Zwierzakowi podobało się w stolicy Podkarpacia, nie chciał wracać tam skąd przyszedł, dlatego do akcji wkroczył weterynarz. Fachowiec od braci mniejszych się przestarał i miast uśpić rogacza na jakiś czas, niechcący „ululał” go na zawsze.
Na stadionie w Tarnobrzegu służby porządkowe miały w sobotę do czynienia z agresją i destrukcją w czystej postaci. Użycie środków usypiających byłoby jakimś pomysłem, ale oznaczałoby narażenie życia na szwank. Ludzkiego życia, zatem naruszałoby prawo. Ochrona uraczyła zatem fanów z Nowego Sącza legalnie i po staremu - gazem łzawiącym. Policja zrobiła tyle, że zajęła pozycje na boisku, by nie dopuścić do ewentualnego starcia zwaśnionych stron. Górale całą złość wyładowali zatem na krzesełkach w swoim sektorze, zdemolowali ubikacje, po czym pojechali tam skąd przyjechali. Raczej kwestia czasu, kiedy odwiedzą Tarnobrzeg ponownie.
Górale wygrali, kibice Siarki są niepocieszeni, za to fani Stali Rzeszów skołowani. Wszystko przez Jesusa Diaza. Stal najpierw ogłosiła, że przedłuża umowę z zawodnikiem, by parę godzin później posłać w eter info o jego wypożyczeniu do Rakowa Częstochowa. Każdy chce grać w ekstraklasie, Jesus też, ale jak ten ruch powiązać z tym, że najwyższy poziom jest również celem Stali?
Trener Marek Zub za szerokiej kadry nie ma, miesiącami wkomponowywał Jesusa w zespół, a gdy wreszcie zaczęło to przynosić efekty, piłkarz wyfrunął z Hetmańskiej. Z takim imieniem Kolumbijczykowi może się udać pod Jasną Górą, choć trener Marek Papszun anielską cierpliwością niekoniecznie jest obdarzony. A coach Stali? Wychodzi na to, że jest niczym reżyser w Hollywood - podpisał kontrakt, a doborem aktorów zajmuje się producent. Oby ten film skończył się happy endem.