Jezusa kuszono na pustyni przez 40 dni. Radovicia tylko parę dni. Dla większości kibiców Legii oferta Chińczyków jest porównywalna do szatańskiej. Oto diabeł z Dalekiego Wschodu próbuje im zabrać boiskowego Jezusa. Od Serba, który zrósł się z Legią od 2006 roku, często wymaga się cudów. Kiedy drużynie nie idzie wszyscy patrzą na niego. Jak trwoga to do "Rado". Teraz mistrzowie Polski muszą się zmierzyć z co najmniej dwoma, olbrzymimi problemami. Jak zastąpić niezastąpionego i jak powstrzymać falę domina?
Aż szkoda Legii, że taka informacja - przygniatająca w równym stopniu kibiców, właścicieli oraz trenera i sztab szkoleniowy - spada na zespół w dzień jednego z najważniejszych meczów sezonu. Problem na krótką metę jest oczywiście taki, że "Rado" nie będzie dostępny nawet na rewanż z Ajaksem Amsterdam w Warszawie. Przy kontuzji Ondreja Dudy, który tworzył z Serbem żelazny duet, to problem niebagatelny. To jednak wciąż nic w porównaniu z tym jaka fala problemów może spaść na Legię w niedalekiej przyszłości. Właściciele Legii zapowiadali, że zespół będzie budowany w oparciu o doświadczonych zawodników, jak Miroslav Radović oraz Ivica Vrdoljak. No to zawalił się Wojskowym pierwszy filar, którego chyba w najgorszych koszmarach nie śnili stracić. Koncepcję budowy drużyny będzie chyba trzeba przemodelować.
To jednak nie wszystko, bo latem zgodę na transfer mają dostać Ondrej Duda oraz Michał Żyro, a zatem kolejni kluczowi zawodnicy. Źródłem znakomitej dyspozycji Legii w europejskich pucharach była, zdaniem większości ekspertów, stabilność składu, który zdążył się ze sobą ograć i zżyć. W polskich realiach takie coś nie zdarza się często. Coś czym Legia mogła się chwalić teraz stoi na krawędzi upadku. A przecież dalekosiężne plany Legii zakładały bój o Ligę Mistrzów w przyszłym sezonie i dokończenie dzieła z lata 2014 roku, kiedy przy zielonym stoliku mistrz Polski został odpalony z rozgrywek. Czy osiągnięcie marzenia każdego polskiego zespołu bez stabilnego składu i lidera będzie możliwe?
Na koniec krótko o samej decyzji Radovicia. W najbliższych dniach zapewne zacznie się nagonka na "Rado", który "poleciał na kasę" i wybrał spokojną emeryturę na Dalekim Wschodzie (gdzie ma polecieć bez żony i dzieci) zamiast walki i trofeów z Legią. Cóż, my "maluczcy" pewnych rzeczy i kwot nigdy nie ogarniemy swoim umysłem. 6 mln złotych netto. Do tego premie i bonusy. Liga łatwa, niedzielna, zostanie gwiazdą ligi dla "Rado" powinno być dziecinną igraszką. Nie dziwię się decyzji Radovicia. Za dwa lata wakacji ustawi się na całe życie i może iść na faktyczną emeryturę, zając się składaniem modeli lub zbieraniem znaczków. Tego mu nie zapewni uniesienie się honorem i miłością do klubu. Kibice w pewnych kwestiach nie potrafią myśleć pragmatycznie. Gdyby ktoś z naszych znajomych spotkał się z ofertą pracy podnoszącą mu pensję o 200%, ale niosącą za sobą potrzebę przeprowadzki i odrzucił ją, pewnie popukalibyśmy się (i jego) w czoło. Dlatego trzeba zrozumieć Radovicia. Dwa lata kontraktu do wypełnienia, ciekawej przygody turystycznej i może wracać z walizką pieniędzy do żony i dzieci, a przez następne 50 lat wieść dostatnie życie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?