Elana Toruń - Górnik Łęczna 5:0. Kompromitacja zielono-czarnych na starcie rundy wiosennej

KK
Od przegranej w fatalnym stylu rozpoczęli walkę o punkty w 2020 roku piłkarze drugoligowego Górnika Łęczna. Podopieczni trenera Kamila Kieresia całkowicie zawiedli swoich kibiców i ulegli w Toruniu miejscowej Elanie aż 0:5. Trudno sobie wyobrazić gorszy początek drugiej części sezonu dla zielono-czarnych.

Łęcznianie chcieli zrewanżować się Elanie za odniesioną w trakcie rundy jesiennej porażkę 1:3 przed własną publicznością. "Górnicy" przystępowali do meczu jako wicelider tabeli, którego głównym celem w drugiej części sezonu jest wywalczenie awansu na wyższy szczebel rozgrywkowy. Z kolei torunianie plasowali się przed pierwszym gwizdkiem w drugiej połowie ligowego zestawienia.

W początkowych fragmentach goście prezentowali się nieco lepiej pod względem piłkarskim. Pierwszą groźną akcję przeprowadził lewą stroną boiska Marcin Stromecki. Pomocnik Górnika wpadł w 10. minucie w pole karne i dograł do Dominika Lewandowskiego, ale ze strzałem 20-latka poradził sobie bramkarz gospodarzy.

Pomimo obiecującego wejścia w mecz, zielono-czarni przegrywali już w 19. minucie gry. Po stracie Macieja Orłowskiego na własnej połowie piłka dotarła przed pole karne do kapitana miejscowych, Filipa Kozłowskiego. Zawodnik Elany bez dłuższego namysłu zdecydował się na strzał i zapewnił swojej drużynie prowadzenie. Co ciekawe, dla 24-latka był to trzeci z rzędu gol zdobyty w starciach przeciwko łęcznianom.

Górnik odpowiedział na stratę bramki kąśliwym uderzeniem z dystansu Orłowskiego, lecz dobrą interwencją popisał się wówczas stojący między słupkami żółto-niebieskich Paweł Sokół. Chwilę później podyktowania rzutu karnego domagał się Przemysław Banaszak, ale sędzia Albert Różycki z Łodzi nie zdecydował się użyć w tej sytuacji gwizdka.

Zielono-czarni schodzili na przerwę, przegrywając 0:2. I znów musieli wyjmować piłkę z siatki po stracie futbolówki na własnej połowie. Błąd popełnił tym razem Aron Stasiak, a na listę strzelców wpisał się Matus Marcin. Słowacki napastnik został obsłużony bardzo dobrym podaniem od Krzysztofa Kołodzieja i sprytnym strzałem podwyższył prowadzenie toruńskiego zespołu.

Niekorzystny wynik sprawił, że trener Kamil Kiereś zdecydował się dokonać zmiany w swojej drużynie jeszcze w pierwszej połowie. Szkoleniowiec Górnika zdjął z boiska pomocnika Krystiana Wójcika i na placu gry zameldował się wracający po kontuzji napastnik Paweł Wojciechowski.

Najskuteczniejszy strzelec łęcznian miał pomóc zielono-czarnym w odwróceniu losów spotkania, ale nic takiego nie miało miejsca. Co prawda, po zmianie stron padały w Toruniu kolejne gole, lecz tylko dla Elany. W 53. minucie, po szybkiej kontrze miejscowego zespołu i błędzie Dominika Lewandowskiego, w pole karne wbiegł Marcin, którego faulował wychodzący z bramki Patryk Rojek. Arbiter bez wahania wskazał na "wapno", a z jedenastu metrów nie pomylił się Wojciech Onsorge.

Na 4:0 trafił natomiast Lukas Hrnciar, który wykorzystał zagranie z lewego skrzydła Dominika Kościelniaka, przy biernej postawie łęczyńskiej defensywy. Niedługo po tym golu na toruńskim stadionie pojawiły się problemy z oświetleniem i mecz został przerwany na blisko 20 minut.

Powrót do boiskowej rywalizacji przyniósł kolejną bramkę dla drużyny z województwa kujawsko-pomorskiego. Po stracie Leandro i kolejnych nieporozumieniach oraz błędach w szeregach obrony zielono-czarnych, piąte trafienie dla Elany zdobył strzałem z kilku metrów Mateusz Stryjewski.

Więcej goli już nie padło i spotkanie zakończyło się wysokim, zasłużonym zwycięstwem gospodarzy. Natomiast łęcznianie musieli przełknąć niezwykle gorzką pigułkę na samym starcie drugiej części sezonu. Po raz ostatni "Górnicy" przegrali mecz różnicą pięciu bramek w marcu ubiegłego roku, gdy ulegli 1:6 w wyjazdowej potyczce Olimpii Elbląg.

Ekipa prowadzona przez trenera Kieresia będzie musiała szybko podnieść się mentalnie po blamażu w Toruniu, ponieważ już w następny weekend do Łęcznej przyjedzie lider II ligi, Widzew Łódź. Rywalizację z zespołem czterokrotnego mistrza Polski zaplanowano 8 marca o godzinie 13.05.

Elana Toruń - Górnik Łęczna 5:0 (2:0)
Bramki: Kozłowski 19, Marcin 38, Onsorge 56 (z rzutu karnego), Hrnciar 63, Stryjewski 73

Elana: Sokół – Andrzejewski, Bierzało, Onsorge, Stryjewsk, Kisiel, Hrnčiar (77 Górka), Kołodziej (74 Boniecki), Kościelniak, Kozłowski (79 Jóźwicki), Marcin (66 Pisarek). Trener: Bogusław Pietrzak

Górnik: Rojek – Orłowski, Baranowski, Midzierski, Leandro, Stasiak (77 Turek), Stromecki, Wójcik (44 Wojciechowski), Kalinkowski, Lewandowski (57 Zagórski), Banaszak (60 Śpiączka). Trener: Kamil Kiereś

Żółte kartki: Onsorge - Baranowski

Sędziował: Albert Różycki (Łódź)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Elana Toruń - Górnik Łęczna 5:0. Kompromitacja zielono-czarnych na starcie rundy wiosennej - Kurier Lubelski

Wróć na gol24.pl Gol 24