Spotykały się dwie najlepsze defensywy ligi, a Stali Rzeszów nie udało się sforsować szczelnych zasieków Olimpii Elbląg. W przypadku wygranej Stal mogła wyrównać klubowy rekord z... 1953 roku, gdy rzeszowska ekipa wygrała siedem pierwszych meczów otwarcia. Nie udało się!
Do przerwy nic nie wskazywało na to, że grają dwie czołowe ekipy ligi, ani tym bardziej by Stalowcy mieli pobić rekord. Grali wolno, niedokładnie, a skrzydłowi byli odcięci od podań. Indywidualnych akcji próbowali więc Wolski, Małecki czy Olejarka, lecz powstrzymywali ich obrońcy Olimpii dyrygowani przez byłego piłkarza Stali – Czarnego.
Jedną doskonałą okazję miał w 37. minucie - po prostopadłym zagraniu - Małecki, który wyszedł przed obrońców, ale strzelił w boczną siatkę używając do tego - nie wiadomo czemu - lewej nogi, zamiast prawej.
Olimpia cierpliwie szukała okazji do ukąszenia faworyta i omal nie dopięła swego wykorzystując niefrasobliwą zabawę obrońcy Mustafajewa albo bramkarza Kaczorowskiego, który w polu karnym "nabił" Stanisławskiego. To goście oddali też jedyny celny strzał do przerwy (Stal miała zero), lecz uderzenie Kurbiela z 20 m spokojnie sparował do boku bramkarz Stali.
Po przerwie Stalowcy wyszli „wyżej” do rywali. Mecz był nieco ciekawszy, niż do przerwy. Przede wszystkim piłkarze zaczęli celować w bramkę. W 49. minucie oglądaliśmy pierwszy ceny strzał gospodarzy na bramkę, ale próba Wolskiego była zbyt anemiczna, by mogła zaskoczyć Witana.
Chwilę później "zakotłowało się" między Czarnym a Małeckim i aż dziw, że arbiter nie sięgnął po kartki. Podrażniony „Mały” mógł się niewiele później odegrać na rywalach, lecz z 20 m posłał piłkę do „koszyczka” bramkarza Olimpii.
Coraz częściej pojawiały się oznaki bezradności piłkarzy i gwizdy fanów. Olejarka z wolnego pośredniego uderzał bezpośrednio na bramkę, na dodatek… niecelnie. Małecki zamiast strzelać po dobrej akcji z Prokiciem „szukał” karnego i zarobił tylko żółtą kartkę.
W 67. minucie powinno być 0:1, gdy Stanisławski z Kurbielem rozpracowali obronę gospodarzy, ale zabrakło celnego strzału. Po chwili akcja przeniosła się pod drugą bramkę, lecz tym razem zawiódł Głowacki, który fatalnie strzelał z 18 m.
W 73. minucie sytuacja Stali skomplikowała się jeszcze bardziej, gdy Oleksy - przerywając faulem kontrę gości - zobaczył drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę.
Teraz to Olimpia zwietrzyła swoją szansę, a Stal miała więcej miejsca na swoje ataki. Ostry strzał oddał Małecki, ale górą był Witan, zaś Prokić ładnie uwolnił się od opieki obrońcy, ale zamiast strzelać próbował podawać i Stal miała tylko róg. Natomiast Maciejewski w polu bramkowym po rogu uderzył „złą” nogą i kolejną szansę diabli wzięli.
Kibice oklaskiwali też próbę z dystansu Małeckiego, której zabrakło niewiele do „okienka”. Po rogu Olimpii kontrę gospodarzy z dala od bramki przerwał Witan.
Ze strony gości mierzył też Krawczun, ale Kaczorowski odprowadził piłkę za słupek, zaś mocne uderzenie Kałahura przeleciało tuż nad poprzeczką.
W 94. minucie meczową piłkę miał na nodze – po zagraniu Maciejewskiego - Olejarka, ale Witan uratował gościom punkt. Remis zasłużony. Można powiedzieć: "jak się nie ma co się lubi"...
Stal Rzeszów – Olimpia Elbląg 0:0
Stal: Kaczorowski – Mustafajew (86 Wrona), Góra, Oleksy, Głowacki – Olejarka, Poczobut, Wolski (81 Kuc) – Snopczyński (66 Maciejewski), Małecki, Prokić (86 Sławek). Trener Daniel Myśliwiec.
Olimpia: Witan – Guilerhme, Piekarski, Czarny, Wenger, Kałahur – Kurbiel, Krawczun, Krasa, Milanowski (66 Pokrywka) – Stanisławski (82 Senkewich). Trener Tomasz Grzegorczyk.
Sędziował Kukla (Kraków).
Żółte kartki: Oleksy, Małecki, Góra - Guilerhme.
Czerwona kartka: Oleksy (73, druga żółta)
Widzów: 2112.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?