawidziuk, a po chwili dodaje: - Żałujemy, że ten utalentowany zawodnik nie chciał u nas zostać. Z niewolnika nie ma pracownika. To powiedzenie doskonale opisuję sytuację. Wychowankowie są w klubie ważni, przed tym sezonem deklarowaliśmy, że chcemy na nich stawiać i konsekwentnie będziemy ten plan realizować. Teraz jeszcze mocniej zwrócę uwagę na tych, którzy chcą grać w niebiesko-białych barwach. Tacy piłkarze jak Drewniak czy Kędziora wyróżniają się w drużynie Młodej Ekstraklasy i chętnie zajmą miejsce w meczowej osiemnastce. Będziemy ich obserwować. W Lechu zostaną jednak tylko ci, dla których gra w niebiesko-białych barwach jest wyróżnieniem i zaszczytem - zaznacza dyrektor sportowy.

Wojciech Golla twierdzi natomiast, że wszystkie deklaracje trenera Bakero oraz Andrzeja Dawidziuka zupełnie nie mają pokrycia w rzeczywistości. - Dyrektor i trener wiele razy obiecali mi, że doczekam się debiutu. Cierpliwie czekałem na swoją szansę, byłbym bardzo szczęśliwy, gdybym mógł wyjść na boisko nawet na kilka minut. Zawsze jednak Bakero wybierał kogoś innego. Było wiele meczów, w których wysoko prowadziliśmy, był Puchar Polski w Głogowie, gdzie trener postanowił sprawdzić dublerów, a ja ciągle byłem pomijany. Czarę goryczy dopełnił mecz z ŁKS. Do przerwy prowadziliśmy 4:0. Jak teraz nie zadebiutuję w ekstraklasie, to kiedy ma to nastąpić? - pomyślałem. To było dla mnie najsmutniejsze 45 minut w mojej przygodzie z piłką. Kiedy po kolei wchodzili Drygas, Stilić i w końcu Ubiparip, zrozumiałem, że w Lechu nie mam szans na grę - mówi, nie kryjąc zawodu Golla. Po tym meczu poprosił swojego menedżera o znalezieniu mu nowego klubu.

- Nie odchodzę dlatego, że boję się konkurencji. W Pogoni też będę musiał rywalizować z młodymi zdolnymi kolegami, Robertem Mandryszem i Mateuszem Szałkiem. Ale tam przynajmniej dostanę prawdziwą szansę. Mój nowy klub jest na pierwszym miejscu w tabeli i za pół roku będzie świętował awans, więc doczekam się upragnionego debiutu w ekstraklasie. Nie jestem pierwszym zawodnikiem Lecha, który musiał odejść, by się rozwijać. Mateusz Machaj też przerzucany był z klubu do klubu i dopiero kiedy zauważyła go Lechia, mógł poczuć smak ekstraklasy. Liczę na to, że powiedzie mi się jeszcze lepiej - zakończył Golla.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24