Liga stanęła na głowie
Po aneksji Krymu liga ukraińska została pomniejszona o tamtejsze zespoły. Dodatkowo, na skutek wojny, która się toczy na wschodzie kraju, wszystkie zespoły z zagrożonych regionów przeniosły się do centrum lub na zachód kraju. Najbardziej znany i utytułowany klub ze wschodu Ukrainy, Szachtar Donieck, stacjonuje na co dzień w Kijowie, gdzie trenuje na stadionie imienia Łobanowskiego, a mecze rozgrywa we Lwowie. Nikt nie wie, kiedy „Górnicy” wrócą na swój stadion. Nie wiadomo nawet czy kiedykolwiek wrócą, gdyż raptem kilka dni temu obiekt został częściowo zniszczony na skutek walk, jakie toczą się w mieście.
Jednak w centrum kraju wojny nie widać, nawet nie czuje się na ulicach tego, że 500 kilometrów dalej dzieją się rzeczy straszne. Życie w Kijowie toczy się w normalnym tempie, ludzie chodzą do pracy i odwiedzają Majdan, na którym jest już coraz mniej śladów wydarzeń z ostatnich miesięcy, które śledził cały świat. Piękna kolumnada przed starym stadionem Dynamo, która podczas rewolucji była miejscem walk, dziś jest już pięknie wyczyszczona i wyremontowana.
Kontrola? Nie stwierdzono
Wydawać by się mogło, że w sytuacji, gdy na wschodzie panuje wojna, przy wejściu na stadion będą panowały szczególne środki ostrożności, ale nic takiego nie ma miejsca. Bilety na mecz ligowy można kupić bez jakiejkolwiek rejestracji w bazie danych kibiców, a cena wejściówki też nie odstrasza. Za bilet w sektorze 38 trzeba zapłacić 60 hrywien (około 15 złotych).
Przy wejściu na stadion oczywiście jest ochrona i pobieżne sprawdzenie plecaka. Co ciekawe nie ma żadnej kontroli osobistej, więc w kieszeni i tak można na trybuny wnieść, co się chce.
Trybuny
Tego dnia Dynamo grało na swoim stadionie z zespołem Illicziweć Mariupol, ale to piłkarze gości byli gospodarzami spotkania. Wszystko przez to, że Mariupol znajduje się na wschodzie Ukrainy, w rejonie, gdzie toczą się walki między armią ukraińską a separatystami. Jak jednak łatwo się domyśleć, na trybunach miażdżącą przewagę mieli fani klubu ze stolicy. Nie było ich jednak wielu. Przede wszystkim dlatego, że przeciwnik nie należy do specjalnie atrakcyjnych. Piłkarze z Mariupola zajmują obecnie ostatnią pozycję w ligowej tabeli, a taki rywal nigdy nie jest wielkim magnesem dla kibiców piłkarskich. Spośród dziesiątek sektorów na Stadionie Olimpijskim, tylko jeden był szczelnie wypełniony. Był to sektor kijowskich ultrasów. Na całym stadionie zasiadło 12 140 fanów, w tym około stuosobowa grupa kibiców z Mariupola.
Kibice Dynamo nie wywiesili na płotach właściwie żadnej klubowej flagi. Podczas meczu zaprezentowali jedynie dwie klubowe flagi na kijach, w tym jedną solidnych rozmiarów. Na trybunach dominowały flagi ukraińskie. W tych trudnych czasach społeczność, także ta piłkarska, odłożyła na bok lokalne waśnie a skupiła się na dobru ojczyzny. Sektor ultras był zatem żółto-niebieski. Wśród barw Ukrainy były także flagi czerwono-czarne, które źle się kojarzą w naszym kraju, ale jak mi tłumaczyła moja przewodniczka po Kijowie, dla Ukraińców ta flaga nie jest tożsama z postacią Bandery, ale jest wyrazem patriotyzmu.
Przywiązanie do kraju było widać na każdym korku. Przed rozpoczęciem meczu, zamiast hymnu klubowego, odegrany został hymn państwowy. Dodatkowo najgłośniejsze przyśpiewki dotyczyły bieżącej sytuacji na Ukrainie. Sektor ultras był dosyć głośny, reszta kibiców prezentowała znane także z polskich obiektów, piknikowe podejście do gry w piłkę. Jednak gdy fani zaintonowali pieśń „Putin Huilo” (tłumaczenie chyba zbędne), cały stadion się ożywił i to robiło duże wrażenie.
Kolejną oznaką antyrosyjskiego podejścia kibiców Dynamo był fakt, iż podczas spotkania spalona została rosyjska flaga. Jak się później dowiedziałem, tak jest teraz na większości meczów piłkarskich na Ukrainie. Co ciekawe, materiały do spalenia płótna zostały dostarczone kibicom przez jednego ze stewardów. Nie zauważyłem jednak czy był to łatwopalny płyn czy zapalniczka.
Zachowanie stewardów przez cały mecz było dosyć dziwne. Pod koniec spotkania na sektorze sąsiadującym z „młynem” doszło do małej bójki, w której brało udział około 8 osób. Wszyscy byli prawdopodobnie kibicami Dynamo. Czterej napastnicy weszli na sektor i nagle zaatakowali kilka osób bijąc ich i kopiąc po całym ciele. W tym czasie stewardzi (których w najbliższej okolicy było około 20) stali i nic nie zrobili. Nawet nie próbowali słownie uspokoić napastników.
Mecz – liga ukraińska czy polska?
Sam mecz był jakby żywcem wyjęty z naszej ukochanej T-mobile Ekstraklasy. Mecz Dynamo Kijów - Illicziweć Mariupol = mecz Legia Warszawa – Cracovia. Pojedynek solidnego zespołu z drużyną ambitną, ale bez większych umiejętności piłkarskich. Wynik 4:1 dla zespołu ze stolicy nie był wielkim zaskoczeniem.
Kijów – wymarzone miejsce dla kibica?
Przez konflikt na wschodzie Ukrainy, Kijów stał się także piłkarską stolicą Ukrainy. W ciągu kilku dni można zobaczyć tam wiele spotkań różnych poziomów ligowych, meczów w europejskich pucharach czy gier międzynarodowych. Kilka dni temu na stadionie imienia Łobanowskiego, Zoria Ługańsk podejmowała w Lidze Europy Feyenoord Rotterdam, Dynamo mecze ligowe gra tam prawie co tydzień a dodatkowo już w czwartek swój mecz z Metalistem Charków rozegra tam Ruch Chorzów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?