Stal Rzeszów po ograniu Znicza Pruszków chciała pójść za ciosem, ale wszyscy w rzeszowskim obozie zdawali sobie sprawę, że w Elblągu nie będzie o to łatwo.
Historia niby przemawiała za rzeszowianami, ale w ostatnich latach średnio im się wiodło w starciach z Olimpią, a już na wyjeździe były prawdziwe ciężary.
Elblążanie to nisko notowany zespół, ale dobrze zorganizowany w defensywie, o czym przekonała się zresztą w poprzedniej kolejce Chojniczanka Chojnice.
Można było być pewnym, że miejscowi oddadzą pole Stali, a sami będą szukać szans w kontrach. I to się potwierdziło.
Od początku przeważali przyjezdni, częściej utrzymywali się przy piłce i w ogóle prezentowali większą kulturę gry, ale mieli jednak problemy ze sforsowaniem defensywy gospodarzy.
Jeśli było już groźnie pod bramką Olimpii to za sprawą ataków lewym skrzydłem, gdzie kilka razy urwał się Mariusz Sławek. raz po jego podaniu blisko szczęścia był Krystian Pieczara, ale zdołał go uprzedzić Andrzej Witan.
Sporą ochotę na zdobycie bramki przejawiał Marcel Kotwica, który trzykrotnie próbował zaskoczyć bramkarza Olimpii, a najbliżej był w 41. minucie, lecz uderzył za lekko, aby Witan miał problemy z interwencją.
Gospodarze preferowali długie zagrania, ale te w większości padły łupem rzeszowian. Miejscowi nie byli w stanie skonstruować zbyt wielu sensownych akcji, a od 43. minuty sami sobie jeszcze bardziej utrudnili zadanie. Patryk Burzyński w walce o piłkę z Rafałem Maciejewskim, uderzył gracza Stali w twarz, a sędzia ukarał go czerwoną kartką.
To oznaczało, że całą drugą połowę rzeszowianie będą grali z przewagą jednego zawodnika. I zaraz po zmianie stron zadali cios, a z trafienia cieszył się Krystian Pieczara. "Pieczi" poprawił w 57. minucie i wszystko wskazywało na to, że Stal ma mecz pod kontrolą.
Biało-niebiescy nie byliby jednak sobą, gdyby nie przytrafiła się im drzemka i miejscowi złapali kontakt. Stracona bramka nie wprowdziła jednak nerwowości w poczynania drużyny Daniela Myśliwca, która cały czas szukała kolejnych trafień.
Dwukrotnie Witana zaskoczyć mógł Bartosz Wolski, ale z pierwszą próbą poradził sobie golkiper gospodarzy, a minutę później futbolówka o centymetry minęła jego bramkę.
Gra w zasadzie cały czas toczyła się na połowie Olimpii, która próbowała po przejęciu piłki szybko zaatakować, ale zagrożenia pod bramką Wiktora Kaczorowskiego nie było.
Trener Myśliwiec dokonywał kolejnych zmian, wymienił choćby całe ofensywne trio, co było jasnym sygnałem - Stal nie zamierzała bronić tego wyniku.
I w 88. minucie blisko było postawienia kropki nad "i". Sławomir Szeliga zabawił się z kilkoma rywalami, zauważył, że wysunięty jest Witan i próbował go przelobować. Szczęście było bardzo blisko, ale bramkarz elblążan, z pomocą poprzeczki, wybronił się.
W doliczonym czasie udało się jednak zamknąć mecz. Fatalny błąd popełnił Witan, który wypuścił piłkę z rąk, a z prezentu skorzystał Grzegorz Goncerz.
Za moment arbiter zakończył to spotkanie...
Olimpia Elbląg – Stal Rzeszów 1:3 (0:0)
Bramki: 0:1 Pieczara 46, 0:2 Pieczara 57, 1:2 Poliński 59, 1:3 Goncerz 90+3.
Olimpia: Witan – Kamiński, Lewandowski, Wenger, Sedlewski (83 Ressel) – Kiełtyka (55 Jabłoński), Burzyński cz [43, uderzenie łokciem], Waniek ż (45 Zyska), Krasa (83 Filipczyk), Kordykiewicz ż (55 Poliński) – Surdykowski. Trener Jacek Trzeciak.
Stal: Kaczorowski – Marczuk, Kostkowski, Szeliga, Sadzawicki – Kotwica, Szczepanek (85 Reiman), Wolski (73 Mustafaev ż) – Pieczara (79 Goncerz), Maciejewski (79 Olejarka), Sławek ż (79 Kłos). Trener Daniel Myśliwiec.
Sędziował Arys (Szczecin).
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
