Dawid Szulczek: Ruch Chorzów to klub na wielu polach ekstraklasowy. Nowy trener Niebieskich miał 6 lat, gdy po raz pierwszy zawitał na Cichą

Jacek Sroka
Dawid Szulczek na trenerskiej ławce Ruchu Chorzów zadebiutuje na Stadionie Śląskim  Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Dawid Szulczek na trenerskiej ławce Ruchu Chorzów zadebiutuje na Stadionie Śląskim Zobacz kolejne zdjęcia. Przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE fot. Jacek Sroka
Nowym trenerem Ruchu został Dawid Szulczek, który od dziecka kibicuje temu klubowi. Pochodzący ze Świętochłowic szkoleniowiec opowiada nam o swojej pierwszej wizycie na Cichej, grze w UKS Ruch oraz zdradza kiedy Niebiescy będą regularnie wygrywać. Przeczytajcie rozmowę z Dawidem Szulczkiem.

Dawid Szulczek: Ruch Chorzów to klub na wielu polach ekstraklasowy

Co zadecydowało, że przyjął pan propozycję pracy w Ruchu? Po rozstaniu z Wartą Poznań miał pan wcześniej inne oferty, ale ostatecznie trafił do klubu, w którym zaczynał swoją przygodę z piłką.
Trzeba rozróżnić zainteresowanie klubów od ofert pracy. W mediach wyglądało to tak jakby wszyscy składali mi oferty, a nie do końca tak było. Zainteresowanie z kilku klubów faktycznie było i miałem kilka takich spotkań, ale czerwiec i lipiec to nie były momenty, w których chciałem podejmować nową pracę. Chciałem trochę odpocząć i podsumować okres spędzony w Warcie. W sierpniu tej pracy z drużyną zaczęło mi już jednak trochę brakować. Telefon z Ruchu faktycznie obudził we mnie sentyment, ale brałem też pod uwagę to, że Niebiescy są obecnie dużo stabilniejszym klubem niż wiele drużyn w Polsce i mnie mi chodzi tutaj o same wyniki, ale o to jak to wygląda ze strony kibiców, ze strony miasta, jacy ludzie pracują dzisiaj w klubie i jak długo w nim są. Ruch to klub, który na wielu polach jest ekstraklasowy i tylko tymczasowo w tej lidze nie gra.

Jako młody chłopak nie tylko grał pan w UKS Ruch, ale też był kapitanem tej drużyny.
Zostałem kapitanem, bo miałem dobre oceny w szkole. Trener Łukasik, który wtedy prowadził naszą drużynę, powiedział, że chce mieć kapitana, który jest ogarnięty i po wyborach pełniłem tę funkcję przez 2-3 lata.

Występował pan wówczas na stoperze. Czy to pozycja zajmowana na boisku sprawiła, że właśnie do gry obronnej przywiązywał pan w ostatnich klubach szczególną wagę?
Grałem na stoperze, a później, ponieważ koledzy w przeciwieństwie do mnie bardzo szybko urośli, trener przesunął mnie na pozycję forstopera, bo wtedy się grało na dwóch środkowych obrońców ustawionych nie w linii, a jeden za drugim. Dziś byśmy powiedzieli, że byłem taką typową „szóstką”.

Będąc ze Świętochłowic nie mógł pan nie kibicować Ruchowi.
W moim mieście faktycznie niemal wszyscy są fanami Niebieskich, ale już w mojej szkole byli też uczniowie z innych miast i tak naprawdę połowa klasy kibicowała Ruchowi, a połowa Górnikowi. Atmosfera była jednak na tyle fajna, że nie było z tym większych problemów. Nawet teraz dostałem SMS-y z gratulacjami od paru kolegów kibicujących zabrzanom, którzy pisali, że życzą mi dokładnie czegoś odwrotnego niż fani Niebieskich. Były to jednak typowe przekomarzania pisane z lekkim przekąsem i uśmiechem.

ZOBACZCIE ZDJĘCIA NOWEGO TRENERA RUCHU DAWIDA SZULCZKA

To była trudna decyzja, że jako młody chłopak zrezygnował pan z gry w piłkę i postawił na naukę?
Miałem 13 lat i wtedy tak naprawdę to rodzice uczestniczyli w tej decyzji. Tata na tyle się znał na piłce, że widział, że nie będę piłkarzem grającym na jakimś wysokim poziomie. Myślę, że z perspektywy lat mogę im za to tylko podziękować. Wyszło to bardzo dobrze, bo trafiłem do świetnej szkoły - chodziłem przez sześć lat do Szkoły Salez-jańskiej. Ta placówka na tyle mnie wyedukowała i nauczyła kompetencji miękkich, że później w życiu było mi zdecydowanie łatwiej funkcjonować i dzisiaj efekt jest taki, że mogę być trenerem Ruchu.

