Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fiński "spacerek" mistrza Polski. Legia zrobiła pierwszy krok do Ligi Mistrzów

tom
Fiński "spacerek" mistrza Polski. Legia zrobiła pierwszy krok do Ligi Mistrzów
Fiński "spacerek" mistrza Polski. Legia zrobiła pierwszy krok do Ligi Mistrzów Szymon Starnawski /Polska Press
Liga Mistrzów. W pierwszym meczu w eliminacjach Ligi Mistrzów 2017/2018 Legia Warszawa pokonała na wyjeździe fiński IFK Mariehamn 3:0. Debiut w tym spotkaniu zanotował nowy nabytek mistrzów Polski Krzysztof Mączyński. Rewanżowy mecz 2. rundy kwalifikacji Champions League zostanie rozegrany za tydzień w Warszawie.

W środowy wieczór, prawie dwa tygodnie później niż Jagiellonia oraz Lech, swoją przygodę w europejskich pucharach rozpoczęła Legia Warszawa. Pierwszy przystanek aktualnego mistrza Polski na drodze ku Lidze Mistrzów w Finlandii. Tam na początek eliminacji legioniści zmierzyli się z IFK Mariehamn. Zdecydowanym faworytem musieli być więc podopieczni Jacka Magiery. Jako uczestnik zeszłorocznej edycji turnieju do Skandynawii pojechali tylko w jednym celu - po zwycięstwo. Zwłaszcza, że po porażce w Superpucharze Wojskowi po prostu byli to winni swoim kibicom, którzy w nadziei na zwycięstwo nad Arką pojawili się w ubiegły piątek przy Łazienkowskiej w komplecie.

Najwierniejsi dotarli również do Finlandii. Ich śpiewy oraz głośny doping słychać było przez praktycznie całe 90 minut. Z pewnością pomagało to desygnowanym do gry przez Jacka Magierę graczom. Skład mógł nieco zaskakiwać. Szansę na debiut i w barwach warszawian i w europejskich pucharach otrzymał Krzysztof Mączyński, natomiast na szpicy – tutaj ukłon w stronę Finów – Kasper Hamalainen. W pierwszy mecz eliminacji polski szkoleniowiec ruszył więc bez napastnika. Jedynym nominalnym w meczowej osiemnastce był siedzący na ławce Vamara Sanogo.

I bez snajpera warszawianie nie mieli większego problemu z wyjściem na prowadzenie. Już na samym początku spotkania po faulu na Dominiku Nagy’m arbiter podyktował rzut karny dla Wojskowych. Jedenastkę mocnym uderzeniem na gola zamienił Guilherme. W pierwszej połowie na listę strzelców wpisał się również sam poszkodowany. Węgier wykorzystał niefrasobliwe wybicie po strzale Kaspera Hamalainena i strzałem na dłuższy słupek wpakował piłkę do siatki. Przed przerwą swoje trafienie zanotował również Fin. Idealne podanie na wolne pole od brazylijskiego skrzydłowego i były piłkarz Lecha Poznań ze stoickim spokojem zdobył bramkę na 3-0. Mimo braku napastnika Legia zdołała już po premierowych 45 minutach właściwie zapewnić sobie zwycięstwo. Gra gospodarzy nie przynosiła ich kibicom wielu argumentów, by wciąż mieć nadzieje na uratowanie choć punktów. Byli wyraźnie słabsi, oddawali przeciwnikom inicjatywę, sami nie sprawiając Arkadiuszowi Malarzowi wielu problemów.

Stare piłkarskie porzekadło mówi, że pieniądze nie grają, lecz sporo biedniejsi Finowie tym razem byli po prostu słabsi. Druga połowa niewiele zmieniła w obrazie gry. Sporą przewagę mieli nadal warszawianie. Konstruowali sobie kolejne szanse, praktycznie nie wychodząc z połowy IFK Mariehamn. Do ofensywy ruszali także defensorzy. I Maciej Dąbrowski i Adam Hlousek chętnie podłączali się do ataków, udowadniając że mistrz Polski wcale nie potrzebuje napastnika, by wysoko wygrywać.

Na pół godziny przed końcem zwycięstwo Legii było już ustalone. Jeden z rywali otrzymał drugą żółtą kartkę i w konsekwencji zespół z Warszawy grał w przewadze. Jacek Magiera postanowił wykorzystać ten fakt, by dać szansę graczom z ławki rezerwowych. Po raz pierwszy w europejskich rozgrywkach na murawie pojawił się Mateusz Szwoch, a chwilę później do boju ruszyli także młodziutki Sebastian Szymański oraz powracający do drużyny Wojskowych Łukasz Moneta. Szczególnie ostatni z nich fajnie pokazał się na boisku. Na skrzydle wymijał wyrwali, kreując partnerom kolejne sytuacje. Warszawianie mieli przewagę, lecz kolejne gole nie padały. Nie było jednak również szansy na trafienia dla rywali z Finlandii.

Koniec końców w drugiej połowie gole już nie padły. Czy jest się czym martwić? Ciężko powiedzieć. Legia przez całe spotkanie konsekwentnie utrzymywała sporą przewagę, kreując sobie sporo sytuacji. Z gry udało wykorzystać się dwie, co w połączeniu z rzutem karnym Guilherme sprawia, że przed rewanżem w Warszawie zaliczka jest spora. Trzeba też pamiętać, że w meczu z IFK Mariehamn Wojskowi wystąpili bez napastnika. Mając podpisanego dzisiaj Armando Sadiku skuteczność wyglądać może zgoła lepiej.

Atrakcyjność meczu: 5,5/10
Piłkarz meczu: Kasper Hamalainen

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gol24.pl Gol 24