Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy Widzew wydał za dużo - 14 mln zł, czy kibicom nic do tego?

Dariusz Kuczmera
Grzegorz Gałasiński
Zaczynam rozumieć dlaczego Widzew wydał w minionym roku 14 milionów złotych. Jednocześnie trzeba się cieszyć, że wydał tak mało.

W Widzewie ostatnimi czasy wydaje się pieniądze dość lekką ręką. Inna sprawa, że kto bogatemu zabroni, ale są tacy kibice, jak ja, którzy teraz dmuchają na zimne i boją się, że w następnych, wyższych ligach, do których wszak Widzew zmierza, drogich przedsięwzięć będzie więcej i budżet dwa czy trzy razy większy może nie wystarczyć. Stadion nie jest z gumy i kibiców więcej niż 18 tysięcy nie będzie (przynajmniej do czasu rozbudowy obiektu), a też nie jest przesądzone, czy karnety będą się tak dobrze sprzedawały jak teraz, gdy będą o dwa czy trzy razy droższe.

W Widzewie na pewno gros kosztów generują ludzie, czyli ich zarobki. Gdyby tak nie było, fachowcy nie rzucaliby swych stanowisk w poważnych firmach i nie podpisywaliby umów o pracę z Widzewem. To nie jest nowe zjawisko, bo już za nowożytnego trenera Franciszka Smudy piętrzyły się w Widzewie etaty, a zatrudnienie byłych wybitnych piłkarzy - Tomasza Łapińskiego i Zdzisława Kapki wielu głośno krytykowało. Tym bardziej, że ich praca niczego nowego nie wniosła do zespołu.

Teraz ludzi biorących pensje w Widzewie jest jeszcze więcej. Na szczęście nowi pracownicy budują potęgę klubu. Nowy dyrektor sportowy na pewno miał swój wielki udział w pozyskanie do drużyny Adama Radwańskiego. W ślad za dyrektorem do klubu przyszedł szef skautingu, a ostatnio trener mentalny. Świat nie stoi w miejscu, jest moda na trenera psychiatrę, pardon, psychologa, których jest coraz więcej w drużynach sportowych, ale czy Widzew na tym etapie musi kopiować niekoniecznie dobre wzorce?

Niebezpieczne jest to, że odpowiedzialność za wyniki w klubach o rozbudowanej liczbie etatów się po prostu rozmywa. Po porażce przewodniczący rady nadzorczej wezwie do wyjaśnień prezesa, ten wezwie dyrektora sportowego, ten trenera, ten ochrzani asystenta, następnie trenera mentalnego, później odium porażki spadnie na fizjoterapeutę, później dostanie się szefowi skautingu, i tak dalej i tak dalej. A tak naprawdę najbardziej porażkę przeżyje zwykły kibic.

Przed laty przewodniczącym rady nadzorczej, dyrektorem, szefem skautingu, psychologiem był prezes Ludwik Sobolewski. Klub pod jego rządami funkcjonował wzorowo i do dziś prezes jest stawiany za wzór, choć nie pozwolono mu postawić pomnika. Jak piłkarz miał problem z żoną, lodówką, mieszkaniem - walił jak w dym do prezesa, a ten rozwiązywał wszystkie nasze problemy - opowiadają starzy piłkarze. Później mieliśmy czystą od problemów głowę i mogliśmy skupić się na tym, jak dokopać Legii i innym - wspominają pogromcy Manchesterów i Juventusu.

Powtórzę, że nikt nie ma prawa zaglądać do kieszeni poważnego klubu, ale mam prawo wyrazić opinię, że wolałbym płacić dużo piłkarzom, bo to oni tak naprawdę są najważniejsi. Od nich zależy, czy awansują do pierwszej ligi, ekstraklasy i znów Ligi Mistrzów. Chciałbym, aby wybitni piłkarze rzucali posady w innych poważnych klubach i podpisywali kontrakty z Widzewem. Chyba, że trener mentalny nie tylko będzie hipnotyzował piłkarzy, ale też za nich strzelał gole...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Czy Widzew wydał za dużo - 14 mln zł, czy kibicom nic do tego? - Dziennik Łódzki

Wróć na gol24.pl Gol 24