Derby Londynu dla Chelsea! Arsenal kończył w dziewiątkę (RELACJA, ZDJĘCIA)

Grzegorz Ignatowski
Chelsea Londyn wygrała na Stamford Bridge z Arsenalem 2:0 w hitowym meczu 6. kolejki Premier League. Zwycięstwo nie przyszło The Blues łatwo, chociaż goście kończyli mecz w dziewiątkę po czerwonych kartkach dla Gabriela Paulisty i Santi Cazorli.

Początek meczu był dokładnie taki, jakiego się spodziewaliśmy. Szybkie tempo i dużo walki, podczas której zawodnicy naginali przepisy do granic możliwości. Brakowało jednak najważniejszego - akcji podbramkowych. Owszem, w 4 minucie Aaron Ramsey niebezpiecznie szarżował z piłką w polu karnym, ale nie potrafił wykończyć swojej akcji strzałem na bramkę. Później były jakieś strzały z dystansu, próby dośrodkowania, lub prostopadłego podania, ale to wszystko kończyło się tylko na próbach. Na uwagę zasługuje jeszcze tylko akcja Pedro, który przegrał pojedynek z bramkarzem Arsenalu - Petrem Cechem.

Ciekawie zrobiło się dopiero pod koniec pierwszej połowy. W 43 minucie kapitalny strzał zza pola karnego oddał Cesc Fabregas, ale jeszcze lepszą interwencją popisał się Cech. Kilka chwil później byliśmy świadkami zamieszania, w którym główne role odegrali Diego Costa i Gabriel Paulista. Sędzia słusznie obdzielił obu zawodników żółtymi kartkami, ale sprowokowany Gabriel posunął się o jeden krok za daleko i arbiter pokazał mu czerwoną kartkę. Czy słusznie? Reputacja Diego Costy jest powszechnie znana i zazwyczaj sędziowie nie reagują na jego zachowanie, lecz tym razem prowokacja byłego napastnika Atletico okazała się skuteczna.

− Żaden piłkarz nie wpienia mnie bardziej niż Diego Costa. Że też sędziowie pozwalają mu psuć grę... − pisał na Twitterze Michał Pol.

Arsenal stracił jednego zawodnika, a osiem minut po rozpoczęciu drugiej połowy stracił gola. Stało się tak po dośrodkowaniu Cesca Fabregasa z rzutu wolnego i strzale głową Kurta Zoumy. Petr Cech nie miał nic do powiedzenia, ale obrońcy "Kanonierów" zasłużyli na kilka gorzkich słów bowiem Zouma zbyt łatwo uwolnił się spod ich opieki.

Mimo straty jednego zawodnika Arsenal wyglądał całkiem nieźle i miał kilka szans na wyrównanie. Swoje okazje mieli także piłkarze Chelsea, ale kolejne strzały Edena Hazarda kończyły się tylko jękiem zawodu publiczności na Stamford Bridge. Wszystko wskazywało na to, że końcówka będzie szalenie emocjonująca i jeszcze wszystko w tym meczu może się zdarzyć, lecz w 79 minucie arbiter znów pokazał jednemu z piłkarzy gości czerwoną kartkę. Tym razem ukarany został Santi Cazorla, który obejrzał drugą żółtą kartkę za faul na Fabregasie. Czy w tym momencie było już po meczu? Chyba tak, bo z "Kanonierów" wyraźnie uszło powietrze.

Grająca z przewagą dwóch zawodników Chelsea musiała zamknąć to spotkanie kolejną bramką, lecz musiała na nią czekać aż do ostatniej minuty spotkania. Wówczas Loic Remy oddał strzał, który został zablokowany, lecz dobitka Edena Hazarda była już skuteczna.

W doliczonym czasie gry Arsenal oddał jeszcze strzał rozpaczy, ale uderzenie Ramseya z bliskiej odległości w świetnym stylu sparował Begović. Chwilę później sędzia zakończył to spotkanie. Chelsea zdobyła trzy punkty, ale bezstronni obserwatorzy na pewno się zastanawiają czy było to zwycięstwo zasłużone i co by się stało gdyby arbiter nie wyrzucił Gabriela Paulisty, albo pokazał też czerwoną kartkę Diego Coście. Tak naprawdę to właśnie Costa będzie największą ofiarą tego meczu. Nie dość, że dziennikarze pastwią się nad nim na Twitterze w hashtagu #GdybyCostaBył, to jeszcze zapewne czeka go kara od FA. Może reprezentant Hiszpan pójdzie po rozum do głowy i zmieni swoje zachowanie. Ale są głosy, które mówią, że gdyby Costa był rozumem, to głowa zamieniłaby się miejscami z dupą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24