Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

FC Barcelona - Athletic Bilbao LIVE! Katalończycy wierzą w remontadę

Grzegorz Ignatowski
Po porażce 0:4 w pierwszym meczu o Superpuchar Hiszpanii z Athletic Bilbao w obozie Barcelony najczęściej słyszanym słowem jest "remontada". Jednak nawet najbardziej zagorzali fani zadają sobie pytanie, czy możliwości odrobienia strat nie należy zakwalifikować do tych z gatunku science-fiction.

Barca nigdy w historii nie odrobiła czterobramkowej straty z pierwszego spotkania. Jednak należy pamiętać o tym, że Barcelona z Leo Messim w składzie i w formie z zeszłego sezonu, jest w stanie realizować nawet najbardziej niewiarygodne scenariusze.

No właśnie, tylko czy Barcelona jest tą samą drużyną, która kilka miesięcy temu zwyciężyła w finale Ligi Mistrzów? Na pierwszy rzut oka wydaje się, że tak, bo z klubu odeszli nie odgrywający ważnych ról w drużynie Adama Traore i Martin Montoya oraz doświadczony, ale jednak starzejący się z roku na rok Xavi. Problem w tym, że ze względu na zakaz transferowy nikt nie mógł dołączyć do drużyny z Camp Nou. Niby skład jest silny, ale brak dopływu świeżej krwi może sprawić, że szatnia nie funkcjonuje tak jak powinna, co może być spowodowane zbyt dużym rozluźnieniem w grupie. I właśnie takie rozluźnienie jest widoczne gołym okiem, szczególnie w defensywie.

W pierwszych dwóch meczach nowego sezonu Barcelona straciła aż osiem bramek - cztery w wygranym meczu o Superpuchar Europy z Sevillą i cztery w pierwszym meczu o Supepuchar Hiszpanii z Atletikiem. Dla porównania rok temu Katalończycy mieli osiem bramek straconych dopiero w listopadzie. Ciekawostką jest fakt, że w obu tych meczach dostępu do bramki bronił Marc-Andre ter Stegen i chociaż obwinianie go za wpuszczone bramki byłoby mocno niesprawiedliwe, to jednak Claudio Bravo wydaje się na tą chwilę nie tylko lepszym golkiperem, a dodatkowo jest na fali po znakomitym występie z reprezentacją Chile na turnieju Copa America. Mimo wszystko Luis Enrique jest znany z żelaznej konsekwencji jeśli chodzi o obsadę bramki i gdyby trzeba było postawić pieniądze, to chyba nasz wybór padłby na to, że dziś katalońskiej bramki będzie strzegł niemiecki bramkarz.

Prawdziwy problem Barcelony leży gdzie indziej. W pierwszym meczu z Atheltikiem nie najlepiej funkcjonowały boki obrony. Gołym okiem można było zauważyć, że Adriano nie jest w stanie zastąpić kontuzjowanego Jordiego Alby, a Dani Alves chyba zbyt dużo energii poświęcił na negocjowanie nowego kontraktu za pomocą mediów. Przeciętnie prezentował się też duet środkowych obrońców Vermaelen - Bartra. Powrót Pique będzie jedynie rozwiązaniem części problemów. W grę wchodzi również ustawienie na środku obrony Javiera Mascherano, ale należy pamiętać, że Argentyńczyk jest przede wszystkim defensywnym pomocnikiem i już raczej nie zdąży opanować nawyków, które są niezbędne w przypadku asekuracji i utrzymania linii. Wydaje się więc, że potrzebna może być korekta całego ustawienia, ale na to raczej się nie zanosi. Jedyną opcją jest przesunięcie Jeremy'ego Mathieu na lewą obronę, ale czy to wystarczy by uszczelnić defensywę?

Luis Enrique na konferencji prasowej powiedział, że wierzy w odrobienie strat. − Jeżeli jest ktoś, kto może podnieść się z tego rezultatu, to jest to Barça, a jeżeli nie, to postaramy się o to ze wszystkich naszych sił. (cytat za fcbarca.com). W podobnym tonie wypowiadali się na Twitterze Gerard Pique i Luis Suarez, ale co innego mieliby powiedzieć?

Znacznie ciekawiej wypowiedział się trener Athletiku, Ernesto Valverde. − Nie możemy tracić z oczu bramki rywala i zamykać się na własnej połowie. Grając z przeciwnikiem dużo lepszym od nas w tak wielu aspektach, nie możemy tylko spoglądać na zegarek i czekać na ostatni gwizdek sędziego. Kiedy oni grają na swoim najwyższym poziomie, są nie do zatrzymania. Będziemy musieli włożyć w ten mecz wiele pracy, wysiłku i poświęcenia, by spróbować im dorównać (cytat za fcbarca.com).

Z tej wypowiedzi można wyczytać, że Atheltic będzie stawiał na atak i wobec aktualnych problemów w defensywie wydaje się to być jedynym właściwym posunięciem. Owszem, najpierw trzeba przeciwstawić się szybkiej wymianie podań i znaleźć receptę na grę w trójkącie, ale jeśli Baskowie uszczelnią środek pola i zagrają z mocno ofensywnie nastawionymi skrzydłowymi, to pole manewru trójki Busquets - Rakitić - Iniesta zostanie mocno ograniczone, a boczni obrońcy Barcy nie będą mogli za bardzo ryzykować, bo może się to na nich zemścić.

Wszelkie znaki na niebie i ziemi wydają się mówić, że wiara kibiców Barcelony w remontadę jest nie uzasadniona. Jednak oni wierzą w coś innego. Wierzą w geniusz Leo Messiego, Luisa Suareza czy Andresa Iniesty. A to już nie jest żadne science-fiction. To potencjał, który może sprawić, że nawet najbardziej niewiarygodny, wręcz baśniowy scenariusz, może się urzeczywistnić. Czasami jest potrzebna tylko iskra, żeby ten geniusz rozniecić. Czy uda się tę iskrę wywołać? To już rola Luisa Enrique.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24