Czy Podbeskidziu grozi powtórka z poprzedniego sezonu?

Przemysław Drewniak
Zespół Podbeskidzia znowu zalicza słaby początek sezonu
Zespół Podbeskidzia znowu zalicza słaby początek sezonu Monika
Zapowiadali walkę o czołową ósemkę, ale znów są na dnie ligowej tabeli. Podbeskidzie Bielsko-Biała po dziewięciu kolejkach znalazło się w strefie spadkowej i miejscowi kibice obawiają się, że ich drużynę znów czeka dramatyczna walka o utrzymanie, która tym razem może się nie powieść. Czy rzeczywiście mają ku temu podstawy?

Po spektakularnym finiszu poprzedniego sezonu Bielsko popadło w uzasadnioną euforię. Drużyna pod wodzą Czesława Michniewicza utrzymała ekstraklasę, choć po fatalnej rundzie jesiennej miała na swoim koncie zaledwie sześć punktów i nikt nie dawał jej szans na wygrzebanie się ze strefy spadkowej. Ten sukces dodał bielskim działaczom tyle pewności siebie, że przed startem kolejnych rozgrywek prezes Wojciech Borecki zapowiedział: - Ta drużyna pokazała, że stać ją na wiele, dlatego celem na ten sezon jest znalezienie się w grupie mistrzowskiej, w pierwszej ósemce po 30 kolejkach. Minęło jednak raptem kilka kolejek, a ambitne cele trzeba było odłożyć na bok…

Optymiści powiedzą, że nie ma sensu rozdzierać szat – po 9. kolejkach poprzedniego sezonu Podbeskidzie było na dnie tabeli, z dorobkiem zaledwie dwóch punktów, a teraz mają ich już siedem, czyli więcej, niż uzbierali przez całą rundę jesienną zeszłego roku. Z drugiej strony, od początku rozgrywek w pełnej mankamentów grze bielszczan nie widać progresu, a jej styl pozostawia wiele do życzenia.

Działacze Podbeskidzia popełnili błąd – po czerwcowym sukcesie nie poszli za ciosem i nie wzmocnili drużyny, z której odszedł niezastąpiony dziś w Bielsku Robert Demjan. Trzecie miejsce rundzie wiosennej było dla „Górali” zdecydowanie wynikiem ponad stan, będącym wypadkową znakomitej pracy trenera Michniewicza, szczęścia i niespodziewanej serii strzeleckiej słowackiego napastnika. Odejście Demjana, na którym Podbeskidzie opierało swoją grę już od czasów walki o historyczny awans do ekstraklasy, nie zostało w żaden sposób zrekompensowane. Michniewicz musiał więc poszukać sposobu, by inaczej rozłożyć akcenty w grze swojego zespołu. Po dziewięciu meczach nadal go nie znalazł.

Wiosną, gdy Podbeskidzie zaliczało swój nieprawdopodobny pościg, szkoleniowiec bielszczan dysponował żelazną, niemal niezmienianą wyjściową jedenastką. W tym sezonie jeszcze się nie zdarzyło, by „Górale” chociaż dwa kolejne mecze rozpoczęli w identycznym zestawieniu. W dziewięciu spotkaniach Michniewicz sprawdził niemal wszystkie warianty. Z przodu grali już Fabian Pawela, Krzysztof Chrapek czy Piotr Malinowski. W spotkaniach z Koroną i Widzewem Podbeskidzie wybrało nawet wariant hiszpański i grało bez klasycznej „dziewiątki”, z Marcinem Wodeckim ustawionym na „szpicy”. Żadna z tych prób nie zakończyła się jednak powodzeniem. Zmieniali się także skrzydłowi, kreatorzy gry i defensywni pomocnicy, ale podczas gdy większość drużyn ekstraklasy ma już ten proces za sobą, w Podbeskidziu wciąż nie wykrystalizowała się wyjściowa jedenastka. A wąska kadra powoduje, że Michniewiczowi pole manewru już się kończy.

Gdzie szukać więc nadziei na wyjście z dołka? Przed meczem z Piastem do osiemnastki Podbeskidzia wracają Richard Zajac i Damian Chmiel. Za 37-letnim golkiperem w Bielsku tęsknią od początku sezonu, bo sprowadzony latem Ladislav Rybansky popełniał dużo błędów i dopiero w dwóch ostatnich spotkaniach ustabilizował swoją formę. Z kolei Chmiel to po odejściu Demjana najlepszy zawodnik w kadrze "Górali". Trener Michniewicz wielokrotnie podkreślał, że ceni sobie umiejętności 26-letniego pomocnika, a jego absencja zabiera Podbeskidziu sporo atutów w grze ofensywnej. Pewną nadzieję na poprawę gry bielszczan stanowi też Maciej Iwański. Sprowadzony przed trzema tygodniami doświadczony piłkarz ma wzmocnić drugą linię zespołu, ale jak na razie nie wiadomo, kiedy będzie gotowy do gry. Po powrocie z Turcji ma jeszcze zaległości treningowe, a uprawniający go do gry certyfikat wciąż nie dotarł do Bielska-Białej.

Kibicom w Bielsku pozostaje mieć nadzieję, że nawet w obliczu złych wyników działacze nie zdecydują się na zwolnienie trenera. Patrząc na kadrę zespołu spod Beskidów, trudno oczekiwać od Michniewicza cudów i powtarzania wyczynu na miarę rundy wiosennej poprzedniego sezonu. Jeśli władzom klubu nie zagotuje się w głowach i nie będą dokonywać roszad na stanowisku trenera, być może obecnemu szkoleniowcowi uda się w końcu znaleźć właściwy sposób na grę drużyny. Warunkiem do utrzymania w lidze wydaje się jednak dokonanie odpowiednich wzmocnień – jeśli i zimą Podbeskidzie nie dokona żadnego znaczącego transferu, pozostanie w elicie może się okazać zbyt wymagającym wyzwaniem.

Przed „Góralami” mecz z Piastem Gliwice. Zapewne znów w nowym ustawieniu i z nowymi nadziejami. Po końcowym gwizdku przekonamy się, czy już w tym spotkaniu Michniewicz znajdzie sposób na poprawę gry swojego zespołu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24