Euro U-21 w Bydgoszczy: to był tydzień świętowania

Marek Fabiszewski
Euro U-21 to był dla nas tydzień wielkiego święta. Kibice na stadionie Zawiszy obejrzeli trzy mecze grupy B Euro U-21. 10.724 było ich na spotkaniu Serbia - Portugalia (0:2), 5.121 na Serbia - Macedonia (2:2) i 12.058 na Serbia - Hiszpania (0:1). Hiszpania to najlepszy zespół fazy grupowej, kto wie czy w Bydgoszczy nie oglądaliśmy mistrzów Europy? Rozmowa z Tomaszem Dobrowolskim, pełnomocnikiem prezydenta Bydgoszczy Rafała Bruskiego ds. Euro U-21.

Czy w ratuszu już podsumowaliście wstępnie organizację tych trzech meczów grupy B na Euro U21? Jakie odczucia?
Odczucia bardzo pozytywne. Nie tylko moje, ale też prezydenta. Był mile zaskoczony, że ranga imprezy młodzieżowej potrafi przyciągnąć i zainteresować taką liczbę kibiców. Nie ukrywajmy, że trafił nam się mecz, tak jak wszyscy przypuszczali, z mniejszą frekwencją, ten Serbia – Macedonia, ale i tak było ponad pięć tysięcy kibiców. Na meczu z Portugalczykami było ponad dziesięć tysięcy, na Hiszpanach dwanaście…

Właśnie, a jak to było z tym limitem na trybunach, bo jednak na ten ostatni mecz Serbów z Hiszpanami było większe zapotrzebowanie…
Walczyliśmy jako miasto, żeby odsłonić kolejne trybuny, jednak - niestety - UEFA się nie zgodziła. I to nawet rozumiemy, bo dla nich również mają znaczenie te operacje stricte stadionowe. U nich jest ważny przelicznik: tyle i tyle toalet na tyle i tyle kibiców, tyle i tyle punktów gastronomicznych na tyle i tyle kibiców. Mieliśmy drobne usterki z kołowrotkami, bali się zapewne też, że przy większej sprzedaży biletów bramki mogą nie wytrzymać takiego obciążenia, dlatego podjęli decyzję taką, a nie inną. Nie ukrywajmy, nasz stadion nie jest nowym stadionem. Oczywiście pewne inwestycje zostały poczynione przed tym turniejem, no jednak wszystkiego nie da się zrobić.

A ogólna ocena UEFA bydgoskiej części Euro U-21?
Samo odczucie z meczów na Zawiszy ludzi z PZPN, z UEFA było bardzo pozytywne. Od pierwszego dnia, w którym w Bydgoszczy pojawili się Serbowie, do ostatniego dnia, w którym rozegrano trzeci mecz, nie było żadnych zdarzeń, które zakłóciłyby pobyt piłkarzy. Mówię to przez pryzmat wszystkich czterech reprezentacji, które tu grały. Nie było żadnych problemów, jeśli chodzi o kibiców, jakichś wtargnięć do hoteli, natarczywych kibiców.

Swoją dobrą robotę wykonali też bydgoscy wolontariusze…
Tak, spisali się na medal. Wyszli z bardzo ciekawą inicjatywą w sprawie chorego na nowotwór piłkarza Hiszpanii (Yeray Alvarez – przyp,. Fa). Poszło to w świat. To fajne, że będziemy też postrzegani przez pryzmat takich ludzkich spraw. To nasi ludzie z Bydgoszczy na to wpadli, żeby wesprzeć choćby w formie zdjęcia z napisem, który opublikowali w Internecie. Oczywiście rozmawialiśmy o tym kilka dni wcześniej, zanim to się pojawiło, żeby taki mały happening zrobić na stadionie, jednakże znowu nie było zgody UEFA na to. Mimo że to było w dobrej wierze itd., powiedzieli, że nie mogą do tego dopuścić, dla nich najważniejszy jest aspekt stricte sportowy. Więc nasi ludzie zrobili to w centrum wolontariatu.

