Fortuna 1. Liga. Remis Arki Gdynia po szalonym meczu w Kielcach. Ekstraklasa niestety się oddala. 29.05.2021

Szymon Szadurski
Szymon Szadurski
Arka Gdynia SA Facebook
Fortuna 1. Liga. Arka Gdynia przegrywała dziś 29.05.2021 na wyjeździe z Koroną Kielce 0:3, jednak w drugiej połowie po ambitnej pogoni zdołała doprowadzić do remisu. Niestety marne to pocieszenie. Taki wynik oznacza, że szanse żółto-niebieskich na bezpośredni awans do PKO BP Ekstraklasy z drugiego miejsca w tabeli stały się już tylko iluzoryczne. Podopiecznych trenera Dariusza Marca niemal na pewno czekają baraże.

Zważywszy na fakt, że dzień wcześniej GKS Tychy w końcówce meczu rozstrzygnął na własną korzyść pojedynek z Widzewem Łódź, a w tabeli gonić trzeba także Radomiaka, Arka Gdynia musiała dziś w Kielcach wygrać, jeśli chciała zachować wysokie szanse na bezpośredni awans do PKO BP Ekstraklasy. Niestety w poczynaniach żółto-niebieskich nie widać było od pierwszego gwizdka sędziego determinacji, która powinna towarzyszyć tego typu starciu wagi ciężkiej.

To Korona Kielce jako pierwsza zatrudniła Daniela Kajzera po niespełna kwadransie gry. Mocnym strzałem z rzutu wolnego popisał się Jakub Łukowski, a bramkarz Arki Gdynia zmuszony był sparować piłkę na rzut rożny.

Podopieczni trenera Dariusza Marca nie dość, że nie potrafili skonstruować żadnej, groźniejszej akcji i oddać celnego uderzenia na bramkę strzeżoną przez Jakuba Osobińskiego, to jeszcze w 24 minucie gry stracili Fabiana Hiszpańskiego. Wahadłowy żółto-niebieskich zszedł z boiska z urazem. Zastąpił go Artur Siemaszko.

Niestety już cztery minuty później arkowcy stracili gola. Jakub Łukowski otrzymał piłę w polu karnym, przy biernej postawie obrońców gości odwrócił się i mocnym strzałem z bliska w długi róg nie dał szans Danielowi Kajzerowi na skuteczną interwencję.

Po kolejnych pięciu minutach powinno być 2:0 dla gospodarzy. Jacek Kiełb, kapitan Korony Kielce, doszedł do dalekiego przerzutu w polu karnym żółto-niebieskich i uderzał z bliska. Piłkarze Arki Gdynia, którzy nie przeszkadzali w tej sytuacji doświadczonemu zawodnikowi gospodarzy, mogą mówić o dużym szczęściu, gdyż piłka trafiła jedynie w boczną siatkę.

Żółto-niebiescy najwyraźniej nie wyciągnęli wniosków z takiego ostrzeżenia, gdyż ten sam zawodnik podwyższył wynik już trzy minuty później. Po zamieszaniu w polu karnym Jacek Kiełb dopadł do odbitej futbolówki i z kilkunastu metrów plasowanym strzałem w róg bramki pokonał Daniela Kajzera.

Oszołomiona i blado prezentująca się na boisku Arka Gdynia do przerwy nie zdołała już nie tylko zdobyć kontaktowego gola, ale nawet oddać celnego strzału na bramkę przeciwnika. Można było mieć tylko nadzieję, że trener Dariusz Marzec wstrząśnie w szatni drużyną i w drugiej odsłonie, podobnie jak to miało już miejsce w tej rundzie w Sosnowcu przeciwko Zagłębiu, żółto-niebiescy zabiorą się w końcu do konkretnych ataków.

I rzeczywiście, po zmianie stron Arka Gdynia zaczęła prezentować się korzystniej. Cóż z tego, kiedy najpierw groźny strzał Artura Siemaszki, a następnie uderzenie z rzutu wolnego Adama Dei zostały zablokowane.

Tymczasem gospodarze wyprowadzili w 63 minucie spotkania groźną kontrę i podwyższyli. Jacek Podgórski popisał się inteligentnym zagraniem do rozpędzonego Jacka Kiełba, który idealnie zagrał wzdłuż pola karnego. Jakubowi Łukowskiemu pozostało tylko z bliska skierować piłkę do siatki. Zawodnik Korony Kielce tym samym zdobył swoją drugą bramkę w tym spotkaniu i wydawało się wówczas, że jest po meczu.

Arkowcy straty odrabiać rozpoczęli dopiero dziesięć minut później. Sygnał do tego dał kapitan zespołu Michał Marcjanik. Po krótkim rozegraniu rzutu rożnego między Christianem Alemanem i Łukaszem Wolsztyńskim obrońca Arki Gdynia sfinalizował dośrodkowanie w pole karne celnym strzałem głową.

Ta bramka sprawiła, że żółto-niebiescy nabrali wiatru w żagle. Już dwie minuty później podopieczni trenera Dariusza Marca zdobyli kontaktowego gola! Po dośrodkowaniu Adama Dancha z prawego skrzydła z bliska piłkę do siatki wpakował Maciej Rosołek.

W 77 minucie spotkania mogło być jeszcze lepiej. Niestety strzał głową Łukasza Wolsztyńskiego zatrzymał się na poprzeczce. Arkowcy wyrównali w 86 minucie spotkania. Po faulu przed polem karnym na Mateuszu Żebrowskim do rzutu wolnego podszedł Adam Deja. Uderzona przez niego piłka odbiła się od muru, a rykoszet całkowicie zmylił bramkarza Korony Kielce.

Mimo ambitnej postawy i przewagi w końcówce żółto-niebieskim nie udało się już wywalczyć zwycięstwa. Stało się tak, choć od 90 minuty na skutek kontuzji Jakuba Osobińskiego bramki gospodarzy strzegł nominalny obrońca Grzegorz Szymusik. Piłkarze Korony Kielce zwalniali grę i symulowali kontuzje. Sędzia przedłużył podstawowy czas gry o niemal dziesięć minut. Spotkanie zakończyło się w nerwowej atmosferze i niemiłych okolicznościach. Tuż przed końcowym gwizdkiem arbitra doszło do awantur i przepychanek na murawie z udziałem niemal wszystkich piłkarzy i niektórych członków sztabów szkoleniowych. Sędzia Daniel Stefański z Bydgoszczy nie bardzo umiał zapanować nad sytuacją. Na skutek tego incydentu Kamil Kuzera, drugi trener Korony Kielce, obejrzał czerwoną kartkę. Taką samą karę otrzymał Janusz Świerad, asystent Dariusza Marca.

Szkoda straconych dwóch punktów w stolicy województwa świętokrzyskiego. Ten wynik powoduje, że Arka Gdynia na dwie kolejki przed zakończeniem rozgrywek niemal na pewno może już szykować się do baraży o awans do PKO BP Ekstraklasy. Radomiak wygrał dziś w meczu u siebie z Resovią. Powoduje to, że strata do wicelidera tabeli z Radomia wynosi już pięć punktów.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gol24.pl Gol 24