Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy to właściwy moment na przeprowadzkę Milika do Leverkusen?

Daniel Kawczyński
Wielka nadzieja naszej piłki - Arkadiusz Milik rzuca się z płycizny Ekstraklasy na głęboką wodę Bundesligi. W Bayerze Leverkusen ma wykonać milowy krok w karierze, zebrać niezbędną naukę i jak na batucie olimpijskiej, wybić jak najwyżej potrafi.

Milik posiada niekwestionowany talent, trafia prawie jak na zawołanie, wróży się mu świetlaną przyszłość. Z drugiej strony jest młody, na najwyższym poziomie gra krótko, a skutki oddziaływania wody sodowej także go nie opuszczają. Czy to odpowiedni czas na przeprowadzkę dla 18-letniego snajpera? W ferworze zachwytów pamiętajmy, że każdy medal ma dwie strony.

Transfer Milika do Leverkusen to gigantyczny plus dla naszej Ekstraklasy. Nikt chyba nie zakwestionuje, że ligę mamy słabą jak nigdy, o czym zresztą świadczą ostatnie "popisy" w europejskich pucharach i finisz poprzedniego sezonu. Ale mizerność rozgrywek w żaden sposób nie przekłada się na deficyt talentów wielkiej miary, bo tych z pewnością nie brakuje i przeciwne stwierdzenia śmiało można włożyć między bajki. Po trio z Borussii czy Wojciechu Szczęsnym, który znów jest numerem jeden w bramce Arsenalu, na podbój Europy czekają już następni. Skauci bacznie mają na względzie chociażby Łukasza Teodorczyka, Pawła Wszołka, Jakuba Koseckiego czy Michała Żyro. Póki co z grona młodych gniewnych najszybciej wyrwał się wychowanek Rozwoju Katowice.

Na tle wyżej wymienionych prezentował się najbardziej okazale i nic dziwnego, że zachodnie kluby zarzuciły sieci przede wszystkim dla niego. Nawet w ligach zagranicznych niekiedy ciężko znaleźć osiemnastolatka, który w swojej drużynie grałby pierwsze skrzypce. Milik nie tylko stanowił o sile Górnika, ale też stał się czołowym strzelcem Ekstraklasy - z siedmioma trafieniami zajmuje czołowe miejsce w klasyfikacji. Co najważniejsze, nie są to tylko bramki na zasadzie wykorzystania rzutu karnego albo dobitki do pustaka. Mają w sobie niezwykłą urodę, uwidaczniają nieprzeciętne umiejętności techniczne, świetny strzał głową, znakomitą orientację w polu karnym, zdolność dochodzenia do podań.

Nawet najbardziej doświadczeni bramkarze i defensorzy nie są dla Milika większym wyzwaniem. Potrafi ich minąć jak tyczki i wygrać pojedynek powietrzny. Można więc z pełnym przekonaniem stwierdzić, że talentem wykracza poza Ekstraklasę. Na krajowym podwórku jest gwiazdą, dla jednych dopiero wschodzącą, dla innych już jasno świecącą. Trudno nie uznawać go za najlepszego w tak słabej lidze. Dlaczego więc Milik ma się ograniczać? Skoro w Ekstraklasie rządzi i dzieli, niech spróbuje sił zagranicą.

Nie zapominajmy jednak, że to dopiero drugi sezon młodego napastnika w najwyższej klasie rozgrywkowej. W pierwszym Milik wychodził regularnie na murawę (rozegrał 24 spotkania), ale dopiero w ostatnich kolejkach przełamał niemoc, zdobywając cztery bramki. O ile wtedy można mu było coś zarzucić, to teraz nikt nie ma już prawa poddawać pod wątpliwość jego instynktu strzeleckiego. Trzeba przy tym uświadomić sobie, że w dotychczasowej karierze, Milik rozegrał fenomenalnie tylko minioną rundę jesienną. Z racji młodego wieku nie mógł zagrać więcej, ale i tak rodzą się pewne niewiadome.

Nie mamy pojęcia, jak Milik prezentowałby się w pełnym sezonie Ekstraklasy, spędzanym regularnie na boisku w pełnych wymiarach czasowych. Nie wiemy, jaki wpływ na formę wywołałaby przerwa w rozgrywaniu spotkań o stawkę. Czy jeśli wpadłby w poważniejszą blokadę, to jak szybko zdołałby sobie z nią poradzić? Czy utrzymałby formę w trudniejszej rundzie wiosennej? Te pytania pozostaną bez odpowiedzi.

Milik musi poczuć ducha prawdziwej rywalizacji. W Górniku potencjalnych konkurentów zostawiał daleko, daleko w tyle. Na szczęście nad sobą miał trenera Adama Nawałkę, który dobrze zdawał sobie sprawę z wartości podopiecznego, ale jednocześnie miał na uwadze młody wiek, w którym niekiedy pojawia się przeświadczenie o nietykalności. Dlatego, gdy Milika dopadł zastój (nie strzelił bramki od pięciu spotkań), szkoleniowiec nie zawahał się posadzić go na ławce rezerwowych. Efekt osiągnął, bo snajper zaraz po wejściu w meczu z Wisłą, odblokował się. Jednocześnie wiedział, że nawet jeśli jest najważniejszym ogniwem, wcale nie jest niezastąpiony, choć fakty mogą wskazywać inaczej.