A jak sprawdziliśmy się w innych aspektach?
Nasze boiska treningowe i hotele również stanęły na wysokości zadania. Oprócz tego boiska na Zawiszy od ul. Powstańców Warszawy drużyny miały też do dyspozycji boisko na Chemiku na Wyżynach. Tam trenowali raz tylko Portugalczycy i trudno to nazwać nawet treningiem, bardziej stretching, rozbieganie. No i Chemik ma się czym chwalić, bo nigdy więcej raczej takiej drużyny u siebie nie będą mieli.

Tylko że zespół z Glinek, niestety, przy okazji spadł z III ligi, grając wiosną swoje mecze na Słowiańskiej…
No tak, ale już nigdy nie dowiemy się, czy to miało jakieś znaczenie dla ich gry i wyniku. Teraz możemy sobie pogdybać, czy tą naszą decyzją i PZPN-u o zamknięciu obiektu na kilka miesięcy nie dołożyliśmy jakiegoś kamyczka do ich spadku.

Może Pan przypomnieć, kiedy zaczęły się bydgoskie przygotowania do Euro U21?
Właśnie pisałem takie krótkie podsumowanie dla prezydenta. Pierwsze dokumenty, które znalazłem, że trzeba przygotować aplikacje itd. były datowane na 1 lipca 2014 roku. Wtedy było wiadomo, że Polska jest silnym kandydatem do organizacji Euro U-21 w 2017 roku, PZPN wytypował siedem miast, które mogłyby je otrzymać. Po drodze odpadła Warszawa kosztem Krakowa. Tworząc wtedy te dokumenty aplikacyjne musieliśmy przedstawić PZPN to, co miasto może zaoferować, jaki mamy obiekt, czy jesteśmy w stanie dostosować się do wymagań UEFA, co z infrastruktura, jak miałaby wyglądać promocja. No i udało nam się na tyle dobrze przygotować aplikację, że ten turniej został rozegrany także u nas w Bydgoszczy.

Jakim budżetem dysponował ratusz? I na co został on przeznaczony?
To są pieniądze publiczne, więc możemy spokojnie o tym mówić. Na remont stadionu, całej infrastruktury, z drenażem boiska bocznego na Zawiszy, z instalacją odgromową, przypięciową i kilkoma innymi rzeczami wydaliśmy 400 tysięcy złotych. Jeżeli chodzi o promocję Euro U-21 wydaliśmy niecałe 290 tysięcy złotych. W tym była promocja w Polsacie, bo przed naszymi meczami, w trakcie i po nich mieliśmy wykupioną reklamę. Polsat pojawił się w ostatniej chwili, ale ponieważ była to na tyle korzystna oferta, że skorzystaliśmy z niej.

A remont boiska Chemika był na koszt UEFA?
Nie. Tu się kosztami podzieliliśmy. Pod koniec ubiegłego roku wykonaliśmy tam instalację sztucznego nawadniania, bo tego nie było. Wymogi UEFA były takie: jak wy co coś zrobicie sami, to my też coś zrobimy i się dołożymy. Nasz nakład to 80 tysięcy złotych. Oni potem przejęli obiekt i teraz ta murawa faktycznie wygląda bardzo, bardzo fajnie.

Co sprawiło największą trudność? Co było w gestii ratusza, a co w gestii CWZS Zawisza?
Miasto miało kontrolę nad takimi obszarami jak boiska treningowe, zakwaterowanie, wolontariat, obsługa medyczna, zapewnienie bezpieczeństwa dla uczestników i kibiców, komunikacja miejska, transport.

Co było najważniejsze dla UEFA?

Dla nich najważniejsza była murawa na głównej płycie. Greenkeeperzy UEFA i PZPN, czyli osoby, które najbardziej znają się na trawie, na dbaniu o boiska przyczynili się do tego, że mieliśmy jedną z lepszych muraw na tym turnieju. Wszyscy sobie nią chwalili, piłkarze każdej reprezentacji, którzy tu trenowali i grali, włącznie z Hiszpanami. Nie ukrywajmy: to są zawodnicy, którzy grają techniczną piłkę, lubią nią operować po ziemi. I dla nas to był też najważniejszy aspekt, żeby nie stracić nic na sportowym widowisku. Ta murawa także w telewizji fajnie wyglądała. Wymagało to ogromu pracy, ale fachowcy doglądali murawy praktycznie dzień w dzień przez kilka tygodni. Ona była koszona dwa razy dziennie. To wszystko było robione według wytycznych greenkeeperów z PZPN (nawet w przerwach meczów specjalne grupy poprawiały murawę – przyp. Fa).

