Już w środę do Lecha doszły sygnały, że Henriquezowi grozi dyskwalifikacja. W meczu z Pogonią uderzył Bartosza Ławę. Sędzia nie zauważył faulu, ale wychwyciły go kamery telewizyjne. I właśnie na podstawie zapisu wideo ukarano obrońcę Lecha.
- Muszę porozmawiać z Luisem, bo nie po raz pierwszy atakuje za mocno - przyznał trener Rumak.
Ciekawe więc, czy w tej sytuacji szansę debiutu dostanie Barry Douglas. O Szkocie żartuje się przy Bułgarskiej, że jest jak Yeti - wszyscy twierdzą, że istnieje, ale nikt go jeszcze nie widział. Rzeczywiście, od czasu gdy w czerwcu podpisał kontrakt z Kolejorzem, leczy kontuzję mięśni. Kiedy przed meczem ze Śląskiem wydawało się, że jest już zdrowy, nadrobił zaległości treningowe i będzie mógł wsiąść do autobusu wiozącego Lecha do Wrocławia, zgłosił kolejną niedyspozycję.
- Podczas badań rzeczywiście wydawało się, że wszystko jest już dobrze, ale skoro poczuł, że coś jest nie tak, to przecież nie będę zmuszał go do gry - mówił rozczarowany szkoleniowiec Kolejorza. Teraz Szkot jednak już normalnie trenuje z zespołem, ale jego dyspozycja to duży znak zapytania. Czy w tej sytuacji Mariusz Rumak zdecyduje się mu zaufać i Douglas dostanie szansę debiutu w ekstraklasie? - Każde rozwiązanie biorę pod uwagę. Douglas wykonał pełen trening, jeśli przejdzie cały mikrocykl, to będzie gotowy do gry. Ale linia obrony może być zestawiona też bez Douglasa - powiedział nam trener Mariusz Rumak.
Za Szkotem na pewno przemawia fakt, że Widzew to idealny wręcz rywal na taki eksperyment. Łodzianie wpadli w wyjątkowy dołek, bo porażki 0:3 z Piastem w piątek i 0:1 u siebie w środę z Ruchem, który jeszcze niedawno przyjął sześć goli w Białymstoku, jest powodem do wstydu.
- Gdybym mógł, to bym zrobił nowy nabór, nowy okres przygotowawczy. Tak to mogę podsumować - powiedział po meczu z Ruchem Chorzów trener Radosław Mroczkowski, który wczoraj przestał być szkoleniowcem Widzewa. Jego następca będzie już znany prawdopodobnie dziś.
Przed sezonem mówiło się, że celem widzewiaków będzie miejsce w ósemce, która, po zakończeniu części zasadniczej, będzie miała zapewnione utrzymanie. Dziś widać już, że szanse na to są bardzo małe i to nawet nie z powodu zdobyczy punktowej - do ósmego Śląska, Widzew traci ledwie trzy punkty - ale z powodu fatalnej gry łódzkiej drużyny. Wystarczyło, że rywale lepiej poznali Eduardsa Visnja-kovsa, a sukcesy Widzewa się skończyły. Tymczasem Lech może w spokoju przygotowywać się do niedzielnego starcia.
- Zdobyliśmy w Gliwicach ważne punkty, pokazaliśmy, że umiemy bronić na zero, szansę wykorzystał Łukasz Teodorczyk, teraz chcemy zrobić kolejny krok do przodu - mówi trener Mariusz Rumak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?