Diabły liczą na fart i słabą Barcę

Hubert Zdankiewicz / POLSKA
Dwa lata temu szanse obu finalistów wyceniano mniej więcej po równo. W sobotnim finale w Londynie faworyt jest jeden. Ponad 670 milionów euro - na tyle wycenia pierwsze jedenastki obu zespołów angielska firma konsultingowa "Frontier Economics". Przy czym 454 miliony to wartość Barcelony!

FC Barcelona - Manchester United LIVE! Najlepsza relacja NA ŻYWO w Ekstraklasa.net w sobotę od 20:45!

Dwa lata temu szanse obu finalistów wyceniano mniej więcej po równo. Manchesterowi United dawano ich nawet trochę więcej, bo Barcelona zagrała bez zawieszonych za kartki Daniela Alvesa i Erica Abidala, a występ kontuzjowanego Andresa Iniesty stał pod znakiem zapytanie niemal do ostatniej chwili (w MU zabrakło tylko Darrena Fletchera). Gwiazdy Czerwonych Diabłów, Cristiano Ronaldo i Wayne Rooney, świeciły niemniejszym blaskiem, co Lionel Messi, i Samuel Eto'o. Do czasu oczywiście, bo wszyscy pamiętamy co wydarzyło się na Stadionie Olimpijskim w Rzymie (Barca wygrała 2:0 po golach wspomnianej dwójki).

W sobotnim finale w Londynie faworyt jest jeden. Ponad 670 milionów euro - na tyle wycenia pierwsze jedenastki obu zespołów angielska firma konsultingowa "Frontier Economics". Przy czym 454 miliony to wartość Barcelony. Podopieczni sir Alexa Fergusona wyceniani są na niespełna 217 milionów euro. Zdaniem fachowców, marzące o rewanżu Czerwone Diabły muszą liczyć na łut szczęścia w starciu z ekipą Josepa Guardioli, o której legenda angielskiej piłki Gary Lineker mówi, że jest na najlepszej drodze, by zostać piłkarską drużyną wszech czasów.

- Barcelonie musiałby się przytrafić fatalny dzień, aby Manchester miał realną szansę na sukces - uważa były kapitan reprezentacji Anglii. - Na ich korzyść przemawia fakt, że finał odbywa się w Londynie i większość kibiców będzie po ich stronie, a do tego to tylko 90 minut, a nie dwa mecze. Niemniej jeśli mieliby rozegrać dziesięć finałów, to United zwyciężyłby w jednym lub dwóch, mielibyśmy jeden remis, a resztę wygrałaby Barca - dodaje Lineker.

Wspomnianym łutem szczęścia nie okazała się dla United erupcja islandzkiego wulkanu Grimsvötn. Zamknięcie z powodu pyłu przestrzeni powietrznej nad Anglią mogło skończyć się tym, że Barcelona musiałaby wybrać się do Londynu autokarem, tak jak rok temu na półfinał z Interem Mediolan (przegrany 1:3). Na Wyspy mogli nie dotrzeć również katalońscy kibice. Skończyło się jednak na strachu, więc na wsparcie natury Ferguson liczyć już nie może.

Szkot zresztą również jest zdania, że Barcelona jest dziś lepsza, niż dwa lata temu. - Wygranie Ligi Mistrzów w 2009 roku było dla nich dużym krokiem naprzód. Jako zespół zyskali wiele dojrzałości - uważa szkoleniowiec Czerwonych Diabłów. - Przeciwko Barcelonie z Messim w składzie graliśmy trzy razy [wygrali tylko raz - red.]. Zawsze jest jakiś sposób na pokonanie każdego dobrego zawodnika. Mam nadzieję, że uda nam się znaleźć receptę w sobotę - dodaje jednak Ferguson.

Jaką receptę? Sporo może dać do myślenia styl, w jakim jego zespół dotarł do finału. Strzelając niewiele bramek, ale jeszcze mniej ich tracąc (rozstrzelali się na dobre dopiero w półfinałach z Schalke 04). Jak również fakt, że Szkot konsultował się niedawno z Jose Mourinho. Wszyscy pamiętamy zapasy w błocie, jakie urządził niedawno Barcelonie prowadzony przez Portugalczyka Real Madryt. W lidze, finale Pucharu Króla i pierwszym półfinale Ligi Mistrzów. Czy Ferguson pójdzie w jego ślady?

- Mam nadzieję, że nie. United faktycznie traci mało goli, ale nie gra wcale defensywnej piłki. Podobnie jak Barcelona osiąga sukcesy dzięki dobrej organizacji gry. Jedni i drudzy starają się grać futbol ładny dla oka, dlatego myślę, że czeka nas ekscytujący i żywy finał - mówi słynny Guus Hiddink, obecnie selekcjoner reprezentacji Turcji. Z którym zgadza się… występujący w Barcelonie były piłkarz Liverpoolu Javier Mascherano.
- W finale nie ma faworytów. O końcowym triumfie zadecyduje dyspozycja dnia. A poza tym United też są moim zdaniem silniejsi, niż dwa lata temu. Stracili do prawda Ronaldo [odszedł do Realu - red.], ale mają Rooney'a, Hernandeza, Valencię i Naniego. Grają bardziej urozmaiconą i nieszablonowa piłkę, niż w czasach, gdy cały zespół był ustawiony pod jedną gwiazdę - mówi Argentyńczyk, który wiele razy mierzył się z zespołem Fergusona, gdy występował w FC Liverpool.

Czas pokaże kto miał rację. Mascherano przekona się o tym na własnej skórze, bo wszystko wskazuje na to, że tak jak w meczach z Realem, to on będzie w sobotę partnerem Gerarda Pique. Eric Abidal w ekspresowym stylu wrócił co prawda do gry po usunięciu guza na wątrobie, ale katalońska prasa jest zdania, że Guardiola raczej nie zaryzykuje i na lewej obronie zagra od pierwszych minut Carles Puyol. Który notabene też ma problemy ze zdrowiem. Zaraz po finale podda się zabiegowi artroskopii kolana.

Problemów nie mają Czerwone Diabły. Zdrowotnych, bo atmosferę w ich szatni na pewno popsuło zamieszanie wokół Ryana Giggsa. Kilka dni temu okazało się, że uchodzący do tej pory za wzorowego męża i w ogóle wzór cnót wszelakich Walijczyk wdał się w romans z uczestniczką brytyjskiej wersji Big Brothera Imogen Thomas. W dodatku próbował zatuszować całą sprawę, kneblując media za pomocą sadowego zakazu (tzw. gag order).
Sprawa wyszła na jaw po tym, jak zwykli ludzie zaczęli o niej pisać na mikroblogowym serwisie twitter i od kilku dni Giggs jest na Wyspach Brytyjskich wrogiem publicznym nr 1. Podczas niedzielnego meczu ligowego z Blackpool był obrażany z trybun przez kibiców rywali. Z pewnością usłyszy też porcję "uprzejmości" od fanów Barcy. Ciekawe jak odpowie im na boisku…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24