Dzień zaczynam od asan

Joanna Laprus-Mikulska
Jak pracując na pełnym etacie, znaleźć czas na pielęgnację urody, relaks i uprawianie sportu? Dziennikarka i prezenterka telewizyjna Anna Popek twierdzi, że to możliwe. Trzeba tylko podjąć decyzję i dobrze zorganizować swój czas.

Nie lubi siłowni, ale ma inne sposoby na utrzymywanie dobrej kondycji. Pływa, ćwiczy jogę, uprawia wspinaczkę górską. Oczywiście nie wszystko naraz, jednak nawet gdy jest bardzo zajęta, pamięta o swojej "świętej godzinie".

Gładka cera, wysportowana sylwetka. Pewnie zaczyna Pani dzień od pływania, biegania albo latania?

Ależ skąd! Był taki czas, kiedy codziennie biegałam. Ale byłam już tak zestresowana, czy zdążę wrócić i wyprawić dzieci do szkoły, że postanowiłam zrezygnować. Skoro przestało mi to sprawiać przyjemność, stwierdziłam, że nie ma sensu. Od rana byłabym wściekła i dzieci też. Ale to nie znaczy, że sobie odpuściłam. Nie lubię kiepskiej formy. Lubię być silna, sprawna i nie mieć zadyszki. Dlatego raz w roku wyjeżdżam na wczasy oczyszczająco-odchudzająco-kondycyjne. Nie je się tam nic poza owocami i warzywami, nie pije kawy, herbaty, alkoholu i nie pali. Skóra od razu młodnieje. Jest odżywiona, dotleniona. A do tego codziennie gimnastyka, biegi, spacery, marsze. Oczywiście na zmianę.

Brzmi nieźle. Tylko jak znaleźć na to czas?

Między dwoma wywiadami. Po prostu wyrąbałam sobie ten czas siekierą. Byłam zdeterminowana i powiedziałam sobie, że nic mi nie może stanąć na przeszkodzie. Wiem, że muszę to zrobić, że jak nie, to zacznie się narzekactwo, że tu za dużo, tam za mało, kiepska kondycja, brzydka cera... Czas na poprawę kondycji może znaleźć każdy. Nawet ktoś bardzo zajęty albo ważna osoba, albo matka. Ja biorę dzieci ze sobą. Kobiety muszą być bardziej zdecydowane. Trzeba sobie wyraźnie powiedzieć, co jest nam potrzebne, i nie tłumaczyć się, nie jąkać, tylko spakować walizki. Tydzień nad morzem ma większe znaczenie niż jakieś siłownie. Nie znoszę siłowni.

Dlaczego?

Bo bardzo nieprzyjemne jest dla mnie obcowanie z taką ilością metalu, dziwnymi maszynami, spoconymi ludźmi dookoła. Tam każdy jest sam. Każdy patrzy w monitorek na te swoje kilo- gramy, zmaga się z urojonym przeciw-nikiem. Nie podoba mi się atmosfera siłowni. Lubię wysiłek fizyczny, ale w naturalnych warunkach. Góry, morze, spacery, pływanie, oczywiście rower. Wiosną i latem nie wyobrażam sobie weekendu bez roweru. Od dziecka byłam wysportowana. Dziewczyny w szkole nie chciały chodzić na basen, a ja byłam pierwsza. Mnie to daje frajdę, nie zmuszam się, żeby przepłynąć pięćdziesiąt metrów. Wspinaczka górska - oczywiście. Według mnie celem jest zdobycie góry, a nie wyciśnięcie kilogramów. Rok temu byliśmy z przyjaciółmi z liceum w górach i postanowiliśmy, że wejdziemy razem na Mnicha. Zawsze chciałam zdobyć tę ścianę w Tatrach. I to się udało!

Dziwne sporty Pani wybiera; tu wspinaczka, tam nordic walking...

Nordic walking jest fantastyczny! To marsz polegający na odpychaniu się od podłoża specjalnie zaprojektowanymi kijkami. Proste. I doskonale modeluje sylwetkę, zwłaszcza te okropne falbanki na rękach. Dostałam takie kijki od męża w prezencie gwiazdkowym. Zabieram je teraz ze sobą nad morze. Będziemy z dziewczynkami maszerować.

Nie boi się Pani nowych wyzwań.

Żeby trzymać formę, trzeba być otwartym na nowe rzeczy. Mówię o sporcie, kremach, a nawet zabiegach medycyny estetycznej, jeśli jest taka potrzeba. Nie wolno się zamykać. Wystarczy podjąć decyzję. Nie znoszę słuchać, jak ktoś przez całe życie narzeka, że nie może schudnąć. To albo niech zostanie gruby, albo niech nie narzeka, a nie zawraca głowę sobie i innym. Jak nam coś przeszkadza, to trzeba zrobić z tym porządek. Ja nie boję się takich rzeczy jak botoks. Teraz mnie namawiają na mezoterapię. Po tym podobno przez trzy dni nie wychodzi się z domu, ale pewnie spróbuję.

