Ekstraklasa: Schetyna - Tusk 2:1

Marian Kmita
Marian Kmita
Marian Kmita Polskapresse
Babciu - świat zwariował! Tymi słowy moja kilkuletnia chrześnica rozpoczęła wiosenny spacer ze swoją ukochaną babcią.

I chociaż dzieciątko nie dopowiedziało, na czym owa nienormalność współczesności polega, trudno nie zgodzić się z dziewczynką, że intuicyjnie ma sporo racji.

Spójrzmy na rzecz drobną, naszą piłkarską ligę i jej funkcjonowanie w tzw. opinii publicznej. Mogłoby się zdawać, że w Ekstraklasie chodzi tylko o celne kopanie piłki. Tymczasem okazuje się, że rozgrywki piłkarskie w Polsce to starcie reprezentantów nie tylko lepszych czy gorszych kibiców, ale wojna koncernów medialnych, gospodarczych trustów, a nawet politycznych frakcji. Jarosław Machowiak napisał w "Forbesie" artykuł "Wielka gra o pieniądze. Solorz - Walter 2:2". Wymieszał w analizie sportowych aktywów obu postaci, co się dało i jak się dało. Oprócz Polsatu Sport i nSport, Legia i Śląsk odgrywały w nim główne role. Nic też dziwnego, że po zwycięstwie wrocławian w stolicy w wielu mediach podsumowano mecz tytułem: Walter - Solorz 1:2.

Jeszcze ciekawiej było przy okazji meczu Śląska z Lechią Gdańsk. Nie tylko w tablo-idach, ale i w poważnej "GW" mecz zapowiadano tytułem "Śląska marszałek, Lechii premier". Mrugano okiem, kto komu z polityków będzie kibicował. W podtekście wydarzeń pomiędzy Schetyną i Tuskiem można było odczuć, że dla mediów wynik owego meczu będzie budował tajemniczy polityczny kapitał w wewnątrzpartyjnych relacjach. A to ci dopiero przenikliwość! Gdyby tak było, aż strach pomyśleć, kto i jak rządziłby Polską. Rzeczywistość jest jednak prozaiczna i paradoksalnie nie ma drugiego dna. Walter kocha piłkę i z tej miłości będzie do niej dokładał do końca życia. Na zyski nie liczy, zarabia w innych miejscach. Solorz ma do futbolu stosunek zimnobiznesowy. Dlatego trudno zobaczyć go na meczach Śląska. Zaangażował się w ukochaną drużynę Wrocławia, ale to jedynie gest wobec miasta, któremu wiele zawdzięczał, a nie ślepa miłość do piłki.

Na futbolowym polu trudno porównywać gigantów mediów, bo Legia i Śląsk to jedynie kosztowne zabawki, a nie główne pole do zarabiania. W przypadku Schetyny i Tuska jest jeszcze inaczej. To sentyment i miłość do futbolu. Premier potrafił przejechać pół Europy autem z Gdańska do Hamburga na ćwierćfinał MŚ 2006. A nie grała Polska, tylko Włochy z Ukrainą. Pan Grzegorz kocha Śląsk bardziej niż politykę. Zdobył dla niego tytuły mistrza Polski w baskecie, marzy o takich w piłce. W tych marzeniach nie ma polityki czy biznesu. Jest tylko sport. I rzeczywiście, Julio, wielu trudno to zrozumieć w tym zwariowanym świecie.

Marian Kmita jest publicystą Polska The Times

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24