Dwóch niepokornych w Wiśle. Jeden wygrał, drugi odchodzi

Gazeta Krakowska / Bartosz Karcz
Patryk Małecki odchodzi z Wisły Kraków
Patryk Małecki odchodzi z Wisły Kraków Andrzej Banaś/Polskapresse
Łukasz Burliga po golu w meczu z Pogonią utonął w objęciach Franciszka Smudy. Patryk Małecki nie przyszedł w poniedziałek na wspólną kolację z właścicielem klubu. Oznacza to, że jego przygoda z Wisłą jest już praktycznie zakończona.

W poniedziałkowy wieczór mieliśmy na stadionie Wisły obrazek żywcem wyjęty z amerykańskiego filmu o złym chłopcu, który na swojej drodze spotyka mądrego człowieka. Ten naprowadza go na właściwą drogę. Zły chłopiec słucha, wyciąga wnioski i odnosi sukces. W ostatniej scenie razem świętują.

Takie skojarzenia musiały przyjść wielu osobom na myśl, gdy oglądali jak Łukasz Burliga po strzelonym golu wpada w objęcia Franciszka Smudy. Trenera, który doprowadził "Burego" do najwyższej w jego karierze formy, a co nawet ważniejsze, sprawił, że Burliga ciągle jest ekstraklasowym piłkarzem.

Wszyscy, którzy interesują się Wisłą Kraków, wiedzą, że Burliga miał kilka poważnych zakrętów w swoim życiu. Hazard, alkohol - to były rzeczy, które w pewnym okresie sprawiły, że piłkarz zboczył z właściwej drogi. Gdy wrócił do Wisły z wypożyczenia do Ruchu Chorzów wydawało się, że te problemy ma już za sobą. Nawet jeśli tak było, to ciągle nie grał tak, jak oczekiwali od niego kibice. Aż do tego sezonu. Wiślaka odmienił Smuda, który mocno na niego postawił, a "Bury" odwdzięczył się w najlepszy dla zawodnika sposób - dobrą grą.

- Mieliśmy z trenerem poważną rozmowę przed startem sezonu - zdradza Łukasz Burliga. - On wiedział, że miałem trochę przejść w życiu. Obiecał mi jednak, że jeśli będę się starał i ciężko pracował, to mi pomoże. Tak też się stało.

W podobnym tonie o Burlidze wypowiada się Smuda. - Czekałem na niego długo, żeby zrozumiał po co gra w piłkę - tłumaczy "Franz". - Przy tych problemach, które miał, dzisiaj dla niego to jest wielkie zwycięstwo. On już teraz normalnie myśli i będzie chciał osiągnąć jeszcze więcej w piłce niż do tej pory.

Burliga po strzelonym golu Pogoni - jego pierwszym w tym sezonie - natychmiast pobiegł do ławki rezerwowych Wisły, gdzie serdecznie wyściskał Smudę.

- Chciałem trenerowi w ten sposób podziękować za całą rundę. Stawiał na mnie konsekwentnie cały czas. Miałem lepsze, gorsze mecze, ale trener ciągle we mnie wierzył - tłumaczy swoje zachowanie Burliga.
Nieco światła na całe zdarzenie rzucił również Smuda, który ma powody do satysfakcji. Pokazał bowiem, że prowadząc odpowiednio piłkarza, można mieć pożytek nawet z zawodnika o niepokornym charakterze.

- Fajnie z jego strony, że tak zareagował, ale wszyscy się cieszyliśmy, bo na odprawie przed meczem powiedzieliśmy sobie, jak wiele chcieliśmy uzyskać. Łukasz cieszył się może bardziej również dlatego, że w przerwie powiedziałem mu, że gra "padlinę". Odpowiedział, że pokaże w drugiej połowie, co potrafi. I pokazał!

O ile Burliga może czuć się jednym z największych zwycięzców ostatnich miesięcy, to na drugim biegunie jest kolejny niepokorny w zespole Wisły, Patryk Małecki. Dzisiaj już z całą pewnością można powiedzieć, że on z Wisły odejdzie. Przesądziły o tym ostatecznie wydarzenia, które miały miejsce po zakończeniu meczu z Pogonią.

Małecki już po ostatnim gwizdku sprawiał wrażenie mocno sfrustrowanego sytuacją, w jakiej się znalazł. On, idol kibiców "Białej Gwiazdy", tylko na moment podszedł pod trybunę północną, gdzie zasiadają najgłośniejsi fani Wisły. Chwilę później, gdy reszta drużyny ciągle celebrowała zwycięstwo, "Mały" ruszył w kierunku szatni. Trybuna północna zaczęła skandować jego nazwisko, ale nawet się nie odwrócił. Być może mocno przeżywał fakt, że to już koniec i że żegna się z Wisłą, do której przywiązanie zawsze podkreślał.

Po meczu wiślacy udali się na wspólną kolację, którą zafundowali zawodnicy. Przegrali bowiem zakład z trenerem Smudą. Mieli nie przegrać meczu w pierwszych piętnastu kolejkach, ale polegli w Bydgoszczy. Na kolacji, na której pojawił się również właściciel Wisły, Bogusław Cupiał, zabrakło tylko jednego piłkarza, Małeckiego.

- Wiele osób, przede wszystkim zawodników, jego kolegów z drużyny, zabolało to, co Patryk zrobił w poniedziałek wieczorem. Tak się nie robi. Nawet Donald przełożył wylot do domu, na drugi koniec świata, żeby być z nami. Patryk wybrał inaczej. To jest jego decyzja, ale potwierdził swoim postępowaniem, że chce odejść, że nie chce mieć z tym zespołem nic wspólnego - powiedział Franciszek Smuda.

Małecki ma ponoć oferty zza wschodniej granicy. Kwestią dni jest, kiedy formalnie zakończy swoją przygodę z Wisłą Kraków.

Gazeta Krakowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24