Stosuje Pani jakąś dietę?

Raz w roku dietę oczyszczającą. Kiedyś, gdy przytyłam, próbowałam przejść na tę pszeniczną. To bardzo dobra dieta, ale przy niej jednak trzeba wyłączyć się na parę dni i zwolnić tempo życia. A ja byłam wtedy w pracy. Poczułam nagle, jak robi mi się słabo i trzęsą się ręce. Przestraszyłam się, co się wydarzy, kiedy będę na antenie. Przecież nie powiem, że muszę nagle zejść! Od tej pory nie stosuję już restrykcyjnych diet. Ale jeśli chcę schudnąć, po prostu nie jem ziemniaków i chleba. Zresztą te wszystkie chleby na spulchniaczach i tak są niezdrowe. Jem tylko to, co domowe. Nie wybieram dań półgotowych. Jeśli ma być fasolka po bretońsku, to nie ze słoika, ale po bożemu namoczona przez kilka godzin i gotowana w domu. Piję też dużo wody.

Zamiast herbaty z cytryną?

Tak. Wypijam szklankę gorącej wody na czczo, żeby przepłukać jelita. Albo wodę z miodem i cytryną. Bardzo mi smakuje. I nie wysusza jak herbata. Miód dodaje energii, cytryna orzeźwia. Ja w ogóle piję dużo wody, co nie znaczy, że biegam wszędzie z butelką mineralnej. Podczas wyjątkowo nerwowych dni w pracy, kiedy jest mnóstwo spotkań, pije się w kółko te kawy i herbaty. Potem piję tylko przegotowaną gorącą wodę. Nie tylko nawilża, ale i uspokaja.

Szklanka wody zamiast asan?

Bez przesady. W domu od lat ćwiczę jogę albo tai-chi.

Kto Panią wprowadził w tajniki wschodnich sztuk relaksu?

Miron, nauczyciel jogi, który sam poznał jej tajniki w Tybecie. Pojawił się w Bytomiu, gdzie dorastałam. W ten sposób zaczęłam ćwiczyć jogę w wieku 16 lat. Później miałam przerwę, ale ostatnio wróciłam do jogi - nauczyłam się całego zestawu asan, które ćwiczę w domu. Joga na co dzień pozwala mi się przebudzić, bo mam niskie ciśnienie. Poza tym ćwiczenia pomagają mi się uspokoić wewnętrznie i uporządkować, oddzielać sprawy ważne od nieistotnych. Mam jedno ulubione ćwiczenie: "Powitanie Słońca". Ono daje mi energię na cały dzień i wspaniale wpływa na koncentrację.

A tai-chi?

Zaczęło się od książek. Najpierw przeczytałam kilka publikacji na ten temat. Tak mnie wciągnęło, że kiedy niedaleko mojego domu rozpoczynały się zajęcia tai-chi dla grupy początkującej, od razu się zapisałam. Przez pół roku chodziłam tam systematycznie, raz w tygodniu. Później nie pozwalały mi na to obowiązki zawodowe. Nie zapomniałam jednak ruchów tai-chi, których się nauczyłam. Często do nich wracam, bo tai-chi wpływa nie tylko na zdrowie, ale i na samopoczucie. To doskonały sposób relaksu dla osób takich jak ja, dynamicznych, nieco nerwowych, bo w naturalny sposób wycisza i uspokaja. Poza tym uczy, że nie warto wchodzić w konflikty. Kiedy mogę, to rzeczywiście ich unikam, staram się też odsuwać od siebie negatywnych ludzi i emocje, które mogłyby zakłócić mój wewnętrzny spokój.

Jogę też Pani uprawia między wywiadami?

Prawie. Każdy ma dużo zajęć i musi sobie ułożyć dzień. Ale wie pani, co najbardziej sprzyja naszej urodzie i dobrej formie? Spokój. Może być dużo zajęć, ale jeżeli się je robi po kolei, to jest łatwiej. Ja mam na to pewien sposób.

Jaki?

Tutaj dodam sobie pół godziny na dojazd, żeby się nie spieszyć, a tutaj koniecznie planuję czas na lunch, żeby nie objadać się w nocy, po powrocie do domu. Trzeba traktować siebie z miłością, zadbać, żeby dobrze się czuć sama ze sobą. Rób, co chcesz. Chciałaś iść do muzeum, to idź, chciałaś poleżeć, to leż, chciałaś pobiegać, to biegaj, ale żeby to było tylko twoje. To ma być święta godzina.

I ma Pani taką świętą godzinę?

Staram się.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na i.pl Portal i.pl