Nowy trener Niebieskich miał 6 lat, gdy po raz pierwszy zawitał na Cichą

Pamięta pan swoją pierwszą wizytę na stadionie na Cichej?
Miałem 6 lat jak tata zabrał mnie na spotkanie z Odrą Wodzisław. Siedzieliśmy w sektorze rodzinnym dla pikników i nie wszyst-ko jeszcze rozumiałem. Tata mi to tłumaczył. W 90 minucie Witold Wawrzyczek strzelił zwycięską bramkę, piłkarze podbiegli do płotu, który wtedy był du-żo wyższy niż teraz, i była wiel-ka euforia. Spodobało mi się i często bywałem później na domowych meczach Ruchu, byłem też na kilku wyjazdach. Będąc na studiach zacząłem pracę i wtedy Cichą odwiedzałem dużo rzadziej, a gdy w 2017 roku wyjechałem pracować do Suwałk to na Śląsku bywałem sporadycznie i nie miałem już możliwości zaglądać na stadion.

Pana konikiem od dawna jest analiza gry rywali, z której pan słynął pracując jako asystent trenera. Dużo spotkań piłkarskich pan ogląda przygotowując się do meczu?
Jako asystent trenera zawsze oglądałem ostatnie 3-4 mecze rywala, a także spotkania przeciwko drużynom grającym w podobny sposób do naszego zespołu plus stałe fragmenty gry przeciwników. Teraz jako pierwszy trener bazuję na analizie przygotowanej przez asystentów. Do tego sam oglądam ostatnie trzy spotkania rywali w trybie przyspieszonym koncentrując się na ich taktyce.

Rodzina i znajomi pojawią się w sobotę na Stadionie Śląskim na debiucie Dawida Szulczka w roli trenera Ruchu?
Myślę, że będzie ich wielu. Niestety tata, który jest wielkim kibicem piłki i ogląda jeszcze więcej meczów niż ja, bo od piątku do poniedziałku śledzi wszystkie rozgrywki, nie da rady przyjechać, bo jest teraz po operacji, ale na pewno przywiozę go na trybuny na jeden z kolejnych domowych meczów Niebieskich.

Chorzowianie od sześciu spotkań nie odnieśli w lidze zwycięstwa. Ma pan diagnozę skąd wzięły się te kłopoty drużyny?
Ostatnio współpracowałem z TVP Sport i miałem okazję oglądać mecze Betclic 1. Ligi, a niektóre z nich nawet komentować. Mecze Ruch też oglądałem i zawsze coś sobie notowałem. Moja opinia jest taka, że bardzo trudno pozbierać się po spadku z ligi. Po ekscytacji ekstraklasą dochodzi zderzenie ze ścianą i po spadku jest ciężko mentalnie. Sam wiem jak to wyglądało w moim przypadku w czerwcu i lipcu. Z każdym tygodniem jest lepiej i myślę, że z każdym tygodniem będzie też lepiej w Ruchu. Ta drużyna z każdym kolejnym tygodniem będzie lepiej przygotowana, dostanie też nowy bodziec, bo zmieni się nieco sposób naszej pracy. Na razie trzeba dojść do momentu, w którym zastopuje się to spadanie i potem trzeba się odbić. Na szczęście nie od dna, ale od poziomu, na którym Ruch jest teraz. Najlepiej, żeby było to już w sobotę. Chciałbym, żeby ta drużyna emanowała energią, była jednością. Pewnie nie jesteśmy w stanie tego osiągnąć po kilku treningach. Trzeba popracować nad sferą mentalną i pamiętać, że ci piłkarze tak naprawdę spotkali się razem w lipcu, a niektórzy dochodzili jeszcze przed chwilą jak chociażby Szwoch. Ta drużyna potrzebuje kilku tygodni, żeby zacząć oglądać prawdziwy Ruch, ale dobrym akcentem było zacząć od zwycięstwa z Górnikiem Łęczna. Ważna będzie przerwa reprezentacyjna kiedy będziemy mogli spokojnie popracować, ale jestem optymistą i wierzę, że wszystko w Chorzowie wróci na właści-we tory. Jestem przekonany, że po drugiej październikowej przerwie na kadrę na tej drużynie już będzie widać moją rękę, a po zimowych przygotowaniach i wspólnym obozie Ruch wiosną będzie już wygrywać regularnie.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

Bądź na bieżąco i obserwuj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kadra Probierza przed Portugalią - meldunek ze Stadionu Narodowego

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gol24.pl Gol 24