Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy Śląsk Wrocław zbyt szybko skreślił Kamila Dankowskiego? (Śląsk Wrocław transfery, kontrakty)

Piotr Janas
Piotr Janas
Kamil Dankowski
Kamil Dankowski FOT. Paweł Relikowski
Śląsk Wrocław zremisował w niedzielę z Lechem Poznań 2:2. Do składu niespodziewanie wrócił Kamil Dankowski, dla którego był to setny występ w barwach WKS-u. Wszystko wskazuje na to, że latem odejdzie z klubu.

Na mecz Śląsk Wrocław - Lech Poznań, którego stawką była pozycja wicelidera PKO Ekstraklasy, trener Vítězslav Lavička nie planował robić zmian. W myśl zasady zwycięskiego składu się nie zmienia, na boisko miała wybiec ta sama jedenastka, która w tygodniu, po bardzo dobrym spotkaniu, wygrała z Cracovią 3:2.

Niespodziewanie jednak na lewej obronie oglądaliśmy Kamila Dankowskiego, który zajął miejsce chorego Dino Štigleca. Ten wybór był pewnym zaskoczeniem, ponieważ „Danek” jest prawym obrońcą.

Wielu kibiców widząc tę zmianę mocno się zaniepokoiło. Po pierwsze dla Dankowskiego był to pierwszy mecz w podstawowym składzie od 20 grudnia ubiegłego roku. Po drugie grał na nie swojej pozycji, a po trzecie - naprzeciw siebie miał niesamowicie szybkiego i trudnego w kryciu Jakuba Kamińskiego, który często zmieniał się stronami z jeszcze lepszym Kamilem Jóźwiakiem.

Mecz dla Śląska zaczął się źle, bo już w 17 minucie goście wyszli na prowadzenie. W akcję bramkową „Kolejorza” mocno zamieszany był Dankowski, który starał się przeciąć podanie do Christiana Gytkjæra. Miał jednak ogromnego pecha, bo lecąca w miarę szybko futbolówka nagle ugrzęzła w kałuży tuż przed linią bramkową, przez co nie mógł prawidłowo obliczyć toru jej lotu. W efekcie dopadł do niej Duńczyk i strzelił 21. gola w sezonie.

- W tej sytuacji nie można winić Dankowskiego. Murawa była trudna, miał pecha. To był przypadek, że piłka stanęła na wodzie - podkreślał ekspert Canal+Sport Tomasz Wieszczycki.

Wyłączając tę akcję popularny „Danek” jeszcze dwa razy dał się przechytrzyć skrzydłowym Lecha, ale raz sam naprawił swój błąd, a w drugiej sytuacji obyło się bez żadnych konsekwencji. Dankowski udowodnił, że choć długo nie grał, to wciąż jest wartościowym zawodnikiem, gwarantującym odpowiedni poziom sportowy. Nie odstawał, a zadanie miał potrójnie utrudnione.

Tajemnicą Poliszynela jest, że Dankowski rzadko jest brany pod uwagę przy ustalaniu składu, ponieważ wciąż nie przedłużył wygasającego latem tego roku kontraktu. Limitu minut dającego mu automatyczną prolongatę już nie wypełni, a w negocjacjach z klubem kością niezgody wcale nie są finanse, a długość umowy (piłkarz oczekuje dłuższej).

Na tę chwilę wszystko wskazuje na to, że latem Dankowski pożegna się ze Śląskiem Wrocław. Mecz z Lechem pokazał, że być może za szybko został skreślony. Gorszy od uczącego się gry w obronie Lubambo Musodny z pewnością nie jest. Na dodatek jest młodszy i jako chłopak z regionu mocno identyfikuje się z klubem i kibicami. Z Lechem zaliczył setny występ w barwach Śląska. Dostał z tej okazji okolicznościową koszulkę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Czy Śląsk Wrocław zbyt szybko skreślił Kamila Dankowskiego? (Śląsk Wrocław transfery, kontrakty) - Gazeta Wrocławska

Wróć na gol24.pl Gol 24