No i bardzo istotna zmiana, to przeniesienie trybuny głównej VIP-owskiej i prasowej z trybuny A na trybunę B…
No tak, to był też wymóg UEFA. Brzydko mówiąc: trzeba było ten stadion troszkę odkurzyć, bo żeby wpuścić na stadion 13 tysięcy ludzi, to trzeba było troszkę nad tym popracować. Bo na co dzień niewiele się dzieje na tym stadionie, a teraz tchnęliśmy w niego troszkę życia.

Ale były też minusy, bo przy okazji trzeciego meczu, gdy popadywał też, bardziej taki kapuśniaczek, dach nad trybuną B wcale nie chronił siedzących tam kibiców. Obojętnie na jakiej wysokości się siedziało, czy stało przy stoiskach gastronomicznych…
No niestety tak. Dlatego mamy to na uwadze, żeby to zadaszenie w przyszłości też uszczelnić.

Serbowie byli rezydentami w Bydgoszczy i przebywali tu najdłużej. Jak oni ocenili swój pobyt i współpracę z miastem, CWZS Zawisza?
Byliśmy z nimi w stałym kontakcie, szczególnie z menadżerem drużyny Nemanją Smiljaniciem, który był łącznikiem między drużyną a bydgoskimi organizatorami. On najczęściej przyjeżdżał do Polski, do Bydgoszczy. Wizytował hotele, obiekty treningowe. To co chcieli, to dostawali. Zależało nam na tym, aby osoba, która opiekuje się właśnie boiskami treningowymi, czy hotelami, pomagał im w różnym zakresie. Jak chcieli iść na miasto, to podpowiadaliśmy im gdzie najciekawiej, jak tam dojechać. Po pierwszym meczu, tym przegranym z Portugalią, byliśmy razem z nimi na Wyspie Młyńskiej. Usiedliśmy sobie, wypiliśmy kawę, poopowiadaliśmy o Bydgoszczy. Więc ich wrażenia były na pewno pozytywne.

No, oprócz wyników…
No tak, ale my już nie mieliśmy na to żadnego wpływu (śmiech)

Czy pozostałe reprezentacje zwracały się do was z czymś konkretnym? Czy wiedzieliście, że Hiszpanie po ostatnim meczu do Krakowa udadzą się z Bydgoszczy pociągiem?
Pozostałe reprezentacje były samowystarczalne, przejeżdżały do nas, zamieszkiwały w hotelu, miały oficjalny trening, potem grały mecz i wyjeżdżały. A Hiszpanie mieli jechać do Krakowa autokarem, ale zmienili plany i udały się tam pociągiem. My o tym dowiedzieliśmy się praktycznie w ostatniej chwili.

A komu będzie Pan kibicował w dalszej części Euro U21?
Myślę, że Hiszpanom. Grają w znanych klubach, są dobrze wyszkoleni technicznie, Fajnie ogląda się ich grę, w Bydgoszczy zagrali w rezerwowym składzie, ale nic tu nie musieli. A mimo to wygrali. Ich trener wiedział co robi. Inna sprawa, że gdyby Serb w meczu z Macedonią w ostatniej minucie zamiast w słupek trafił do siatki, to Serbia byłaby w grze i ten ostatni mecz w Bydgoszczy miałby inny ciężar gatunkowy. Kibicuję Hiszpanii, niech dojdzie do finału i wygra, wtedy będziemy mogli powiedzieć, że gościliśmy u nas mistrzów Europy do lat 21.

Co powiedzieli trenerzy i piłkarze reprezentacji, które grały w Bydgoszczy?

– Mamy dziewięć punktów i udało nam się awansować z pierwszego miejsca. To na pewno musi nas cieszyć – przyznał po ostatnim meczu w Bydgoszczy trener Hiszpanów Albert Celades, który przeciwko Serbom wystawił nieco rezerwowy skład.

– Ta drużyna posiada naprawdę duży potencjał. Zawodnicy, którzy poprzednie mecze spędzili na ławce rezerwowych pokazali, że warto na nich stawiać i mogą być ciekawą alternatywą na kolejne spotkania. Wielu z nich za kilka lat będzie stanowić o sile pierwszej drużyny – dodał szkoleniowiec Hiszpanów.