W Bayerze konkurencja o miejsce w składzie jest nieporównywalnie większa. W końcu rozchodzi się o czołowych piłkarzy Bundesligi i reprezentacji Niemiec. Jest więc obok kogo zbierać piłkarskie szlify. Ale czy dla Milika to naprawdę dobra wiadomość? Młody piłkarz potrzebuje regularnej gry jak ryba wody. Wtedy nabiera niezbędnego doświadczenia, ma możliwość ogrania i przede wszystkim pozostania we właściwym rytmie meczowym, co z kolei jest przepustką do reprezentacyjnych powołań. Na BayArena wywalczyć miejsce w składzie będzie trudno. Tłoku co prawda nie ma, w razie problemów kadrowych można na coś liczyć, ale przebicie się na zasadach zdrowej rywalizacji będzie bardzo ciężkie. Stefan Kiessling to wicekról strzelców sprzed trzech sezonów, w tym roku zdobył 14 bramek w 23 spotkaniach. Z kolei Andre Schuerrle to doświadczony reprezentant, jeden z najbardziej obiecujących graczy w Niemczech. W klubie grywa na skrzydle, gdyż duet trenerski Sascha Lewandowski-Sami Hyppia preferuje taktykę z jednym napastnikiem. W każdym bądź razie obaj są ogniwami nie do wygryzienia. Jest jeszcze Chilijczyk Junior Fernandes, ale póki co, to jedna z największych pomyłek.

Szanse Milika mogą znacznie wzrosnąć w razie prawdopodobnego odejścia Schuerrle, na którego mocno napalona jest Chelsea Londyn. Mimo to w obecnej sytuacji, najlepszym wyjściem byłoby wypożyczenie do drużyny środka tabeli, gdzie sprawa walki o regularną grę nie jest mocno skomplikowana. Milik mógłby spokojnie zapoznać się z realiami niemieckiego futbolu, poznać nowy wymiar piłkarskiej rzeczywistości. Po powrocie do Bayeru byłby mądrzejszy i ograny, co znacznie ułatwiłoby późniejsze przebicie. Na ten moment droga przed nim długa i wyboista. Ciężka praca na treningach i zdwojone starania mogą nie wystarczyć. Bayer zajmuje drugą lokatę w tabeli i ma wielką szansę na wywalczenie miejsca w przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów. Jasne jest, że w takim położeniu, szkoleniowcy postawią na najbardziej doświadczonych podopiecznych. Milik najwyżej może wejść w końcówce, co trzeba będzie uznać za sukces. Tylko, że on potrzebuje jak najwięcej minut spędzonych na murawie.

Historia zna wiele przypadków, kiedy zagraniczny wyjazd miał być drabiną do wielkiej piłki, a okazał się bolesnym gwoździem. Mateusz Klich przebojem wdzierał się do składu wówczas ekstraklasowej Cracovii, zachwycał fantastycznym przeglądem pola, świetną techniką, dokładnością podań i zdolnością wykonywania stałych fragmentów gry. W wieku 21 lat z pocałowaniem ręki przyjął propozycję od Wolfsburga. Mija drugi sezon, a Klich wciąż nie doczekał się debiutu w Bundeslidze. Mało tego - nie siedzi nawet na ławce rezerwowych, od czasu do czasu zagra tylko w czwartoligowych rezerwach. W Niemczech zmarnował cenny czas i cofnął się w rozwoju. A miało być tak pięknie. Jakby tego było mało, odbija mu woda sodowa! Niedawno wyraził nadzieję, że Lorenz-Guenther Koestner to... jedynie tymczasowy trener i wkrótce pojawi się ktoś inny.

Niestety Milik także daje symptomy zachowań, które młodemu piłkarzowi po prostu nie przystają. Na początku listopada nazwał piłkarskich menedżerów oszustami. Gdy portal Weszło napisał komentarz w tej sprawie, odrzucił propozycję wywiadu wykrzykując, że pisano o nim bzdury. Zakazał też mówić do siebie na "ty". Ale pisząc o grzeszkach Milika miejmy na uwadze, że on ma dopiero 18 lat. Jest młody, ma czas by zrozumieć pewne sprawy. Dotąd sprawiał wrażenie dojrzałego, ułożonego i oby ten stan pozostał niezmienny za zachodnią granicą. Tam nikt nie będzie się z nim cackał.

Przeprowadzka bez wątpienia otwiera wielkie perspektywy. O tym czy nadeszła w odpowiednim czasie, można dyskutować. Ilu Polaków, tyle opinii. W każdym bądź razie, powodzenie zagranicznego wyjazdu Milika zależy od samego zainteresowanego. Nie od razu zabłyśnie jak supernowa, lecz okazję na pewno otrzyma. Na wszystko musi sobie ciężko zapracować. Nie jest tak doświadczony jak Lewandowski, który w momencie przeprowadzki do Borussii Dortmund miał na koncie dwa wybitne sezony w Ekstraklasie, tytuł króla strzelców i spore doświadczenie w europejskich pucharach. Milik talentem wcale "Lewemu" nie ustępuje. Niewątpliwie wypada mu życzyć powodzenia i mieć nadzieję, że wkrótce usłyszymy o nim w samych superlatywach.

A jak Wy uważacie? To właściwy moment na przeprowadzkę Milika do Leverkusen?

CZYTAJ BLOG AUTORA - DANIEL KAWCZYŃSKI

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24