Dziś mija 29 lat od śmierci Ernesta Pohla. Bombardier z Zabrza jest patronem stadionu Górnika

Rafał Musioł
arc. Górnik Zabrze
Ernest Pohl strzelał gole i pił piwo. Czasem w odwrotnej kolejności, w związku z czym miewał problemy. Nie przeszkadzało mu to w biciu rekordów. Legendarny napastnik Górnika Zabrze zmarł 29 lat temu, 12 września 1995 roku w Hausach.

Najlepszy strzelec w historii Ekstraklasy. W 264 meczach ustrzelił 186 goli. Ten rekord nie zostanie pobity jeszcze długo, a może nawet nigdy.

Ernest Pohl miał szesnaście lat, gdy zadebiutował w Slavii Ruda Śląska. To były czasy, gdy transfery załatwiano powołaniami do wojska. Trafił do jednostki w Łodzi, co oznaczało grę w Orle. Na chwilę, bo generalnie polowanie na śląski talent wygrała Legia. Trzy lata na Łazienkowskiej dały mu - z wzajemnością - dwa mistrzostwa Polski. Wojskowi chcieli go zatrzymać, jak Lucjana Brychczego, też przecież Ślązaka. Ernesta jednak ciągnęło do domu. I tak trafił do Górnika. Dostał etat w kopalni Concordia, mieszkanie i samochód. Legenda dodaje też skrzynkę pomarańczy.

Był filarem wielkiego Górnika, który sięgnął po osiem tytułów mistrzowskich. Pohl został "Bombardierem", dwa razy ustrzelił koronę króla strzelców. To wszystko działo się w otoczce imprezowego życia. Trenerzy go kochali i nienawidzili. Zawieszali za picie alkoholu, w ten sposób stracił dwa lata reprezentacji Polski. Papierosy były na porządku dziennym. Niektórzy uważali, że właśnie na kacu był najlepszy.

Chciały go wielkie kluby,. ale PRL nie zamierzał wypuszczać swoich gwiazd. Dopiero po zakończeniu kariery, wyjechał do USA, by pograć w klubach polonijnych. Pomógł mu w tym Górnik, wystawiając papiery instruktora piłki nożnej. Wrócił i zjechał na dół, by zarabiać jako górnik. Władze kazały mu też zmienić nazwisko, wykreślając niemieckie "h". Wrócił do niego w 1990 roku. Wkrótce potem wyjechał wraz z rodziną do RFN.

Zmarł i został pochowany w Hausach w Badenii-Wirtembergii. W 2005 roku Górnik nazwał jego imieniem swój stadion, który wcześniej "podlegał" Adolfowi Hitlerowi.

W 2019 roku w Zabrzu pojawili się wnuk Dawid Karkoschka i prawnuk Jakub Ernesta Pohla.

- Kedy zobaczyłem zdjęcie dziadka w Galerii Sław, to naprawdę się wzruszyłem - mówił wnuk, dodając, że jego brat Adrian szedł w ślady Ernesta, zagrał w juniorskiej reprezentacji Niemiec, ale jego karierę przerwała kontuzja kolana.

Nie przeocz

Musisz to wiedzieć

Bądź na bieżąco i obserwuj

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Julia Szeremeta: "Oby mój sukces przyniósł pieniądze do boksu"

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gol24.pl Gol 24