Na ten temat wypowiedział się też Denis Suarez, strzelec jedynego gola w meczu z Serbią.

- Nie nazwałbym tego drugim składem. Mamy grupę 23 zawodników, którzy tworzą zespół i są na odpowiednim poziomie. Nikt nie jest gwiazdą i nie ma miejsca w zespole za darmo. Każdy z ławki jest w stanie gwarantować naprawdę solidny poziom.

W zupełnie innym nastroju był Nenad Lalatović, trener Serbów, którzy w Bydgoszczy zagrali wszystkie trzy mecze grupowe. Jego podopieczni wprawdzie pożegnali się z turniejem już wcześniej, jednak zgodnie z jego zapowiedziami, chcieli godnie pożegnać się z turniejem.

Szkoleniowiec przyznał, że nie rozpacza z powodu rozczarowującego występu na tych mistrzostwach Europy. Serbowie w całym turnieju mieli troszkę pecha (słupki i niewykorzystane dogodne sytuacje).

– Taki jest futbol. W kilku momentach zabrakło nam szczęścia i gdyby piłka wpadłą do siatki w spotkaniu z Portugalią czy Macedonią, to wszystko mogłoby się inaczej potoczyć. Niestety nie udało się. Teraz czekają nas kolejne mecze, a ja wierzę, że ci zawodnicy jeszcze pokażą swoją wartość – zakończył szkoleniowiec Serbów.

– Byliśmy blisko. Zabrakło nam jednego gola, by zakwalifikować się do półfinału – w ten sposób Renato Sanches skomentował mecz Portugalii z Macedonią. Wynik 4:2 oznaczał dla podopiecznych Rui Jorge’a pożegnanie z Euro U21 w Polsce.

Klubowy kolega Roberta Lewandowskiego z Bayernu Monachium dodał:

- Boli fakt, że odpadamy w takich okolicznościach. W spotkaniu z Macedonią graliśmy bardzo dobrze. Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, by strzelić tyle goli, ile było potrzebnych do wywalczenia awansu. Nie udało się. Zdobyliśmy o jedną bramkę za mało – powiedział pomocnik Bayernu Monachium.

Dla Macedończyków już sam awans do turnieju był historycznym osiągnięciem. Piłkarze z Bałkanów są dumni z tego, jak zaprezentowali się na polskich boiskach.

– Udowodniliśmy, że Macedonia ma utalentowanych piłkarzy, którzy mogą grać na wysokim poziomie. Z jednej strony cieszymy się, że pokazaliśmy się z dobrej strony. Z drugiej strony jest jednak pewien smutek, gdyż koniec turnieju oznacza koniec tej generacji piłkarzy w kadrze do lat 21 – podkreśla kapitan David Babunski.

– Możemy być zadowoleni z tego, w jaki sposób przedstawiliśmy się piłkarskiej Europie. Zdobyliśmy punkt, zanotowaliśmy dwie porażki z silnymi rywalami. Daliśmy jednak z siebie wszystko i walczyliśmy w każdym meczu – dodaje zdobywca jednej z bramek w meczu z Portugalią, Enis Bardi. - Pokazaliśmy, że Macedonia ma przed sobą przyszłość. Wierzymy, że jesteśmy w stanie osiągać kolejne sukcesy. Być może, właśnie z udziałem zawodników, którzy grali na tych mistrzostwach.

Macedończycy bardzo miło będą wspominać Polskę. Było to dla nich ciekawe doświadczenie i cieszą się, że mogli przyjechać do naszego kraju.

– Polska to fantastyczny kraj. Spędziliśmy tutaj prawie 20 dni. Nie mieliśmy zbyt wiele czasu, by zwiedzać i zobaczyć więcej, ale podobało nam się to, co u was zobaczyliśmy. Ludzie są bardzo mili, bardzo pozytywnie do nas nastawieni, za co jesteśmy im wdzięczni – podsumował w pobyt w Polsce, także w Bydgoszczy, David Babunski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Euro U-21 w Bydgoszczy: to był tydzień świętowania - Plus Express Bydgoski

Wróć na gol24.pl Gol 24