Biorąc pod uwagę wydarzenia ostatnich tygodni faworytem niedzielnej potyczki byli gospodarze. Wszak Korona przyjechała do Lublina bez trenera, po tym jak w wyniku konfliktu z Pawłem Tomczykiem – dyrektorem sportowym – z pracy zrezygnował Kamil Kuzera. Na ławce Areny zastąpił go jego asystent, Mariusz Arczewski.
Piłkarze z Kielc wybiegli jednak podwójnie zmotywowani, chcąc zagrać i wygrać dla Kuzery. Dodatkowym impulsem byli ich kibice, którzy szczelnie wypełnili cały sektor gości. Ale pozostałe sektory niemal w komplecie wypełnili sympatycy miejscowych. To wszystko oznaczało jedno: świetną atmosferę.
Pierwszy kwadrans nie przyniósł dogodnych sytuacji bramkowych. W 4. minucie żółtym kartonikiem upomniany został Samuel Mraz. Co ciekawe, nie był on jedynym nominalnym napastnikiem żółto-biało-niebieskich na murawie. W wyjściowej jedenastce znalazł się także Kaan Caliskaner, ale trener Mateusz Stolarski ustawił go nieco z tyłu.
Kibice miejscowych głośniej westchnęli, gdy z wolnego dośrodkowywał Bartosz Wolski, a głową zgrywał Marcel Gąsior. Podanie nie dotarło jednak do adresata. Zdecydowanie groźniej było natomiast w 16. minucie, ale pod bramką Motoru. Źle futbolówkę rozgrywał Caliskaner, co momentalnie wykorzystali goście. Z piłką w szesnastkę miejscowych wpadł Pedro Nuno, ale bardzo dobrą interwencją popisał się Ivan Brkić – pewny punkt drużyny w całej pierwszej połowy.
Nie miał zbyt wiele do powiedzenie w 44. minucie, gdy Marcela Gąsiora i Marka Bartosa świetnym przyjęciem w polu karnym związał Adrian Dalmau, a następnie pewnym uderzeniem po ziemi umieścił futbolówkę w siatce (0:1). I do szatni na prowadzeniu udali się goście, a co więcej było to prowadzenie zasłużone, bo choć żadna z drużyn nie imponowała, to więcej z gry mieli goście. Lublinianie mogli szybko odpowiedzieć, lecz strzał Mraza obronił Xavier Dziekoński, a dobitka Caliskanera poleciała nad bramką.
– Końcówka należała do Korony, ale wierzę, że w drugiej połowie odmienimy losy meczu. Chcemy budować na Arenie Lublin twierdzę – mówił Marcel Gąsior w rozmowie z Canal+ Sport.
Pomocnik na drugą odsłonę już nie wybiegł. Zastąpił go Mathieu Scalet. Trener Mateusz Stolarski zdecydował się jeszcze na jedną roszadę. Za Filipa Wójcika pojawił się Paweł Stolarski. I ten drugi szybko mógł zanotować asystę, ale po jego podaniu zbyt wysoko uderzał Bartosz Wolski. Z kolei w 68. minucie strzelał sam Stolarski, ale lepszy był Dziekoński.
Chwilę później trybuny eksplodowały. Z rogu dośrodkowywał Wolski, piłkę przedłużał Rudol, a formalności dopełnił Kaliskaner. Analiza VAR pokazała jednak pozycję spaloną. Był to drugi nieuznany gol Motoru w tym meczu, bo wcześniej piłka raz już wpadła do siatki, lecz faulowany był bramkarz Korony.
W 79. minucie sfaulował jednak on. Bardzo mocno wpadł w wyskakującego do strzału głową rezerwowego Kacpra Wełniaka. Sędzia wskazał na wapno, a jedenastkę na gola zamienił kapitan Piotr Ceglarz (1:1).
Gospodarze nacierali do końca i pozostawili po sobie dobre wrażenie. Skończyło się jednak podziałem punktów.
Motor Lublin – Korona Kielce 1:1 (0:1)
Bramki: Ceglarz 83 (k) – Dalmau 43
Motor: Brkić – Caliskaner (76 Wełniak), Wójcik (46 Stolarski), Rudol, Luberecki, M. Król, Bartos (63 Najemski), Gąsior (46 Scalet), Wolski, Ceglarz, Mraz (63 N’Diaye). Trener: Mateusz Stolarski
Korona: Dziekoński – Matuszewski, Pięczek, Remacle (90 Strzeboński), Kośmicki, Fornalczyk (85 Błanik), Dalmau (65 Shikavka), Nuno (65 Kamiński), Zwoźny, Trojak, Długosz (85 Chojecki). Trener: Mariusz Arczewski
Żółte kartki: Mraz, Stolarski – Dziekoński, Matuszewski
Sędziował: Marcin Kochanek (Opole)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?